niedziela, 16 czerwca 2013

Violetta Story - Chapter 8.

Violetta Story, chapter 8.

Tomas
Wyszedłem z Resto przybity jak nigdy wcześniej. I nie tylko tym, że Violetta najwyraźniej już mnie nie kocha. Uświadomiłem sobie, jak musiała się poczuć Stefy. Podle ją wykorzystałem, ale robiłem to wszystko pod wpływem emocji. Przecież nie chciałem nikogo skrzywdzić. A teraz Violetta ma mnie pewnie za totalnego dupka. Co ta miłość robi z człowiekiem...
- Tomas, musimy pogadać. - podeszła do mnie Francesca. Miała surową minę. 
- Fran, nie mam czasu... - zaprotestowałem.
- Nie obchodzi mnie to. - warknęła. - Ostatnio zrobiłeś się nieznośny. Wszyscy mamy dość twojego zachowania. - dźgnęła mnie palcem w pierś. - Nie jesteś już tym samym Tomasem. - dodała z żalem. - Przemyśl to. - rzuciła jeszcze, po czym odeszła. 
Straciłem już Violettę, a niedługo przyjaciele się ode mnie odsuną. Miłość mnie zaślepiła. Może czas zapomnieć o Violetcie i zacząć od nowa? 
~,~
Francesca
Przemówić do rozumu komuś tak upartemu jak Tomas nie jest łatwo. Ale wszyscy zauważyli, że zmienił się nie do poznania. Odkąd Violetta chodzi z Leonem jest dla wszystkich niemiły, arogancko się zachowuje i... już nie jest sobą. A jest moim przyjacielem i zależy mi na nim, zresztą Violi też. Ale problem w tym, że on chciałby być kimś więcej. 
- Co podać? - do mojego stolika podszedł Marco. Ostatnio bardzo często przychodzę do Resto tylko po to, żeby się z nim zobaczyć. Luca już coś podejrzewa, bo zwykle nie przyłażę tak często. 
- Na razie nic, dzięki. - odparłam, uśmiechając się. 
- Hmm, mogę się dosiąść? - zapytał, na co ja zrobiłam wielkie oczy. Po chwili uświadomiłam sobie jak głupio muszę wyglądać i posłałam mu kolejny uśmiech. 
- Jasne. - odpowiedziałam.
Położył notatnik na stoliku i usiadł naprzeciwko mnie. 
- Masz śliczny uśmiech. - powiedział, a ja aż zachłysnęłam się powietrzem. 
- Dziękuję. - wydusiłam z siebie po chwili.
On naprawdę to powiedział, czy ja mam jakieś omamy?
- Słuchaj, Francesca... - zaczął, łapiąc mnie za dłonie. - Nie miałabyś ochoty wybrać się ze mną na... no, nie wiem, spacer? - uniósł brwi. 
Najpierw spojrzałam na nasze splecione dłonie, a potem na niego. 
- Czyli, że... na randkę? - zapytałam zszokowana. 
- No... - zawahał się. - Tak, właśnie. - uśmiechnął się. 
- Jasne, że mam ochotę. - odpowiedziałam, piszcząc w duchu z radości. 
- MARCO! - naszych uszu dobiegł wrzask mojego brata. - Jesteś w pracy, a nie na pogaduchach! - rzucił mu groźne spojrzenie. Marco czym prędzej wstał i zgarnął swój notatnik.
- Jutro o 16? - upewnił się. Skinęłam głową. To będzie najlepsza randka w moim życiu...
~,~
Leon
Wyszliśmy z Violą z Resto zaraz po tym, jak Marco odszedł od Fran. Violetta chciała koniecznie zobaczyć jak rozwinie się sytuacja między tą dwójką. Marco, zuch chłopak, zaprosił naszą włoską przyjaciółkę na randkę i mogliśmy spokojnie wyjść na świeże powietrze. Swoją drogą, wspaniale obserwowało się zafascynowaną Violettę. Kiedy się czymś przejmuje w jej oczach pojawiają się urocze iskierki. 
- Odprowadzić cię do domu, czy chcesz jeszcze pospacerować ze swoim księciem z bajki? - poruszyłem zabawnie brwiami, szczerząc się od ucha do ucha. 
- Hmm, myślę, że wybiorę tą drugą opcję, mój ty książę. - zaśmiała się, przytulając się do mojego boku. 
- Dla ciebie wszystko, księżniczko. - powiedziałem, po czym pocałowałem ją w policzek i otoczyłem ramieniem. Szliśmy tak wtuleni w siebie i co chwilę wybuchaliśmy śmiechem. Właśnie robiłem kolejną głupią minę, gdy Violetta zatrzymała się gwałtownie. 
- Co jest? - zaniepokoiłem się. 
- Czy to nie Stefy? - zapytała, wskazując na oddaloną od nas jakieś kilka metrów ławkę. Siedziała na niej brunetka ubrana w bordowe rurki. Miała twarz ukrytą w dłoniach. 
- Nie wiem, chodźmy sprawdzić. - pociągnąłem ją za rękę. Po chwili byliśmy już na miejscu. 
- Stefy? - odezwała się niepewnie Viola. 
Dziewczyna uniosła powoli głowę i rzeczywiście - była to Stefy. Na jej policzkach widniały ślady łez. 
- To przez Tomasa, prawda? - szepnęła Violetta, siadając obok Stefy. Tamta tylko pokiwała głową. - Nie przejmuj się nim, to zwykły dupek. - zapewniła, otaczając ją ramieniem i przytulając. A ja patrzyłem jak urzeczony i zastanawiałem się, czym sobie zasłużyłem na taką kobietę. 
- Dzięki. - powiedziała po chwili Stefy, oswabadzając się z uścisku Violi. Uśmiechnęła się słabo i wstała. - Muszę iść, dzięki jeszcze raz. - pomachała nam na pożegnanie. Już odchodziła, gdy nagle się odwróciła. - Śliczna z was para. - dodała jeszcze, po czym odeszła. 
Usiadłem obok Violetty i przyciągnąłem ją do siebie. 
- Czym ja sobie na ciebie zasłużyłem? - szepnąłem, pocierając swoim nosem o jej nos. 
- A czym ja na ciebie? - zaśmiała się cicho, przymykając oczy. 
Nie odpowiedziałem, po prostu ją pocałowałem. Delikatnie musnąłem jej wargi, a ona położyła mi dłonie na policzkach i przysunęła się bliżej. Pojąłem o co jej chodzi, więc ponownie złączyłem nasze usta, tym razem trochę mocniej się w nie wpijając. Sytuacja powtórzyła się kilka razy: robiliśmy krótkie przerwy na oddech, po czym znowu przyciskałem wargi do jej ust. Ona za każdym razem przysuwała się bliżej, aż jakimś sposobem znalazła się na moich kolanach. Cudownie jest trzymać ją w ramionach i całować jej miękkie wargi. Po kilku minutach Viola nagle parsknęła śmiechem i oparła głowę na moim ramieniu. 
- Co? - zapytałem, rozbawiony jej zachowaniem. - Co cię śmieszy? - na to pytanie jeszcze głośniej się roześmiała. 
- Nie... - wyrzuciła z siebie między kolejnymi napadami śmiechu. - Po prostu coś sobie przypomniałam... - ponownie wybuchła śmiechem. Z oczu leciały jej łzy. Po chwili się opanowała i spojrzała mi w oczy. - Tomas cały oblany wodą. - powiedziała. 
- I to cię tak rozśmieszyło? - uniosłem brwi, patrząc na nią z rozbawieniem.
- No, chyba tak. - odparła. - Chodźmy, bo już późno. - wstała z moich kolan i ruszyliśmy w kierunku jej domu. 

Dzisiaj taki krótki, nic się nie dzieje prawie... Jak obiecałam, dużo Leonetty i trochę Franarco. :) W następnym rozdziale ich randka, tradycyjnie Leonetta, odrobinę więcej Stefy, Tomasa i Ludmiły oraz German i jego rozterki co do związku Leona i Violi. ;) Starałam się unikać w tym rozdziale perspektywy Violetty, bo dużo jest opisane wydarzeń z jej perspektywy, więc macie trochę Leona. :) Aha, i muszę wam coś wytłumaczyć... W tym opowiadaniu nie zrobię z Tomasa psychola - może i go nie lubię, ale w serialu w sumie spoko z niego facet. Nie będzie próbował zabić Violetty, Leona czy kogokolwiek innego, nikt nikogo nie będzie porywał ani nic z tych rzeczy. :) I jeszcze sprawa co do zakładki "Bohaterowie"... Macie tam już opisy Leosia i Violki, niedługo pojawi się reszta, ale jeszcze nad tym pracuję, a nie chciałam, żeby było tam tak pusto. ;) Dziękuję wszystkim za komentarze. ;* Następny rozdzialik jutro, oczywiście. 
Buziaki, M. ;*

10 komentarzy:

  1. Super ;)) Już się nie mogę doczekać jutra bo w końcu German wciąż się nie zgadza na związek Leona i Violetty nie ?:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwwwwwwwwwww <3
    I amen. :*
    Xenia <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział.Cieszę się,że u ciebie Tomas nie będzie jakimś psycholem,który tylko czeka,aby załatwić Violettę lub Leona. : D
    Jak na razie widzę,że w ankiecie wygrywa Naxi.Ja sama nie wiem,którą parę wolę. : )

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski rozdział!
    Kocham ten blog!
    ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej rozdział niesamowity kiedy około dodasz kolejny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj na pewno, ale co do godziny nie jestem pewna... Raczej wieczorkiem, coś koło 17-18. :)

      Usuń
  6. Świetne, właśnie dodaję cię do 'co czytam'
    Zapraszam http://the-real-love-of-leonetta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Super <33333 :*****
    historia-leonetta.blogspot.com
    M.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne opowiadanie ale tam jest Marceska nie Franarco :D ;*

    OdpowiedzUsuń