poniedziałek, 24 czerwca 2013

Violetta Story - Chapter 11.

Violetta Story, chapter 11.

Violetta

Jak nóż w plecy. Gdy osoba, którą kochasz całym sercem nie potrafi ci zaufać. Starałam się. Ale nie mogę odrzucić Tomasa, jest moim przyjacielem. Usiadłam na ławce w cieniu rzucanym przez drzewo i ukryłam twarz w dłoniach. Jak to jest, że kiedy wszystko się układa, to ktoś musi to rozwalić? 
- Violuś, proszę... - Leon usiadł obok mnie i ujął moje dłonie. Z wielkim trudem odepchnęłam go i podkuliłam nogi, oplatając je rękoma. 
- Nie ufasz mi. - wyszeptałam łamiącym się głosem. Poczułam na policzkach gorące łzy - tak trudno siedzieć obok niego i nie móc się wtulić w jego ramiona. 
- Ufam ci, tylko... - przysunął się do mnie. 
- Tylko co? - załkałam, odwracając głowę. 
Jest tak blisko, a ja nie mogę... 
- Oszalałem na twoim punkcie. - wyrzucił z siebie. - Nie mogę znieść myśli, że ktoś mógłby mi cię odebrać. - wziął moją twarz w dłonie. - Ludmiła przyprowadziła mnie w złym momencie i tyle. Przepraszam, wybacz mi... - głos mu się załamał na ostatnich słowach. 
- Jak mogłeś pomyśleć, że kocham Tomasa, kiedy tysiąc razy mówiłam ci, że kocham tylko ciebie? - zapytałam, próbując opanować drżenie. 
- Nie wiem... - spuścił głowę. - To było pod wpływem emocji, nie myślałem wtedy... - gwałtownym ruchem podniósł mnie i posadził sobie na kolanach. Nawet nie próbowałam protestować, nie miałam na to siły. - Wybacz, błagam cię, Violu... - oparł czoło na moim czole.
Westchnęłam ciężko i odepchnęłam go od siebie, po czym odbiegłam. 
~,~
Francesca
- Cami, co ty taka smutna? - zapytałam, marszcząc czoło. Od wczorajszego popołudnia jest jakaś dziwnie cicha. 
- Fran... - westchnęła. - Ty masz Marco, Viola ma Leona, a ja? - jęknęła. 
Roześmiałam się. Jeszcze niedawno miałam ten sam problem, a teraz proszę, role się odwróciły. 
- Cami, Cami, na pewno niedługo miłość zapuka do twoich drzwi, jak to mówi Andres. - poruszyłam zabawnie brwiami. 
- Czy ty coś sugerujesz? - Camila założyła ręce na piersi. - Nie będę z Andresem, fuj! - wzdrygnęła się, na co ja znów wybuchłam śmiechem. 
- Witam, witam was wszystkich! - do sali wszedł Pablo. - Kogoś brakuje? - rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Leona i Violetty! - zawołałam. Gdzie oni tak w ogóle się podziewają? 
- Przekażecie im później to, co mam wam do powiedzenia, dobrze? - poprosił. Skinęłam mu nieznacznie głową. - Jak wiecie, odbędzie się przedstawienie. Musimy więc zorganizować casting. - w sali rozległy się podniecone szepty. - Castingi pojutrze o szesnastej. Możecie się rozejść. - chciał już iść, ale zatrzymała go Stefy. 
- Przepraszam, ale o czym będzie to przedstawienie? - zapytała, marszcząc brwi. 
- Ach, tak, byłbym zapomniał. - klepnął się dłonią w czoło. - Kontynuujemy zeszłoroczne przedstawienie, które niestety nie doszło do skutku. Dokonaliśmy tylko drobnych zmian w fabule. - uśmiechnął się i wyszedł. 
~,~
Marco
Randkę z Fran mam jutro, ale nie mogę się już doczekać, aż ją zobaczę. Postanowiłem, że pójdę do Studia i z nią pogadam, zobaczę jej uśmiech...
- Hej! - podeszła do mnie jakaś brunetka. - Ty jesteś Marco, prawda? - zapytała, uśmiechając się do mnie. Czy ja ją znam? 
- Tak. - odwzajemniłem niepewnie uśmiech. 
- Ja jestem Camila, przyjaciółka Fran. - przedstawiła się. Aaa, a już myślałem, że jakaś kolejna psycholka. Miałem kiedyś taki epizod. Zakochana we mnie po uszy dziewczyna, niestety bez wzajemności, latała za mną dzień i noc. Koszmar...
- Więc na pewno wiesz, gdzie mogę znaleźć Francescę? - uniosłem brwi. 
- Jasne, siedzi w sali instrumentalnej, prosto, a potem w prawo. - powiedziała, po czym pomachała mi na pożegnanie i odeszła. Podążyłem w kierunku przez nią wskazanym i po kilku chwilach znalazłem się w sali, o której mówiła. Fran siedziała na podłodze i zapisywała coś szybko na kartce. Obok niej leżała gitara. 
- Hej. - oparłem się o framugę drzwi. - Co robisz? - uśmiechnąłem się, gdy gwałtownie podniosła głowę. 
- Marco! - zawołała i zerwała się na równe nogi. Podbiegła do mnie i rzuciła mi się na szyję. Szczerze, to nie spodziewałem się takiego powitania, ale spodobało mi się. Przytuliłem ją do siebie mocno i uśmiechnąłem się pod nosem. Po chwili oderwała się ode mnie i spuściła głowę. 
- Przepraszam... - wymamrotała, zakładając kosmyk włosów za ucho. - Trochę mnie poniosło. - przygryzła niepewnie wargę. 
- Nic się nie stało! - roześmiałem się. - Też się ciesze, że cię widzę. - mrugnąłem do niej, na co ona się uroczo zarumieniła. 
~,~
Leon
Kiedy ode mnie uciekła, zrozumiałem, jak wielki błąd popełniłem. Przez chwilę siedziałem w odrętwieniu, po czym otrząsnąłem się i pobiegłem za nią. Złapałem ją za nadgarstek i obróciłem w swoją stronę. Staliśmy teraz tak blisko siebie, że czułem jej urywany oddech na twarzy. 
- Puść mnie. - syknęła.
- Nie. - odparłem, łapiąc ją za biodra. - Nigdy nie pozwolę ci odejść, bo jesteś dla mnie wszystkim. - wyszeptałem. 
- Ale mi nie ufasz. - jęknęła. - A ja ślepo wierzyłam w każde twoje słowo. - rozpłakała się jeszcze bardziej. Chciałem ją do siebie przytulić, ale mi się wyrywała. Mimo to ciągle trzymałem ją przy sobie.
- Wszystko co mówiłem to prawda. - powiedziałem. - Nie okłamałbym cię. - przycisnąłem ją do siebie mocno. 
- I znowu kłamiesz! - zakwiliła. - Bo mówiłeś, że mi ufasz, a nie ufasz! - ponownie spróbowała wydostać się z mojego uścisku, ale przytrzymałem ją mocniej. 
- Powiedz tylko, że nie chcesz mnie już, że mnie nie kochasz, a puszczę cię i dam ci spokój. - wyszeptałem, zbliżając usta do jej warg. - Jedno twoje słowo i przestanę. - zaznaczyłem, będąc już o włos od jej ust. Nie odzywała się jednak, więc z wahaniem złączyłem nasze wargi. Jej ręce nie ściskały już kurczowo mojej koszulki, poluzowała uścisk i z lekkim westchnieniem odwzajemniła pocałunek. Opuściłem ramiona i położyłem dłonie na jej biodrach.
~,~
Camila
Gdzie się podziewa Violetta? I Leon? Opuścili już ogłoszenie Pabla i lekcję z Angie. Za chwilę zacznie się kolejna, o zgrozo, z Gregoriem. Jeśli się spóźnią, to nie będzie fajnie. 
- Co tak stoicie, do roboty, ludzie! - nasz znienawidzony nauczyciel wszedł do sali. Zaklęłam w duchu - teraz to będą mieli przechlapane. Rozpoczęliśmy ćwiczenie ostatniego układu, aby jeszcze bardziej nie rozzłościć Gregoria. Nagle do pomieszczenia wszedł Pablo w towarzystwie jakiegoś chłopaka. Wszyscy zatrzymali się wpół kroku.
- Witam was. - uśmiechnął się Pablo. - Poznajcie nowego ucznia - Daniela*. - oświadczył. Chłopak wszedł pewnym krokiem do pomieszczenia, zapewne jeszcze nie wiedząc, że przybył w najmniej odpowiednim momencie. Nowy uczeń na lekcji tańca z Gregoriem? Zakłócenie porządku i harmonii, ot co. Od razu można się domyślić, dlaczego Pablo postanowił przyprowadzić Daniela osobiście. Kto wie, co zacząłby wyczyniać Gregorio, gdyby nie obecność dyrektora Studia. 
- Nikt nie wspominał mi nic o nowym uczniu w Studio. - stwierdził Gregorio, zakładając ręce na pierś i przyglądając się Danielowi spod zmrużonych powiek. 
- Ależ próbowałem cię poinformować o przybyciu Daniela wczoraj, drogi Gregorio, ty postanowiłeś jednak mnie nie słuchać. - Pablo uśmiechnął się kpiąco. - A teraz proszę kontynuować lekcję, ja nie przeszkadzam. - klasnął w dłonie i wyszedł. Daniel stanął pod ścianą i zaczął przyglądać się badawczo każdej dziewczynie, jaką napotkał na drodze swojego wzroku. Czyżby maniakalny podrywacz? 

Przepraszam was za tak długą nieobecność, powiem tylko tyle, że po prostu sprawy prywatne nie pozwoliły mi na dodanie rozdziału. Tym razem nic nie obiecuję, ale prawdopodobnie dziś dodam jeszcze jeden rozdział. :) Jak widzicie, twarzy Danielowi użyczył Burkely Duffield. Zakładka "Bohaterowie" już prawie gotowa. :) Dziękuję Xeni Verdas za dedykację, też kocham twojego bloga. <3 No, nie martwcie się, pokomentuję nowości na waszych blogach jeszcze dzisiaj. xd Aha, chciałam też podziękować pewnemu anonimowi, który chyba najbardziej niecierpliwi się, gdy długo nie ma rozdziału. ;P Kimkolwiek jesteś, sprawiasz mi tym ogromną radość. :) 
Buziaki, M. ;*

11 komentarzy:

  1. Super rozdział :)
    Ciekawe, co będzie z tym Danielem ^^
    Już czekam! ;))
    Dobrze, że na Leonettę godzisz :*

    Carmen E.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uh huh.. CZEMU TY TAK PISZESZ !? Tak cudownie...
    Cieszę się, że połączyłaś mi Leonettę. ♥
    Ale grób dalej na Ciebie czeka, w razie co ._.
    Ohh.. Daniel. ♥ Burkely ♥ Jak ja kocham tego aktora ♥ *-*

    Ciao,
    Velvet .xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :********* Nawet nie wiesz jak ja się niecierpliwiłam... XD
    Zapraszam od mnie :
    historia-leonetta.blogspot.com
    M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże, jak ja Cię kocham za tego bloga. On jest wyśmienity! Przepiękny! MASZ OGROMNY TALENT! :D <3 No zakochałam się i amen. :D ; **
    Nie ma za co. Dedykacja i tak kiedyś powinna należeć do Ciebie. <3

    Xenia <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Bo ja kocha kocham i jeszcze raz kocham Twojego bloga !! ;) Jak tak długo nie dodajesz rozdziałów to wprost nie mogę wytrzymać i sama sobie wymyślam resztę, ale te Twoje... Tysiąc razy lepsze !!!Co do tego rozdziału wspaniały!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne !
    Tęskniłam <33
    the-real-love-of-leonetta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Super!Pisz dalej!Już nie mogę się doczekań next :)





    Marita

    OdpowiedzUsuń
  8. Super zapraszam do mnie violetta-moja-historiia.blogsot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Boski rozdział, kochana!
    Kocham Ciebie i Twojego bloga, jesteś po prostu cudowna !
    ;**

    OdpowiedzUsuń