Violetta
Jak nóż w plecy. Gdy osoba, którą kochasz całym sercem nie potrafi ci zaufać. Starałam się. Ale nie mogę odrzucić Tomasa, jest moim przyjacielem. Usiadłam na ławce w cieniu rzucanym przez drzewo i ukryłam twarz w dłoniach. Jak to jest, że kiedy wszystko się układa, to ktoś musi to rozwalić?
- Violuś, proszę... - Leon usiadł obok mnie i ujął moje dłonie. Z wielkim trudem odepchnęłam go i podkuliłam nogi, oplatając je rękoma.
- Nie ufasz mi. - wyszeptałam łamiącym się głosem. Poczułam na policzkach gorące łzy - tak trudno siedzieć obok niego i nie móc się wtulić w jego ramiona.
- Ufam ci, tylko... - przysunął się do mnie.
- Tylko co? - załkałam, odwracając głowę.
Jest tak blisko, a ja nie mogę...
- Oszalałem na twoim punkcie. - wyrzucił z siebie. - Nie mogę znieść myśli, że ktoś mógłby mi cię odebrać. - wziął moją twarz w dłonie. - Ludmiła przyprowadziła mnie w złym momencie i tyle. Przepraszam, wybacz mi... - głos mu się załamał na ostatnich słowach.
- Jak mogłeś pomyśleć, że kocham Tomasa, kiedy tysiąc razy mówiłam ci, że kocham tylko ciebie? - zapytałam, próbując opanować drżenie.
- Nie wiem... - spuścił głowę. - To było pod wpływem emocji, nie myślałem wtedy... - gwałtownym ruchem podniósł mnie i posadził sobie na kolanach. Nawet nie próbowałam protestować, nie miałam na to siły. - Wybacz, błagam cię, Violu... - oparł czoło na moim czole.
Westchnęłam ciężko i odepchnęłam go od siebie, po czym odbiegłam.
~,~
Francesca- Cami, co ty taka smutna? - zapytałam, marszcząc czoło. Od wczorajszego popołudnia jest jakaś dziwnie cicha.
- Fran... - westchnęła. - Ty masz Marco, Viola ma Leona, a ja? - jęknęła.
Roześmiałam się. Jeszcze niedawno miałam ten sam problem, a teraz proszę, role się odwróciły.
- Cami, Cami, na pewno niedługo miłość zapuka do twoich drzwi, jak to mówi Andres. - poruszyłam zabawnie brwiami.

- Witam, witam was wszystkich! - do sali wszedł Pablo. - Kogoś brakuje? - rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Leona i Violetty! - zawołałam. Gdzie oni tak w ogóle się podziewają?
- Przekażecie im później to, co mam wam do powiedzenia, dobrze? - poprosił. Skinęłam mu nieznacznie głową. - Jak wiecie, odbędzie się przedstawienie. Musimy więc zorganizować casting. - w sali rozległy się podniecone szepty. - Castingi pojutrze o szesnastej. Możecie się rozejść. - chciał już iść, ale zatrzymała go Stefy.
- Przepraszam, ale o czym będzie to przedstawienie? - zapytała, marszcząc brwi.
- Ach, tak, byłbym zapomniał. - klepnął się dłonią w czoło. - Kontynuujemy zeszłoroczne przedstawienie, które niestety nie doszło do skutku. Dokonaliśmy tylko drobnych zmian w fabule. - uśmiechnął się i wyszedł.
~,~
MarcoRandkę z Fran mam jutro, ale nie mogę się już doczekać, aż ją zobaczę. Postanowiłem, że pójdę do Studia i z nią pogadam, zobaczę jej uśmiech...
- Hej! - podeszła do mnie jakaś brunetka. - Ty jesteś Marco, prawda? - zapytała, uśmiechając się do mnie. Czy ja ją znam?
- Tak. - odwzajemniłem niepewnie uśmiech.
- Ja jestem Camila, przyjaciółka Fran. - przedstawiła się. Aaa, a już myślałem, że jakaś kolejna psycholka. Miałem kiedyś taki epizod. Zakochana we mnie po uszy dziewczyna, niestety bez wzajemności, latała za mną dzień i noc. Koszmar...
- Więc na pewno wiesz, gdzie mogę znaleźć Francescę? - uniosłem brwi.
- Jasne, siedzi w sali instrumentalnej, prosto, a potem w prawo. - powiedziała, po czym pomachała mi na pożegnanie i odeszła. Podążyłem w kierunku przez nią wskazanym i po kilku chwilach znalazłem się w sali, o której mówiła. Fran siedziała na podłodze i zapisywała coś szybko na kartce. Obok niej leżała gitara.
- Hej. - oparłem się o framugę drzwi. - Co robisz? - uśmiechnąłem się, gdy gwałtownie podniosła głowę.
- Marco! - zawołała i zerwała się na równe nogi. Podbiegła do mnie i rzuciła mi się na szyję. Szczerze, to nie spodziewałem się takiego powitania, ale spodobało mi się. Przytuliłem ją do siebie mocno i uśmiechnąłem się pod nosem. Po chwili oderwała się ode mnie i spuściła głowę.
- Przepraszam... - wymamrotała, zakładając kosmyk włosów za ucho. - Trochę mnie poniosło. - przygryzła niepewnie wargę.
- Nic się nie stało! - roześmiałem się. - Też się ciesze, że cię widzę. - mrugnąłem do niej, na co ona się uroczo zarumieniła.
~,~
LeonKiedy ode mnie uciekła, zrozumiałem, jak wielki błąd popełniłem. Przez chwilę siedziałem w odrętwieniu, po czym otrząsnąłem się i pobiegłem za nią. Złapałem ją za nadgarstek i obróciłem w swoją stronę. Staliśmy teraz tak blisko siebie, że czułem jej urywany oddech na twarzy.
- Puść mnie. - syknęła.
- Nie. - odparłem, łapiąc ją za biodra. - Nigdy nie pozwolę ci odejść, bo jesteś dla mnie wszystkim. - wyszeptałem.
- Ale mi nie ufasz. - jęknęła. - A ja ślepo wierzyłam w każde twoje słowo. - rozpłakała się jeszcze bardziej. Chciałem ją do siebie przytulić, ale mi się wyrywała. Mimo to ciągle trzymałem ją przy sobie.
- Wszystko co mówiłem to prawda. - powiedziałem. - Nie okłamałbym cię. - przycisnąłem ją do siebie mocno.
- I znowu kłamiesz! - zakwiliła. - Bo mówiłeś, że mi ufasz, a nie ufasz! - ponownie spróbowała wydostać się z mojego uścisku, ale przytrzymałem ją mocniej.
- Powiedz tylko, że nie chcesz mnie już, że mnie nie kochasz, a puszczę cię i dam ci spokój. - wyszeptałem, zbliżając usta do jej warg. - Jedno twoje słowo i przestanę. - zaznaczyłem, będąc już o włos od jej ust. Nie odzywała się jednak, więc z wahaniem złączyłem nasze wargi. Jej ręce nie ściskały już kurczowo mojej koszulki, poluzowała uścisk i z lekkim westchnieniem odwzajemniła pocałunek. Opuściłem ramiona i położyłem dłonie na jej biodrach.
~,~
CamilaGdzie się podziewa Violetta? I Leon? Opuścili już ogłoszenie Pabla i lekcję z Angie. Za chwilę zacznie się kolejna, o zgrozo, z Gregoriem. Jeśli się spóźnią, to nie będzie fajnie.
- Co tak stoicie, do roboty, ludzie! - nasz znienawidzony nauczyciel wszedł do sali. Zaklęłam w duchu - teraz to będą mieli przechlapane. Rozpoczęliśmy ćwiczenie ostatniego układu, aby jeszcze bardziej nie rozzłościć Gregoria. Nagle do pomieszczenia wszedł Pablo w towarzystwie jakiegoś chłopaka. Wszyscy zatrzymali się wpół kroku.

- Nikt nie wspominał mi nic o nowym uczniu w Studio. - stwierdził Gregorio, zakładając ręce na pierś i przyglądając się Danielowi spod zmrużonych powiek.
- Ależ próbowałem cię poinformować o przybyciu Daniela wczoraj, drogi Gregorio, ty postanowiłeś jednak mnie nie słuchać. - Pablo uśmiechnął się kpiąco. - A teraz proszę kontynuować lekcję, ja nie przeszkadzam. - klasnął w dłonie i wyszedł. Daniel stanął pod ścianą i zaczął przyglądać się badawczo każdej dziewczynie, jaką napotkał na drodze swojego wzroku. Czyżby maniakalny podrywacz?

Buziaki, M. ;*
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, co będzie z tym Danielem ^^
Już czekam! ;))
Dobrze, że na Leonettę godzisz :*
Carmen E.
Uh huh.. CZEMU TY TAK PISZESZ !? Tak cudownie...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że połączyłaś mi Leonettę. ♥
Ale grób dalej na Ciebie czeka, w razie co ._.
Ohh.. Daniel. ♥ Burkely ♥ Jak ja kocham tego aktora ♥ *-*
Ciao,
Velvet .xx
Super :********* Nawet nie wiesz jak ja się niecierpliwiłam... XD
OdpowiedzUsuńZapraszam od mnie :
historia-leonetta.blogspot.com
M.
Boże, jak ja Cię kocham za tego bloga. On jest wyśmienity! Przepiękny! MASZ OGROMNY TALENT! :D <3 No zakochałam się i amen. :D ; **
OdpowiedzUsuńNie ma za co. Dedykacja i tak kiedyś powinna należeć do Ciebie. <3
Xenia <3
Bo ja kocha kocham i jeszcze raz kocham Twojego bloga !! ;) Jak tak długo nie dodajesz rozdziałów to wprost nie mogę wytrzymać i sama sobie wymyślam resztę, ale te Twoje... Tysiąc razy lepsze !!!Co do tego rozdziału wspaniały!!
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńŚwietne !
OdpowiedzUsuńTęskniłam <33
the-real-love-of-leonetta.blogspot.com
Super!Pisz dalej!Już nie mogę się doczekań next :)
OdpowiedzUsuńMarita
Super zapraszam do mnie violetta-moja-historiia.blogsot.com
OdpowiedzUsuńkiedy next??
OdpowiedzUsuńBoski rozdział, kochana!
OdpowiedzUsuńKocham Ciebie i Twojego bloga, jesteś po prostu cudowna !
;**