środa, 24 lipca 2013

Violetta Story - Chapter 24.

Violetta Story, chapter 24. 

German
Chyba nie doczekam się telefonu od Angie - albo postanowiła mnie olać, albo moja ukochana córeczka przekabaciła ją na swoją stronę. W sumie mogłem się tego spodziewać - Violetta pewnie wyolbrzymiła całą sprawę i Angie jest teraz na mnie obrażona. 
- Ekhem. - usłyszałem chrząknięcie. Taki dźwięk mogła z siebie wydać tylko jedna osoba.
- Tak, Olgo? - odezwałem się, nie podnosząc głowy znad pliku dokumentów, które i tak kilka godzin temu skończyłem przeglądać. 
- Jeśli pan nie zmieni swojego postępowania, to... - zaczęła, a ja uniosłem głowę i spojrzałem na nią ze zdziwieniem. - To ja przestanę sprzątać. - dokończyła oficjalnym tonem. Zmarszczyłem brwi i przyjrzałem się jej, szukając w jej twarzy jakiś oznak rozbawienia. 
- Chyba nie mówisz poważnie, Olgo? - zaśmiałem się. 
- Mówię całkiem poważnie. - zapewniła mnie. - Jeśli pan nie zmieni swego zachowania, będę oglądała całymi dniami telenowele i sam pan będzie sobie sprzątał. - oświadczyła. Moje niedowierzające spojrzenie tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że udało jej się mnie zaskoczyć. Ciszę, która zapanowała między nami, przerwał dźwięk mojego telefonu. 
- Angie? Co z Violettą? - wyrzuciłem z siebie, przykładając komórkę do ucha. 
- Jest u koleżanki. - poinformowała mnie. - Ale nie powiem ci u której, bo dowiedziałam się, co zrobiłeś. - dodała wrogim tonem, po czym się rozłączyłem. Odetchnąłem z ulgą - przyjaciółki Violetty wydawały mi się zawsze ułożone i kulturalne, więc przynajmniej trochę napięcia ze mnie spadło. 

~,~

Violetta
- Nudzę się. - stęknęłam. Od godziny siedzimy z dziewczynami w ciszy, bo kompletnie nie wiemy co robić.
- Ja też. - zgodziła się Francesca. - Musimy coś wymyślić, bo umrę tu z nudów.
- Pośpiewajmy. - zaproponowała Camila znużonym głosem.
- Było. - Stefy ziewnęła przeciągle. Rzeczywiście, jakąś godzinę temu postanowiłyśmy sobie trochę pośpiewać i znudziłyśmy się tym po kilku minutach.
- Zagrajmy w bute... - zaczęła Naty.
- Było. - przerwałam jej.
- To może coś zjedzmy? - jęknęła Francesca.
- A jesteś głodna? - Stefy uniosła głowę z oparcia kanapy.
- Nie. - westchnęła Fran. - Pogadajmy o chłopakach! - zawołała nagle. - Co to za babski wieczór bez gadania o facetach?
Przytaknęłam jej; robiłyśmy już dzisiaj chyba wszystko, co się robi na takich wieczorach, oprócz tego najważniejszego i w sumie najciekawszego.
- No to jak z Leonem? - Stefy mrugnęła do mnie. Wywróciłam oczami. Zawsze wszystko zaczyna się ode mnie - norma.
- A jak ma być? - zmarszczyłam brwi. - Idealnie jest. A ty i Tomas? - przyjrzałam jej się spod zmrużonych powiek.
- Co ja i Tomas? - zesztywniała nagle, jakby to był jakiś temat tabu. Dokładnie tak kiedyś miałam, gdy ktoś wspominał przy ojcu o muzyce.
- No wiesz, widać, że mu się podobasz. - włączyła się Camila.
- I to bardzo. - dodała Naty.
- Nie chcę o tym rozmawiać. - Stefy pokręciła głową. Westchnęłam i przeniosłam wzrok na Natę.
- A ty? - zapytałam, unosząc brwi.
- Co ja? - obruszyła się, poprawiając nerwowo włosy; chyba się zorientowała, co się święci.
- Ty i Maxi. - wyjaśniła Francesca. - Kiedy wreszcie będziecie razem?
- My nie... - zarumieniła się.  - Cami i Dan, o tym porozmawiajmy.
Camila zrobiła oburzoną minę, ale przez jej twarz przemknął cień uśmiechu. Więc jednak coś między nią a Danielem jest!
- Coś jest między wami, nie? - odezwałam się. Cami przytaknęła, uśmiechając się szeroko.
- Zaprosił mnie na koktajl. - pochwaliła się, nie przestając się uśmiechać.
- Kiedy?! - pisnęła Fran.
- Jutro. - powiedziała, po czym wszystkie zaczęłyśmy skakać i piszczeć. Nagle usłyszałyśmy jakiś huk na zewnątrz. Poderwałyśmy się z miejsc i popatrzyłyśmy na siebie przerażone.
~,~
Stefy
Wiedziałam, od razu wiedziałam, co się święci. Jak mogłam pomyśleć, że będę miała trochę spokoju?! Oni zawsze wszystko psują, albo jedno, albo drugie.
- Co to było? - wymamrotała przestraszona Naty. Rzuciłam im wszystkim uspokajające spojrzenie.
- To tylko mój... - zawahałam się. - Pójdę sprawdzić.
- Nie, Stefy, to może być niebezpieczne! - zawołała Violetta. Widać było po nich, że są bardzo przejęte - cóż, ja też bym była, niestety wiem, skąd wziął się ten huk i przez kogo został wywołany.
- Nic mi nie będzie. - zapewniłam ją, po czym wyszłam przed dom. Potarłam ramiona - nie przewidziałam, że w nocy może być tak zimno. Głupia ja, tyle razy szwendałam się po nocy i jeszcze nie zdążyłam się zorientować, że trzeba zakładać na siebie sweter.
- Tato? - szepnęłam, rozglądając się dookoła. Nie zobaczyłam jednak nikogo, więc podążyłam do garażu, w którym ojciec trzyma zapas alkoholu. Jeśli jest pijany, to na pewno tam poszedł, lub przynajmniej spróbował, bo równie dobrze mógł się wywalić po drodze. Na palcach zbliżyłam się do wejścia do garażu.
- Jesteś tu? - odezwałam się, mając nadzieję, że jakimś cudem się pomyliłam i taty wcale tu nie ma, że jest z mamą na jakimś wyjeździe i moje przyjaciółki o niczym się nie dowiedzą. Po chwili jednak usłyszałam dźwięk rozbijanego o podłogę szkła i wszelkie nadzieje wyparowały - zaklęłam w duchu. Ja, nieomylna - mogłabym raz się pomylić! Weszłam pewnym krokiem do garażu i założyłam ręce na pierś, starając się przybrać surową minę.
- Co ty tu robisz? - wycedziłam przez zęby, z obrzydzeniem przyglądając się mojemu ojcu, który wychlał chyba połowę zapasów. Swoją drogą, może wreszcie mu się skończą i przestanie pić?
- Piję, nie widać? - wyszczerzył zęby w okropnym uśmiechu. Zacisnęłam palce u nasady nosa; śmierdziało mu z ust na kilometr!
- To przestań. - sarknęłam. - Miałeś być z mamą gdzieś daleko. - powiedziałam oskarżycielskim tonem.
- Ale nie jestem. - zaśmiał się, po czym pociągnął długi łyk alkoholu z butelki.
- Zostaniesz tu na całą noc? - zapytałam niepewnie. Może jeszcze jest nadzieja? Jeśli zaśnie tutaj, to dziewczyny go nie zobaczą i o niczym się nie dowiedzą. Ojciec już nie odpowiedział, ponownie zatopił się w alkoholu. Zorientowałam się, że najwyraźniej przestał kontaktować, więc wycofałam się powoli i wróciłam do domu.
~,~
Violetta
Gdy Stefy wróciła do domu, była jakaś przybita i oświadczyła, że chce jej się spać. Udałyśmy się więc na górę, gdzie dostałyśmy od niej śpiwory. Rano zerwała się z łóżka przed nami.
- Co się stało ze Stefy? - zapytała Camila, gdy już się ubrałyśmy i zaczęłyśmy składać nasze śpiwory.
- Nie wiem. - odparła Naty. - Ale coś ją widocznie zasmuciło.
- Trzeba będzie z nią pogadać. - westchnęłam. - Ale teraz muszę lecieć, umówiłam się z Leonem, a potem wracam do domu, bo ojciec się wścieknie.
- Idziesz już? - w drzwiach pojawiła się Stefy z talerzem kanapek.
- Tak. - uśmiechnęłam się do niej. - Zobaczymy się jutro w Studio. - pocałowałam ją w policzek i wyszłam z jej domu. Wciągnęłam rześkie powietrze w nozdrza, ale coś przyciągnęło moją uwagę. To zapach...  nie wiem czego, ale to niepokojące. Kojarzy mi się on z niezbyt miłym wspomnieniem, nie mogę sobie jednak przypomnieć z jakim. Postanowiłam dać sobie spokój z rozmyślaniami. Po jakichś piętnastu minutach marszu dotarłam do parku, gdzie umówiłam się z Leonem. Usiadłam na jednej z ławek i rozejrzałam się. Nagle uświadomiłam sobie, że to na tej ławce Leon pierwszy raz mnie pocałował. Pamiętam to doskonale, każde jego słowo, każdy gest. Tak wiele zmieniło się od tamtego pamiętnego dnia. Ja się zmieniłam.
- Witam panią. - ktoś zakrył mi oczy dłońmi. - Zgadnij kto to. - wyszeptał mi do ucha.
- Leon? - zachichotałam cicho.
- Zgadłaś. - zaśmiał się i usiadł obok mnie. Spojrzał mi głęboko w oczy i wspomnienie naszego pierwszego pocałunku stało się jeszcze bardziej realistyczne.
- Leon... - zająknęłam się. Kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć, kiedy tak na mnie patrzył.
- Co się dzieje? - zaniepokoił się.
- Pamiętasz? - wyszeptałam, mając nadzieję, że to wspomnienie powróciło do niego z taką siłą jak do mnie.
- Oczywiście, że pamiętam. - uśmiechnął się do mnie. - Zamknij oczy. - poprosił. Zaśmiałam się w duchu, ale spełniłam jego prośbę.
- Co teraz? - zaciekawiłam się. Nie odpowiedział, tylko mnie pocałował, dokładnie tak, jak wtedy. Delikatnie i z czułością. Przysunęłam się bliżej niego, zarzuciłam mu ręce na szyję i odwzajemniłam pocałunek.
~,~
Camila
Gdy weszłam do Resto na spotkanie z Danielem, spodziewałam się zobaczyć Francescę, która niewątpliwie przyszła nas podglądać. Już odkąd powiedziałam dziewczynom, że Dan mnie zaprosił na koktajl, rzucała mi dziwne spojrzenia. Zdziwiłam się więc, kiedy Luca mnie poinformował, że Francesca gdzieś zniknęła. Usiadłam przy jednym ze stolików i wyciągnęłam telefon, by do niej zadzwonić, ale w tym momencie podszedł do mnie Daniel. Przeżuwał coś zawzięcie i usiadłszy naprzeciw mnie tylko się uśmiechnął.
- Maxi dał mi klejącego cukierka. - wyjaśnił, gdy już przełknął to, co miał w ustach. Roześmiałam się; on zawsze potrafi mnie rozbawić. Który normalny chłopak tak wita się z dziewczyną?
- Mi też miło cię widzieć. - powiedziałam sarkastycznie, przyglądając mu się z rozbawieniem.
- Chcesz, to mogę ci dać jednego. - zaproponował, grzebiąc w kieszeni. - Masz. - podał mi małego, zawiniętego w czerwony papierek cukierka. Wzięłam go niepewnie i odpakowałam, po czym przyjrzałam mu się sceptycznie.
- Bardzo się klei? - zapytałam, spoglądając na Daniela. Wyszczerzył zęby w uśmiechu, a ja tylko pokręciłam głową z rozbawieniem i wsadziłam cukierka do buzi. Przykleił mi się do podniebienia skubany!
- I widzisz, mówiłem! - wykrzyknął rozbawiony Daniel. - Klei się!
Zgromiłam go wzrokiem i skupiłam się na przeżuwaniu tego głupiego cukierka. Nie mogłam dać sobie z nim rady, więc Daniel przyniósł mi szklankę soku. Gdy w końcu udało mi się przełknąć jakimś sposobem to cholerstwo, chłopak uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Jaki to był smak? - zaciekawił się. Rzuciłam mu niedowierzające spojrzenie; prawie tu umarłam przez tego szatańskiego cukierka, a on pyta, jaki miał smak?!
- Nie wiem, martwiłam się bardziej o to, czy już na zawsze się przykleił. - odparłam ironicznym tonem.
- Nie przesadzaj, na pewno poczułaś, jaki to smak. - machnął ręką. - Malinowy? Truskawkowy? Wiśniowy? - dociekał. Wywróciłam oczami. Naprawdę najważniejszy jest teraz smak cukierka?
- Chyba wiśniowy. - westchnęłam.
- A lubisz wiśniowy smak? - uniósł brwi. Do czego on zmierza?
- Lubię, to mój ulubiony. - odpowiedziałam ostrożnie. Na twarzy Daniela pojawił się wyraz triumfu.
- Poprosimy dwa koktajle wiśniowe! - zawołał w stronę Luci, który właśnie zbierał zamówienie od sąsiedniego stolika.
- I tylko o to ci chodziło? - zmarszczyłam brwi. - Chciałeś wiedzieć, jaki koktajl zamówić?
- No. - Daniel napuszył się jak paw. - Mądry jestem, nie?
- Bardzo. - zaśmiałam się, mierzwiąc mu włosy.
~,~
Violetta
Spotkanie z Leonem przebiegło wspaniale - poszliśmy na gofry, a potem spacerowaliśmy po parku. W drodze do domu namówiłam go jeszcze na to, abyśmy wstąpili do Resto, bo miała tam być dzisiaj Cami z Danielem. Wyglądało na to, że bawią się świetnie, więc usatysfakcjonowana pozwoliłam Leonowi odprowadzić się pod same drzwi.
- Leon... - zaczęłam. - Zanim pójdziesz, muszę ci coś powiedzieć.
- Co takiego? - zaniepokoił się. No tak, zazwyczaj jak ktoś tak zaczyna rozmowę, to nie kończy się to dobrze.
- Po prostu chcę, żebyś wiedział, że kocham cię najmocniej na świecie i... - wzięłam głęboki oddech. - Jesteś dla mnie wszystkim, nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła. - wyszeptałam. Poczułam, że powinnam mu to powiedzieć. Zawsze to on mi mówi, jak bardzo mnie kocha i w ogóle, więc raz ja powinnam przejąć inicjatywę.
- Ja ciebie też kocham, Violu. - wymruczał Leon, przysuwając się do mnie. Uniósł mój podbródek palcem i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Zapomniałam, że stoimy przed drzwiami mojego domu, że w każdej chwili może pojawić się tata lub Olga, zapomniałam o całym bożym świecie. Objęłam jego szyję rękoma i odwzajemniłam pocałunek, chyba najgłębszy pocałunek w moim życiu. Leon złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie najbliżej jak się dało. Całowaliśmy się już ponad minutę i trwałoby to dłużej, gdyby drzwi nagle się nie otworzyły.

I jest! Przepraszam, że dopiero o tej godzinie, ale czasu mi brakło troszkę. Ten rozdział dedykuję Dynce G. :) Ktoś pytał o Naxi - w następnym rozdziale ich trochę będzie. :) Przepraszam, że przerywam wam w takim momencie, ale ostatnio zauważyłam, że inne bloggerki tak robią, więc ja też. xD Postaram się dodać następny rozdział szybciej niż ten, może będzie nawet jutro, choć to mało prawdopodobne, raczej pojutrze wieczorem. :) Co jeszcze... Aha, co do sceny, w której Cami i Dan jedzą cukierki - ostatnio koleżanka u mnie nocowała i jadłyśmy takie super klejące się cuksy, więc to stąd wziął się pomysł na tą scenę. :D No i macie trochę Stefy, bo Xenia chciała. xD Do następnego, kocham was! <3
Buziaki, M. ;*

9 komentarzy:

  1. Świetny! Fajnie, że dajesz dużo Stefy :D Dobra, bo powtarzam się. Powtórka pierwszego pocałunku Leonetty!!! ♥ Hehe, mądry Daniel :D Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  2. No jak zwykle świetne, boskie, przecudowne i wgl i wgl. :D
    Dora to teraz Naxi i jeszcze więcej Stefy i Tomasa. Ten parring powinien być w serialu. :D
    Leonetta mry <3
    Cami i Dan są słooodcy <3
    Nasze rozmowy na skype są dziwnee. ;p Prawie wgl nie gadamy. Czeba nadrobić. xd
    <3
    Xenia <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega!! <3
    Pewnie napiszę to po raz setny, ale kocham Twoje opowiadanie <3
    aż nie wiem co pisać xd rozdział cudowny jak zawsze :) a momenty ze Stefy i Danem i Cami po prostu boskie!
    Czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przepadam za dodawaniem postaci, ale...
    Stefy i Dan są genialni! Uwielbiam ich <3
    Całe opowiadanie jest genialne <3 Och, Danieeeeluuu!
    Czekam na następny rozdział
    ;*
    Carmen E.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdział
    Zapraszam do mnie
    http://mystoryaboutleonetta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny rozdział. Świetnie piszesz. Uwielbiam twoje opowiadania, zwłaszcza sceny z Leonettą, są takie romantyczne:)
    Bardzo fajnie że w opowiadaniu są jeszcze Stefy i Daniel, świetny pomysł. I to się tak wszystko lekko czyta, uwielbiam takie historie:D
    :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Bosskie <3
    zapraszam do mnie :)
    leosiek-viola-i-inni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też uwielbiam sceny z Leonettą! Są cudownee!
    Drzwi się otworzyły... Germán?

    Zapraszam do mnie na nowy rozdział:
    http://violetta-y-leon.blogspot.com/2013/07/rozdzia-42.html

    OdpowiedzUsuń
  9. kocham twojego bloga jesteś super łaaał leonetta jest u ciebie taka słodka <3 <3

    OdpowiedzUsuń