środa, 26 czerwca 2013

Violetta Story - Chapter 14.

Violetta Story, chapter 14.

Violetta
Dziś wstałam bardzo, bardzo, ale to bardzo wcześnie. Jakoś nie mogłam spać. Całą noc myślałam o tym wypadku Leona i kłótni z ojcem. Poza tym dowiedziałam się od Stefy, że dziś odbędzie się casting do roli żeńskiej, Cami i Fran się o coś pożarły... Prawie same zmartwienia. Z racji tego, iż niezbyt się wyspałam, wyglądałam jak zombie. 
- Hej, Violu. - podeszła do mnie Stefy. - Co tak wcześnie dzisiaj jesteś? - zapytała, przyglądając mi się uważnie.
- Nawet nie pytaj. - westchnęłam. - Całą noc nie spałam, głowa mnie boli jak cholera... - jęknęłam. - A ty? - zmarszczyłam brwi. 
- Hmm, ja zawsze jestem o tej porze. - zaśmiała się. - Normalnie nie mogę wytrzymać w domu. - dodała, siadając pod ścianą. Usiadłam obok niej i przymknęłam oczy. 
- AAAAAAA! - ciszę panującą na korytarzu rozdarł przeraźliwy wrzask, a zaraz potem zobaczyłyśmy Andresa. Wybiegł zza zakrętu jak torpeda i zatrzymał się przed nami, omal nas nie miażdżąc. 
- Andres, co się stało? - odezwała się zdziwiona Stefy. 
- Ludmiła... - wydyszał Andres. - Jest zła. - pisnął jeszcze, po czym odbiegł. Spojrzałyśmy ze Stefy po sobie, po czym wzruszyłyśmy ramionami i ruszyłyśmy w kierunku, z którego przybiegł Andres. Po kilku krokach wpadłyśmy na rozzłoszczoną Ludmiłę. 
- Patrzcie jak chodzicie, idiotki! - krzyknęła. - Ludmiła odchodzi! - pstryknęła energicznie palcami i odeszła, stukając wysokimi obcasami o posadzkę. I już wiadomo, czego wystraszył się Andres. Prawdopodobnie Ludmiła na niego nakrzyczała, ot co. No cóż, tak bywa. 
- Co jest Ludmile? - zapytałam Stefy, gdy zmierzałyśmy już w kierunku sali instrumentalnej. 
- Naty jej się sprzeciwiła. - odparła, na co ja zrobiłam wielkie oczy. Czegoś takiego bym się nie spodziewała. - Wygląda na to, że wreszcie przejrzała na oczy. - westchnęła. Pokiwałam powoli głową. Najwyższy czas. Czasami aż żal było patrzeć, jak Ludmiła pomiata biedną Naty. Ta dziewczyna zasługuje na prawdziwą przyjaciółkę, którą nasza gwiazda ewidentnie nigdy dla niej nie była. 
~,~
Angie
Dzisiaj specjalnie przyszłam przed czasem do Studio, aby porozmawiać z Pablo. Wczoraj odprowadził mnie do domu i zwiał, więc nie było okazji. 
- Pablo. - stanęłam w drzwiach do pokoju nauczycielskiego i założyłam ręce na pierś. Moja twarz nie wyrażała żadnych emocji. 
- Yyy, Angie? - powiedział niepewnie, marszcząc brwi. 
- Możesz mi wyjaśnić, co to wczoraj miało być? - zapytałam, na pozór spokojnie, ale w środku aż gotowałam się z nadmiaru emocji. 
- Ale co? - udawał niewinnego. Powstrzymałam się przed uduszeniem go gołymi rękami i podeszłam do stolika, po czym usiadłam na krześle. 
- Miałam ochotę trochę sobie porozmawiać z Germanem, a ty wszystko zepsułeś. - syknęłam. - Dlaczego? - zmarszczyłam czoło, przyglądając mu się uważnie. 
- Angie, przecież byście się tam pozabijali! - tłumaczył się. - Działałaś pod wpływem silnych emocji i... - przerwałam mu.
- Może i działałam pod wpływem emocji. - parsknęłam. - Ale to nie ważne, ważne jest to, że niepotrzebnie tam przylazłeś. - dodałam oskarżycielskim tonem. I nagle coś mi zaświtało. - Hej, chwila, chwila... - zaśmiałam się. - Czyżbyś ty był zazdrosny? - uniosłam brwi. 
- Co?! Ja, zazdrosny? - obruszył się Pablo. - Skądże, po prostu się martwię o ciebie... - zaczął się usprawiedliwiać. 
- Tak, jasne, jasne. - roześmiałam się. - No, idę się przygotować do lekcji, do zobaczenia, zazdrośniku. - mrugnęłam do niego, po czym wyszłam z pomieszczenia z szerokim uśmiechem na twarzy. 
~,~
Naty
Ludmiła od rana chodzi wściekła jak osa. Krzyczy na wszystkich i chyba z pięć razy wystraszyła już dzisiaj Andresa. Zaczynam się zastanawiać, czy nie lepiej by było, gdybym do niej wróciła. Oszczędziłabym wszystkim tego... co się z nią dzieje. Jest gorsza niż zazwyczaj. 
- Maxi... - zwróciłam się do chłopaka, który siedział obok mnie i robił coś na laptopie. 
- Hm? - mruknął, nie odrywając wzroku od ekranu.
- Nie lepiej by było, gdybym wróciła do Ludmiły? - zapytałam niepewnie. Przeniósł spojrzenie z laptopa na mnie. 
- Nie, Naty, dlaczego miałabyś to robić? - zdziwił się. 
- No, bo... - zawahałam się. Postanowiłam nie wyjawiać mu prawdziwego powodu mojej decyzji. W końcu przyjaciółka Ludmiły nie może robić czegoś dla innych. - Z Ludmiłą zawsze jest ciekawiej. - oświadczyłam, zamieniając się znów w tą zarozumiałą Natę. - Lud... Naty wychodzi. - pstryknęłam palcami dokładnie tak jak Ludmiła i odeszłam. Ale czy na pewno dobrze zrobiłam? 
~,~
Violetta
Za kilka minut zaczyna się druga lekcja, a Leona nie ma. Zaczynam się martwić, że coś mu się stało. A co jeśli poszedł na tor i znowu miał wypadek? Nie, chwila, wpadam powoli w paranoję... 
- Zgadnij kto to. - ktoś zakrył mi oczy. Od razu rozpoznałam głos Leona. Odetchnęłam z ulgą i odwróciłam się szybko. Od razu wtuliłam się w jego pierś i oplotłam go rękami w pasie. Przytulił mnie do siebie mocno i położył brodę na czubku mojej głowy. 
- Stęskniłaś się? - zaśmiał się Leon, gdy już się od niego odsunęłam. 
- Troszkę. - odparłam. - Dlaczego się spóźniłeś? - zmarszczyłam brwi. 
- Niespodzianka, chodź ze mną. - mrugnął do mnie i pociągnął mnie za rękę. 
- Ale za chwilę mamy lekcję z Pablo i... - zaprotestowałam. 
- Zaufaj mi. - powiedział i uśmiechnął się do mnie zachęcająco. Pokręciłam głową z dezaprobatą, ale pozwoliłam Leonowi wyprowadzić się na zewnątrz. Gdy zorientowałam się, że wychodzimy z terenu Studia, uniosłam brwi. 
- Gdzie idziemy, Leon? - zapytałam. - Zaraz lekcja! - zawołałam. Co on odwala? 
- Jak ją opuścimy nic się nie stanie. - odparł Leon, obejmując mnie ramieniem. - Zabieram cię na romantyczny spacer, a co dalej, to niespodzianka. - wyjaśnił z błyskiem w oku. Westchnęłam i wtuliłam się w jego bok.
- Wariat. - wymamrotałam. 
- Ja ci dam wariata! - roześmiał się i podniósł mnie, po czym przerzucił sobie przez ramię. Zaczęłam machać nogami, piszczeć i okładać go pięściami po plecach, ale on wtedy jeszcze bardziej się śmiał. W końcu odpuściłam i sapnęłam niezadowolona. 
- Mógłbyś mnie postawić? - odezwałam się. 
- Mógłbym, ale tego nie zrobię. - odpowiedział ze śmiechem. 
- Wyglądamy głupio. - zauważyłam. Przebyłam prawie połowę drogi wisząc na ramieniu Leona - z punktu widzenia kogoś, kto nas nie zna, musiało to wyglądać dziwnie. 
- No i co? - parsknął śmiechem. - Mi to nie przeszkadza. - wzruszył ramionami, a ja niebezpiecznie się zakołysałam. 
- Nie upuść mnie przynajmniej! - pisnęłam. 
- Nie bój się, trzymam cię mocno. - zapewnił mnie. Ta, akurat, a jak zaraz polecę na chodnik, to... - Jesteśmy. - powiedział nagle, odstawiając mnie na ziemię. Moim oczom ukazała się przepiękna polanka otoczona drzewami, a pod jednym z nich rozłożony równo kocyk. Zaniemówiłam z wrażenia. 
- To dla mnie...? - wyjąkałam.
- Tylko i wyłącznie. - odparł i obdarzył mnie szczerym uśmiechem. Pisnęłam ze szczęścia i przytuliłam się do niego najmocniej jak tylko potrafię. Odwzajemnił mój uścisk tak energicznie, że moje stopy zawisły kilka centymetrów nad ziemią. Odsunęłam się od niego i ujęłam jego twarz w dłonie. 
- Kocham cię. - wyszeptałam, po czym złączyłam nasze wargi. Pocałunek był delikatny, ale chciałam w niego przelać wszystkie moje uczucia do Leona. Po kilku sekundach oderwaliśmy się od siebie i oparłam czoło na jego czole. Patrzyliśmy sobie w oczy z lekkimi uśmiechami. Nie potrzebowaliśmy słów, żeby wiedzieć, co każde z nas czuje. Po krótkiej chwili Leon złapał mnie za rękę i pociągnął na koc. Usiadł, opierając się plecami o pień drzewa, a ja położyłam się, kładąc głowę na jego kolanach. Westchnęłam usatysfakcjonowana i przymknęłam oczy. 
- To zdecydowanie lepsze od lekcji z Pablo. - wymamrotałam. 
- A widzisz. - zaśmiał się Leon. - Ja zawsze mam rację. - pstryknął mnie palcem w nos, na co ja zmarszczyłam czoło i parsknęłam śmiechem. 
- To łaskocze. - zachichotałam. 
- Tak? A to? - zaśmiał się, po czym zaczął mnie łaskotać po brzuchu. Jako, że właśnie w tym miejscu od dziecka mam największe łaskotki, wybuchłam śmiechem. Wierzgałam nogami, próbując uciec od Leona, ale trzymał mnie mocno. 
- Przestań, proszę, Leon... - wydyszałam. Leon zatrzymał się i zawisł nade mną, podpierając się rękami po obu stronach mojego tułowia. Stykaliśmy się nosami i czułam na twarzy jego ciepły oddech. 
- Jesteś taka urocza. - wyszeptał Leon, muskając kciukiem mój policzek. Opierał się teraz tylko na jednej ręce, więc jego twarz znalazła się jeszcze bliżej mojej. 
- Pocałuj mnie. - powiedziałam, zanim zdążyłam się powstrzymać. Te słowa jakoś tak same wypłynęły na powierzchnię. Gdyby nie wpływ emocji, pewnie nigdy w życiu bym tego nie powiedziała, jestem na to zbyt nieśmiała. Leon jednak chyba nie miał tego typu pohamowań, bo nie wahał się ani chwili. Nakrył moje usta swoimi i ugiął lekko rękę, którą się podpierał. Nie było to zresztą tak potrzebne, bo i tak prawie cały swój ciężar oparł na mnie, co wcale mi nie przeszkadzało. Chyba pierwszy raz znajdowaliśmy się tak blisko siebie. Położyłam dłonie na jego policzkach i przymknęłam oczy. 
~,~
Po jakiejś godzinie musieliśmy się zbierać do Studia na casting do przedstawienia. Gdy dotarliśmy na miejsce, pierwszym co rzuciło mi się w oczy, było to, że Nata znów stoi z boku z Ludmiłą. Czyżby już postanowiła do niej wrócić? Coś krótko wytrzymała. Podeszliśmy do naburmuszonego Maxiego. 
- Hej, Maxi, co jest? - zapytałam, przyglądając mu się z troską. Ostatnio był taki radosny, a teraz nagle... 
- Nic takiego. - odparł, poprawiając czapkę. 
- Naty zrozumie w końcu, komu naprawdę na niej zależy. - odezwał się Leon, po czym klepnął Maxiego pocieszająco w ramię. - Violu, muszę iść pogadać z Pablo, widzimy się później. - pocałował mnie w policzek i odszedł. 
- A więc Naty? - westchnęłam. - Nie martw się Maxi, jakoś to będzie. - uśmiechnęłam się do niego. - A co z Fran i Cami? - zmarszczyłam brwi. 
- Nadal się kłócą. - wymamrotał.
- Idę coś z tym zrobić. - oświadczyłam i podbiegłam do zamyślonej Francesci. 
- Fran... - zaczęłam, stając obok niej. 
- Co tam? - zapytała ze smutną miną. 
- Dlaczego nie pogodzisz się z Cami? - przygryzłam niepewnie wargę. 
- Bo jest kłamliwą kłamczuchą. - warknęła. Przewróciłam oczami. 
- Fran, wiem, o co się pokłóciłyście i według mnie to błahostka. - jęknęłam. - A zresztą Cami nie zrobiła nic złego. - dodałam, na co ona zrobiła obrażoną minę. - Oj, Fran, naprawdę? - spojrzałam na nią z niedowierzaniem. - Powiedz, czy Leon jest przystojny? - uniosłam brwi. 
- No, jest... - odparła niepewnie, zapewne nie wiedząc do końca do czego zmierzam. 
- I mam się teraz na ciebie obrazić? - moje brwi powędrowały wyżej. Chciała coś powiedzieć, ale zrezygnowała i westchnęła, po czym rozłożyła ramiona i się uśmiechnęła. Roześmiałam się i przytuliłam do niej. - To pójdziesz się pogodzić z Cami? - upewniłam się. 
- Jasne, już idę. - odpowiedziała z entuzjazmem. - Dzięki, Violu! - przytuliła mnie jeszcze raz i odbiegła. 
~,~
Angie
Za chwilę casting do głównej roli żeńskiej, uczniowie już zbierają się w głównej sali. Ja oczywiście znów nie mogę zabrać głosu, bo jestem ciocią Violetty. No cóż. 
- Dobrze, wszystkie dziewczęta, które chcą wziąć udział w przesłuchaniu proszę tutaj! - zawołał Pablo. W tym roku zadziwiająco mało uczennic ubiega się o główną rolę - tylko Francesca, Camila, Violetta, Stefy, Ludmiła i dwie dziewczyny, których imion niestety nie pamiętam. Najpierw wszystkie razem zatańczyły i Gregorio wybrał cztery finalistki. Było trochę kłótni, bo nasz ukochany nauczyciel tańca postanowił się podrażnić z uczniami i przez dziesięć minut nie chciał zdradzić wyników, ale w końcu udało nam się go do tego zmusić. 
- No dobrze, dobrze... - zawołał. - Już mówię. - westchnął. - Ludmiła, Camila, Stefania i Violetta! - wykrzyknął. Francescę i resztę dziewczyn trochę to zasmuciło, ale dopingowały swoje koleżanki. 
- Teraz zaśpiewacie w duetach piosenkę "Te creo". - zarządził Pablo. - Ludmiła i Violetta, Stefy i Camila. Najpierw wy, proszę. - wskazał na Ludmiłę i Violettę, które natychmiast wbiegły na scenę. Po zakończonej piosence rozległy się oklaski i przyszła kolej na drugą parę. 
~,~
Camila
- Denerwujecie się? - zapytałam dziewczyn, gdy już siedziałyśmy w kącie sali, czekając na wyniki castingu. 
- S-s-strasznie. - wyjąkała Stefy. - C-cała się trzęsę. - podkuliła nogi. 
- Ale nie ma się czym przejmować, przecież najważniejsza jest dobra zabawa. - dodała nam otuchy Viola, chociaż sama obgryzała z nerwów pomalowane fioletowym lakierem paznokcie.
- Proszę wszystkich o uwagę! - zawołał Pablo. - Wiemy już, która z dziewcząt zagra główną rolę żeńską w naszym przedstawieniu. - oświadczył, na co wszyscy wstrzymali oddech. 

I co, jesteście ciekawi, kto dostanie główną rolę? ^^ Na prośbę anonima, jest romantyczna randka Leonetty, bez Germana. ;) Mam nadzieję, że wam się podoba. A co do Naxi - postanowiłam ich trochę poróżnić, żeby nie było tak kolorowo, ale bez obaw, w końcu będą razem. <3 Camila i Fran się pogodziły, no. :) Rozdział ten dedykuję Xeni Verdas - twoje rozdziały dają mi kopa do pisania własnych, kochana. ;* Następny rozdział jutro. 
Buziaki, M. ;*  

10 komentarzy:

  1. Wredota. -.- W takim momencie ?! -.-
    Leon jest taaaaki słodki *-*
    I ten piknik *-*
    Szkoda, że Naty wróciła do Ludmi... :C
    JA CHCĘ NAXI, POTWORZE !! :C
    Dobrze, że dziewczyny się pogodziły :*

    Ciao,
    Velvet .xx

    OdpowiedzUsuń
  2. super zapraszam do mnie http://storyofleonetta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. GENIALNY!!
    Ale jak mogłaś przerwać w takim momencie? masakra.. :D Już chcę wiedzieć, kto wygrał.
    Randka Leonetty mega romantyczna *.*
    Fajnie, że dziewczyny się pogodziły ;)
    I jak najszybciej złącz Naxi!!! ;)
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! O Boziuniu! Piękny rozdział, piękny blog i wgl awwwww!
    I ta dedykacja. Tak się cieszę. O Dżis! I Love you <3

    Aż nazbyt podjarana Xenia <3
    Przynieście gaśnicę, ludzie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski rozdział, jak zwykle!
    Fajnie by było, jakby to Stefy dostała główną rolę. Ludmiła zagotowałaby się ze złości i... np. komuś przywaliła z całej siły. Może Andresowi? W końcu to jego na początku przestraszyła.

    Mam nadzieję, że szybko napiszesz kolejny rozdział. A, zapomniałabym.

    Ta randka Leonetty - po prostu C U D O!!!! Ja nigdy bym tak świetnie nie napisała ich randki.

    Jesteś PRZE BOSKA!!!

    Twoja oddana na zawsze fanka,
    Miśka

    OdpowiedzUsuń
  6. Ach ten León <3
    Cud, miód i malina :)
    Nie da się ukryć, że czekam na wyniki wyborów głównych ról.
    I nie poróżniaj mi Naxiii :*

    Świetny rozdział!

    Carmen E.

    OdpowiedzUsuń
  7. DZIĘKUJE za spełnienie mojego życzenia. Randka Leonetty była NIESAMOWITA, coś pięknego i magicznego. Czemu w drugim sezonie nie było tak pięknie między nimi? No czemu? Szkoda, że nie ty piszesz w serialu scen dla Leonetty? xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaka randka *.* rozpłynęłam się xD . I można opisać piękne chwile Leonetty nie wysyłając jej do łóżka. Mogli by też razem spędzić noc, ale po prostu zasnąć w swoich ramionach i nic więcej.
    Teraz jest pięknie, ale mam przeczucie, że szykujesz jakąś burzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie o tym myślałam, pisząc to - w końcu nie trzeba od razu ich wrzucać do łóżka, żeby było pięknie. :)

      Usuń
  9. Super :************************
    Po prostu brak słów <33
    Zgadzam się z tym łóżkiem... Ciągle ich tylko do niego wrzucają ._.
    Twój blog to taki brylancik <33
    Jak to mawia przysłowie "Brylant świeci i w popiele."
    M.

    OdpowiedzUsuń