Pablo
- No dobrze, Beto, dziękuję ci. - odebrałem delikatnie rozentuzjazmowanemu Beto kopertę i uśmiechnąłem się do niego. - Więc Tomas, Maxi, Leon i Daniel, proszę tutaj. - powiedziałem. - Zaśpiewacie piosenkę "Verte de lejos" w parach - najpierw Daniel i Leon, potem Maxi i Tomas. - kiwnąłem im głową na znak, że mogą zaczynać. Wszyscy czterej zaśpiewali bardzo dobrze i przez ponad dwadzieścia minut dyskutowaliśmy, kogo wybrać. Decyzja w końcu zapadła i mogliśmy ją ogłosić uczniom.
- Zdecydowaliśmy, że główną rolę męską zagra Daniel! - zawołałem, na co na sali rozległy się gromkie brawa.
~,~
CamilaKiedy wszyscy zaczęli wychodzić z sali, skorzystałam z okazji i dogoniłam Daniela.
- Gratuluję. - powiedziałam, stając obok niego. - Należy ci się ta rola. - uśmiechnęłam się lekko.
- Dzięki. - odparł, odwzajemniając uśmiech. - Ale nie musisz szukać pretekstów, żeby ze mną porozmawiać. - roześmiał się.
- Wcale nie szukam! - pisnęłam oburzona. Może i podświadomie chciałam za wszelką cenę z nim porozmawiać, ale przecież to nie znaczy, że desperacko szukam pretekstów, prawda?
- Jasne, jasne. - zaśmiał się. - Ale bez obaw, nie musisz ich szukać, z tobą zawsze porozmawiam. - mrugnął do mnie, na co ja się zarumieniłam. Dlaczego ja ciągle się przy nim rumienię? - Chodź, idziemy do Resto. - rzucił i pociągnął mnie za rękę.
- A co, jeśli nie mam ochoty? - uniosłam jedną brew, przyglądając mu się badawczo.
- A nie chcesz? - na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Mogę chcieć. - wymamrotałam, znów się rumieniąc. No, ludzie, ileż razy można?!
~,~
ViolettaZaraz po zakończeniu castingu, Leon musiał iść do domu. Powiedział, że to sprawy rodzinne, ale ja go znam - po prostu zależało mu na tej roli. Postanowiłam pozwolić mu na trochę samotności i zostałam w Studiu. Usiadłam sobie w kącie sali instrumentalnej i wyciągnęłam pamiętnik z torby. Nagle rozległ się trzask i zobaczyłam Tomasa. Wszedł do pomieszczenia i wpadł na perkusję - on ma jakieś szczęście do robienia hałasu za pomocą tego instrumentu.
- Cholera jasna... - zaklął, podnosząc się z podłogi. Stwierdziłam, że nie będę mu dawać znać o swojej obecności, ciekawe, ile zajmie mu zorientowanie się, że go obserwuję. Najpierw poukładał porozrzucane instrumenty, po czym zabrał się za strojenie gitary. Niezbyt mu to szło - prawie mi bębenki pękły.
- Nie idzie ci coś. - odezwałam się. Uniósł szybko głowę i spojrzał na mnie jak na wariatkę.
- Jak długo tu siedzisz? - zmarszczył brwi. Jeśli myśli, że nie widziałam jego upadku, to się rozczaruje...
- Wystarczająco długo. - odparłam z domyślnym uśmiechem. Tomas złapał się za głowę i teatralnie jęknął.
- Dlaczego!? - zawołał, na co ja się roześmiałam. Spojrzał na mnie i zmarszczył brwi, po czym także wybuchnął śmiechem.
- Masz szczęście do tej perkusji. - powiedziałam, gdy już się opanowałam. - Tym razem nie narobiłeś tyle huku. - parsknęłam śmiechem.
- Racja, to jakiś postęp. - poruszył śmiesznie brwiami. Naprawdę warto mieć takiego przyjaciela - takiego, który zawsze rozśmieszy.
- A... - zawahał się. - Jak ci się układa z Leonem? - zapytał niepewnie. Uniosłam brwi i przyjrzałam mu się uważnie.
- Wspaniale. - odparłam po chwili ciszy. - Lepiej by być nie mogło. - uśmiechnęłam się delikatnie.
~,~
LeonCzy to normalne, że aż tak przejąłem się tym, że nie udało mi się zdobyć tej roli? Tomas i Maxi jakoś obojętnie przeszli obok tej porażki, a ja... po prostu nie mogę. Zależało mi na tej roli, szczególnie biorąc pod uwagę to, że w tamtym roku odebrał mi ją Tomas. Zostawiłem Violettę w Studiu pod pretekstem spraw rodzinnych, bo chciałem trochę pobyć sam. Nigdy nie potrafiłem znosić porażek - każda boli mnie bardziej niż powinna. A Violetta nie musi tego wiedzieć. To jedna z moich wad, którą wolę ukrywać. Och, i jestem jeszcze chorobliwie zazdrosny - no cóż, nikt nie jest idealny.
- Leon, pokłóciłeś się z Violą? - podeszły do mnie Fran i Stefy. Postanowiłem wrócić szybko do Studia i przeprosić Violettę za moje zachowanie, ale widocznie dziewczyny najpierw muszą mnie przepytać.
- Nie. - odparłem, rozglądając się na boki. - Dlaczego miałbym się z nią pokłócić? - uniosłem brwi.
- No bo... - zająknęła się Stefy. - Zawsze chodzicie wszędzie razem, a teraz tak szybko wyszedłeś, a ona została... - wyjaśniła.
- Sprawy rodzinne. - uśmiechnąłem się delikatnie. - A nie wiecie gdzie jest Viola? - przestąpiłem z nogi na nogę. Zdumiewające, jak mało czasu potrafię wytrzymać bez Violetty - minęło zaledwie pół godziny, a ja już się stęskniłem.
- Siedzi w sali instrumentalnej. - poinformowała mnie Fran, po czym odeszła wraz ze Stefy. Udałem się do wskazanego przez Francescę miejsca. Gdy wszedłem do sali Beto, zastałem tam Violettę z Tomasem.
- Hej. - przywitałem się, starając się nie okazywać, jak bardzo jestem zazdrosny. - Co robicie? - starałem się uśmiechnąć, ale chyba nie wyszło.
Violetta przyjrzała mi się uważnie i zmarszczyła brwi. Czyżby już wiedziała, że mam ochotę rzucić się na Tomasa?
- Gadamy. - odparła aż nazbyt spokojnym tonem. - Śmiejemy się i takie tam... - odrzuciła włosy na plecy. - Masz ochotę się przyłączyć? - uniosła jedną brew. Czy ona mnie prowokuje?!
- Nie, właściwie to chciałem z tobą porozmawiać na osobności. - wymamrotałem, po czym podrapałem się nerwowo po głowie. Dlaczego ona tak na mnie działa? Dlaczego czuję się, jakbym zrobił coś złego?
- No, to do zobaczenia jutro, Tomas. - powiedziała, po czym przytuliła go lekko i podeszła do mnie. - Idziemy? - zapytała.
- A, tak, tak... - wyjąkałem i podążyłem za nią. Zatrzymaliśmy się w pustym korytarzu. Violetta stanęła naprzeciwko mnie i ujęła moje dłonie, po czym wspięła się na palce i złożyła na moich ustach delikatny pocałunek. Zdziwiłem się, bo byłem pewny, że jest na mnie zła, ale po chwili odwzajemniłem pocałunek. Gdy się od siebie oderwaliśmy, oparła czoło na moim czole.
- Stęskniłam się. - wyszeptała, przymykając oczy. A więc nie tylko ja mam ten problem? Kamień spadł mi z serca...
- Ja też. - odszepnąłem, uśmiechając się lekko. - Ale myślałem, że jesteś na mnie zła. - dodałem. Otworzyła oczy, odsunęła się ode mnie i roześmiała się,
- A dlaczego miałabym być na ciebie zła? - zapytała z niedowierzaniem.
- No bo... - zawahałem się. - Zostawiłem cię i sobie poszedłem, a chyba domyśliłaś się, że nie chodziło o żadne sprawy rodzinne... - podrapałem się nerwowo po głowie.
- Tego akurat się domyśliłam, masz rację. - powiedziała. - Ale rozumiem, że zależało ci na tej roli, więc chciałeś trochę pobyć w samotności. - stwierdziła, uśmiechając się do mnie. - A poza tym, zobaczyłeś mnie z Tomasem i nie byłeś niemiły... - zmarszczyła brwi. - Kocham cię! - pisnęła, po czym rzuciła mi się na szyję i złączyła nasze usta w porywczym pocałunku.
~,~
German- Ramallo, proszę do mnie! - zawołałem, przeglądając stosy papierów. Mężczyzna pojawił się przede mną po chwili. Uniosłem głowę i rzuciłem mu surowe spojrzenie. - Muszę z tobą poważnie porozmawiać. - oświadczyłem. Ramallo westchnął i usiadł na krześle, zapewne wiedząc już, że szykuje się długa rozmowa.
- A o czym, jeśli można wiedzieć? - uniósł brwi.
- O Violetcie. - odparłem, przyglądając mu się uważnie. Nie jestem głupi, zauważyłem, że nasz kochany Ramallo zawarł jakąś komitywę z Violą. Nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że pod moją nieobecność pozwala jej na potajemne spotkania z tym Leonem. - Ostatnio coś dużo ze sobą rozmawiacie. - stwierdziłem.
- Violetta jest dla mnie jak córka, zawsze dużo rozmawialiśmy... - zaczął się tłumaczyć, ale mu przerwałem.
- Ramallo, nie jestem idiotą. - warknąłem. - I wiem, co tu się święci. - dodałem. - Czy Leon był tu chociaż raz pod moją nieobecność? - zapytałem, podejrzliwie mrużąc oczy.
- A... - zająknął się.
- Aha! - zawołałem triumfalnie. - Nie możesz buntować Violi przeciwko mnie! - oburzyłem się.
- German, ty nic nie rozumiesz! - krzyknął. - Oni... - wziął głęboki oddech. - Te dzieci... to nie jest zwykłe zauroczenie, widzę, jak na siebie patrzą. - podrapał się nerwowo po głowie. - Ja też nie jestem głupi. - oświadczył. W tym momencie jego komórka zadzwoniła i kiwnął mi głową na znak, że musi odebrać. Wyszedł z mojego gabinetu, a po kilku minutach wrócił z niemrawą miną.
- Co się stało? - zapytałem, rzucając mu pytające spojrzenie.
- Ta guwernantka, którą załatwiłem... - zaczął. - Zniecierpliwiła się i zrezygnowała. - dokończył.
~,~
CamilaW drodze do Resto byłam odrobinę skrępowana. Nie wiem dlaczego, po prostu Daniel tak jakoś dziwnie na mnie działa. Raz potrafię być przy nim pewna siebie i zabawna, a następnego dnia nie mogę wydusić z siebie słowa i bez przerwy się rumienię.
- Camila, jesteśmy. - Daniel pomachał mi dłonią przed oczami, a ja otrząsnęłam się z zamyślenia.
- Przepraszam, zamyśliłam się. - wymamrotałam, wchodząc za nim do baru. Usiedliśmy przy jednym ze stolików, a po chwili podszedł do nas Luca.
- Cześć, co zamawiacie? - uśmiechnął się do nas.
- Ja poproszę sok jabłkowy. - powiedział Daniel. - A ty, Cam? - zwrócił się do mnie. Jeszcze nigdy nikt nie mówił do mnie "Cam"... dziwne?
- Hmm, ja to samo. - odpowiedziałam, a Luca zapisał zamówienie w notatniku i odszedł. - Cam? Chyba Cami. - zaśmiałam się i zmarszczyłam brwi.
- Mi się podoba Cam. - wzruszył ramionami. - Możesz mi mówić Dan. - uśmiechnął się i mrugnął do mnie, na co ja znów się zarumieniłam. Co się ze mną, do licha ciężkiego, dzieje?!
- Gołąbeczki! - rozległ się krzyk, a do baru wparowała Ludmiła. - Tak, do was mówię. - uśmiechnęła się kpiąco i przysunęła sobie krzesło do naszego stolika. - Co porabiacie? - odrzuciła swoje długie włosy na plecy i posłała Danielowi zalotny uśmiech. Czy ona znowu próbuje go poderwać?
- Yyy, Ludmiła... - zaczął Daniel. - Idź sobie. - uśmiechnął się do niej kpiąco.
- Dlaczego miałabym sobie iść? - pisnęła. - Chcę sobie z wami porozmawiać, moje wy gołąbeczki! - zawołała. - Daniel, gratuluję głównej roli. - zwróciła się do chłopaka. - A ty, Cami, szkoda, że ci się nie udało, ale... - przerwałam jej.
- Ludmiła, chciałabym ci przypomnieć, że tobie także się nie udało. - warknęłam.
- Och, whatever! - machnęła ręką.
Zrobiłam się czerwona na twarzy i wstałam gwałtownie od stolika.
- Daniel, idziesz? - zapytałam, nie spuszczając wzroku z twarzy Ludmiły.
- Jasne. - odparł Daniel, po czym złapał mnie za rękę i wyszliśmy z Resto.
Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Naprawdę chciałam dodać wczoraj ten rozdział, ale rodzice wyciągnęli mnie na urodziny brata ciotecznego i musiałam tam siedzieć do pierwszej w nocy. -,- Zakładałam wcześniej, że wrócimy około 19, dopracuję szybko ten rozdział i dodam go o 20, ale się przeliczyłam. Przepraszam jeszcze raz, nawet nie wiecie jakie mam wyrzuty sumienia... No, ale za to obiecuję niespodziankę w następnym poście, w ramach rekompensaty. :)
Czujecie, że już wakacje?! U mnie niestety nie ma zbyt słonecznej pogody, ale podobno niedługo ma się zrobić cieplej. :) Ten rozdział zadedykuję Carmen Elizabeth. Nie martwcie się, każdy, kto czyta tego bloga i daje znać o swojej obecności, dostanie kiedyś dedykację. ;) Nie wiem kiedy następny rozdział, nic więc nie będę wam obiecywać. Dziękuję wszystkim czytelnikom, kocham was! <3 Poza tym, już 82 osoby kliknęły 'tak' w ankiecie, jesteście wspaniali! xd Do następnego!
Buziaki, M. ;*
Świetny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńBoskie <333 Kocham tego bloga :D
OdpowiedzUsuńŚwietny kocham twojego bloga!!!
OdpowiedzUsuńSupeeer ;3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że na razie Leonetta będzie szczęśliwa ;)
PS. zapraszam do mnie :D
http://violettamojestory.blogspot.com/
Oj Leośku. Ty masz Violkę. Ona jest Twoim największym szczęściem. Wy to nawet 30 min i już usychacie z tęsknoty xD
OdpowiedzUsuńA German to chyba zrobi wszystko by rozdzielić Leonettę.
Nie każ nam długo czekać na niespodziankę xD
Aaaa! Dziękuję za dedykację :***
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak się ucieszyłam, jak to przeczytałam :)
Rozdział świetny, jak zawsze zresztą.
Proszę, jaką ten León ma siłę woli, że taki spokojny przy Tomasie ^^
Baaardzo kibicuję Danielowi i Cami :)
No i czekam na następny rozdział :**
Carmen E.
Genialny :*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Germanowi nie uda się rozdzielić Leonetty i w końcu zrozumie, że oni się kochają!!
Nie mogę się doczekać niespodzianki ;D
Szybko dodaj next ;*
O ja ciesz uuu <3 *_______________________*
OdpowiedzUsuńJa też coś nie czuję tych wakacji... u mnie wiecznie pochmurno.. :c
Tak samo jak MartuLLa mam taką nadzieję <3 German, get out !
Tomi mnie rozśmiesza :D
Ciao,
Velvet .xx
Twój blog jest cudowny !
OdpowiedzUsuńGratuluję Leonowi, był całkiem miły dla Tomasa ;))
Chciałabym jakąś super romantyczną rankę Leonetty, jako nagrodę za dobre zachowanie Leona ;**
Czekam na next .
randkę*
UsuńChciałabym Cię poinformować, że zostałaś nominowana do the Versatile Blogger Aword na moim blogu. Gratuluję! :*
OdpowiedzUsuńchciałam cię powiadomić,że równierz zostałaś nominowana na moim blogu Versatile Blogger Aword gratuluję!
OdpowiedzUsuńboski rozdział ; )
OdpowiedzUsuńmasz wielkii talent ! :D
czekam na new xd
i zapraszam do mnie : http://historia-angie.blogspot.com/
Boskie ;D i zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńhttp://leoniviolettapl.blogspot.com
Super rozdział :D Niech będzie Daxi XD
OdpowiedzUsuń