wtorek, 9 lipca 2013

Violetta Story - Chapter 20.

Violetta Story, chapter 20. 

Leon
Francesca od rana dzisiaj lata po całym Studio jak na skrzydłach - tak cieszy się dzisiejszą imprezą. Ciągle tylko trajkocze o tym jak to będzie fajnie. Andres w pewnym momencie źle ją zrozumiał i przestraszył się biedak. Przez Ludmiłę ma jakąś paranoję. 
- Leon, Leon, Leon, widziałeś Violettę? - podbiegła do mnie rozentuzjazmowana Francesca. - Bo chciałam z nią porozmawiać o... - przerwałem jej. Chyba by nie przestała mówić, gdybym czegoś nie zrobił. 
- Rozmawia ze Stefy, gdzieś tam. - machnąłem ręką. Uśmiechnęła się do mnie i już odchodziła w kierunku rozprawiających o czymś Violetty i Stefy, gdy nagle się wycofała i przyjrzała mi się uważnie. Stała tak z dwie minuty, aż wreszcie nie wytrzymałem.
- No co? - zapytałem, unosząc brwi. Ja rozumiem, jestem przystojny, ale żeby się tak gapić... 
- Fajna koszula. - rzuciła, po czym odbiegła w podskokach. Zaśmiałem się sam do siebie - Violetta mi ją wybrała, kiedy zaciągnęła mnie na zakupy. 
- Co ta miłość robi z człowiekiem. - rozległ się głos. Podniosłem głowę i ujrzałem uśmiechniętego Maxiego. 
- Hę? - zapytałem zdezorientowany. Kiedy zaczynam myśleć o Violetcie, to jakoś tak tracę kontakt z rzeczywistością. 
- Nawet śmiejesz się już sam do siebie. - powiedział rozbawiony Maxi. - Mam tak samo, założę się, że myślałeś o Violetcie. - uniósł brwi. Przyjrzałem mu się badawczo - właśnie się zdradził, zakochaniec nasz. 
- Masz tak samo? - uśmiechnąłem się domyślnie. - A o kim myślisz? - zmarszczyłem czoło. 
- Ja... - zająknął się, a ja się roześmiałem. Podrapał się nerwowo po głowie i odchrząknął. - Ale nikomu, ale to nikomu nie mów, okej? - zastrzegł, na co ja żartobliwie położyłem rękę na sercu. 
- Nikomu nie powiem, a już na pewno nie Naty. - oświadczyłem. Zrobił wielkie oczy i rozdziawił buzię. 
- Skąd wiesz? - wymamrotał zszokowany, a ja ponownie się roześmiałem. 
- Chyba wszyscy się już domyślili. - wyjaśniłem, klepiąc go pocieszająco po ramieniu. 
- Oprócz Naty. - westchnął. Podniosłem się i uśmiechnąłem do niego pocieszająco. 
- Powiedz jej. - poradziłem mu, po czym skierowałem się w kierunku Violetty. Na jej twarzy malował się przepiękny uśmiech, a w jej oczach tańczyły ogniki szczęścia - taką ją uwielbiam. 
- Mogę cię porwać, ślicznotko? - wymruczałem jej do ucha, przytulając ją od tyłu. 
- Leon, byłyśmy w trakcie rozmowy. - jęknęła Francesca. 
- Możecie dokończyć później? - wymamrotałem, opierając podbródek na ramieniu Violetty.
- No dobra, dajmy im się sobą nacieszyć. - zgodziła się Stefy, przyglądając mi się z rozbawieniem. Uśmiechnąłem się uradowany i wziąłem Violę na ręce. 
- Puść mnie, Leon! - pisnęła, gdy wynosiłem ją ze Studia. Roześmiałem się ponownie i posadziłem ją na ziemi pod drzewem.
- Wariat jesteś, wiesz? - Violetta zmarszczyła brwi. 
- No wiem. - odparłem, kładąc się na plecach obok niej. - Kładź się, zobacz jaka piękna pogoda. - zaśmiałem się. Pokręciła głową z dezaprobatą, ale usadowiła się blisko mnie. 
Splotłem nasze palce i obróciłem się tak, aby być zwrócony twarzą do niej. 
- Za pół godziny mamy zajęcia. - odezwała się Viola, przymykając oczy. 
- To jeszcze dużo czasu. - wymruczałem, po czym pocałowałem ją delikatnie w policzek. Zmarszczyła uroczo nosek i zachichotała. 
- Słońce mi świeci w oczy. - poskarżyła się z miną zbitego pieska. Zaśmiałem się i przysunąłem bliżej niej, pochylając się nad nią. Pocałowałem ją w nos, a ona ponownie zachichotała.
- Nadal świeci? - wyszeptałem, patrząc jej głęboko w oczy, które lśniły szczęściem. 
- Trochę. - odparła, a ja pochyliłem się odrobinę. 
- Chyba powinienem być bliżej, to ci nie będzie świecić. - powiedziałem, nie spuszczając wzroku z jej ust. Nie odpowiedziała, tylko zarumieniła się lekko, a ja złożyłem na jej ustach delikatny pocałunek.
~,~
Francesca
- Ale oni są słodcy. - westchnęła Camila, obserwując Violettę i Leona. 
- Daniel będzie dziś u mnie. - powiedziałam, rzucając Stefy domyślne spojrzenie. 

- I ty tam będziesz... - odezwała się Stefy, malując usta błyszczykiem i przeglądając się w małym lusterku. Camila spłonęła rumieńcem. 

- I co z tego? - prychnęła, spuszczając głowę, by ukryć zaróżowione policzki. 
- On ci się podoba! - zaśmiałam się, patrząc na nią z rozbawieniem. Wszyscy ukrywają swoje uczucia, zamiast wykrzykiwać prawdę pod niebiosa - takie byłoby najlepsze rozwiązanie. Gdyby każdy po kolei mówił co czuje, życie stałoby się o wiele prostsze. 
- No, może mi się podoba, a może nie... - wymamrotała Camila. No i właśnie - ta przynajmniej kategorycznie nie zaprzecza, jak Naty. Kiedy zapytałam ją, co czuje do Maxiego, to zaczęła się jąkać, po czym nawrzeszczała na mnie i odeszła. Co ta miłość robi z człowiekiem...
- W każdym razie, Cami, dzisiejsza impreza u Fran to idealna okazja do powiedzenia mu o swoich uczu... - zaczęła Stefy, ale Camila szybko jej przerwała. 
- Nie, nie chcę tego słuchać! - zawołała. - Nie słyszę was, ogłuchłam! - zatkała sobie uszy palcami i odeszła, śpiewając coś pod nosem. Popatrzyłyśmy ze Stefy po sobie i roześmiałyśmy się. 
- A co z Marco? - zapytała brunetka po chwili. Zarumieniłam się lekko - jedna mała wzmianka o tym chłopaku tak na mnie działa... 
- A co ma być? - wzruszyłam ramionami, bazgrząc coś w zeszycie. 
- No, jesteście razem, całowaliście się...?  - Stefy uniosła jedną brew. Znowu spłonęłam rumieńcem i przygryzłam nerwowo wargę. 
- Nic z tych rzeczy. - odparłam zawstydzona. - A co, powinniśmy już... - zaczęłam niepewnie. 
- Nie, nie, na wszystko przychodzi odpowiednia pora. - zaoponowała Stefy. - Absolutnie nie powinnaś się do niczego zmuszać. - uśmiechnęła się do mnie. 
~,~
Violetta 
Weszłam po cichu do domu i zamknęłam za sobą drzwi, starając się nie hałasować. Chciałam tylko przebrać się, zabrać kilka potrzebnych rzeczy, prezent dla Fran i szybko wyjść. 
- Violetta. - przede mną nagle pojawił się tata. 
- Coś się stało? - zapytałam, przybierając minę niewiniątka. W końcu jeszcze nic złego nie zrobiłam... 
- Dlaczego tak się skradasz? - tata założył ręce na pierś i uniósł brwi. 
- Nie skradam się. - odparłam, przestępując z nogi na nogę. Muszę się jeszcze przygotować, a on mi zabiera cenny czas... - Muszę iść. - rzuciłam i spróbowałam go wyminąć, ale zagrodził mi drogę. 
- A gdzie? - zmarszczył czoło. Zaklęłam w duchu - zawsze mnie kontroluje, zawsze, zawsze.
- Do Francesci na urodziny. - powiedziałam. - Zostanę na noc. - oświadczyłam. 
- No, dobrze, idź. - westchnął tata, a ja zrobiłam wielkie oczy. Zgodził się? Tak po prostu? 
- A... - zająknęłam się. - To ja idę się przebrać. - wymamrotałam, po czym się oddaliłam do swojego pokoju. Stanęłam przed lusterkiem i poprawiłam włosy, po czym zabrałam zestaw, który wcześniej sobie przygotowałam i udałam się do łazienki. Kiedy uznałam, że jestem już gotowa, wzięłam torebkę i prezent dla Francesci i zeszłam na dół. 
- O jejku, jak ty ślicznie wyglądasz! - zawołała Olga, podbiegając do mnie. Uśmiechnęłam się do niej lekko. 
- Dziękuję. - powiedziałam. - Wrócę jutro. - poinformowałam ją. 
- No to baw się dobrze, królewno. - przytuliła mnie mocno. Uśmiechnęłam się jeszcze raz i wyszłam. Miałam nadzieję, że spotkam Leona po drodze, bo nie widzieliśmy się jakieś trzy godziny i już zdążyłam się stęsknić. Boże, gadam jak jakaś nawiedzona - jak można tęsknić po trzech godzinach?! Nieważne, nie było tematu... 
- Hej, Violetta. - dogonił mnie Tomas. Gdzieś w głębi mojego serca poczułam się rozczarowana, że to jednak nie Leon, ale zganiłam się sama - przecież Tomas to mój przyjaciel i cieszę się, kiedy mogę z nim spędzić trochę czasu. 
- Cześć, Tomas. - przywitałam się z uśmiechem. - Aleś się odstawił! - zaśmiałam się, przyglądając się jego eleganckiej kurtce. 
- Moje najlepsze ciuchy, o pani. - odparł, również się śmiejąc. - Też nieźle wyglądasz. - dodał już poważniejszym tonem. - A tak serio, to powalająco. - mrugnął do mnie, a ja się zarumieniłam. 

- Dzięki. - wymamrotałam. - Co kupiłeś Fran? - zaciekawiłam się, próbując zajrzeć do ozdobnej torebki, którą trzymał w ręku. 

- Pamiętasz tą sukienkę, którą tak się zachwycała? - uśmiechnął się domyślnie. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem - kupił jej tą śliczną niebieską sukienkę?! Marzyła o niej chyba od pół roku! 
- Spodoba jej się! - zapewniłam go. Uśmiechnął się do mnie i przeczesał dłonią włosy. 
- A ty, co jej kupiłaś? - zapytał. Rozejrzałam się konspiracyjnie dookoła i już miałam się zwrócić z powrotem w stronę Tomasa, gdy zauważyłam idącego kilka kroków za nami Leona. 
- Leon! - zawołałam, a on podniósł głowę. - No chodź! - ponagliłam go. Po chwili stał obok nas. 
- Cześć. - odezwał się niepewnie. Zmierzyłam go wzrokiem - co on taki dziwny? 
- Jak długo już idziesz za nami? - zmarszczyłam brwi. 
- No... tak jakoś od twojego domu. - powiedział, drapiąc się nerwowo po głowie. Zamyśliłam się - dlaczego ten palant nie dogonił nas wcześniej? 
- Dlaczego się tak wlokłeś? - prychnęłam. - Ja tu usycham z tęsknoty, a ty mi takie numery odstawiasz. - udałam obrażoną, na co na twarzy Leona pojawił się uśmiech. 
- Przepraszam, księżniczko. - zaśmiał się, po czym objął mnie ramieniem. Ruszyliśmy w dalszą drogę. Przez chwilę była cisza, którą postanowiłam przerwać. Ci dwaj nauczą się ze sobą rozmawiać i już!
- Ekhem... - odchrząknęłam. - Co tak tu cicho? - uniosłam brwi, a chłopaki niepewnie po sobie spojrzeli. 
- Chyba nie ma o czym gadać. - wymamrotał Tomas, spuszczając głowę. Westchnęłam ciężko. 
- Yyy... - zaczął Leon. - Jak ci minął dzień, Tomas? - zapytał, starając się uśmiechnąć. Spojrzałam na niego z wdzięcznością - chociaż to dla niego trudne, i tak próbuje nawiązać rozmowę z Tomasem. Dla mnie...
- Nawet dobrze. - odparł Tomas, rzucając Leonowi zdziwione spojrzenie. Nic już jednak nie powiedział, co mnie zmartwiło. Ze smutną miną wtuliłam się w bok Leona, a on mocniej mnie objął. 
~,~
Francesca
- To co, kogo jeszcze brakuje? - zapytałam, wodząc oczyma po przyjaciołach zebranych dookoła mnie. 
- Daniela. - odezwała się Stefy, rzucając Camili domyślne spojrzenie, na co ona spuściła głowę, czerwieniąc się. Pokiwałam głową z rozbawieniem i założyłam włosy za ucho. 
- Wszyscy zostają na noc? - upewniłam się, marszcząc brwi. Zorganizowałam tyle śpiworów ile mogłam i jeśli teraz ktoś postanowi pójść do domu na noc, to chyba ukatrupię...
- Tak. - odpowiedzieli chórem, po czym się roześmiali. W tym momencie ktoś zapukał do drzwi i wstałam, by otworzyć. Jak się domyśliłam, był to Daniel - jak zwykle spóźniony. 
- Cześć. - rzucił nonszalancko, a ja przyjrzałam mu się z rozbawieniem. Nie wiem dlaczego, ale gdy on próbuje grać zobojętniałego podrywacza, to mnie to bawi. 

- Wejdź. - otworzyłam szerzej drzwi i wpuściłam chłopaka do środka. Wchodząc do pokoju, rozejrzał się po zebranych i zatrzymał wzrok na Camili. Przecisnął się między przyjaciółmi i usadowił się obok niej. Z jego drugiej strony siedziała Viola, którą obejmował ramieniem Leon. Mrugnęłyśmy do siebie, co nie uszło uwagi Cami - obrzuciła nas obie morderczym spojrzeniem. Ja tylko pokręciłam głową z rozbawieniem i wróciłam na swoje miejsce. 

- Wiecie, na wieczór zaplanowałam maraton filmowy, a teraz moglibyśmy... - zaczęłam, ale do pomieszczenia wparował uradowany Luca. 
- Mam niespodziankę! - zawołał, szczerząc się od ucha do ucha. Wszyscy patrzyli na niego jak na wariata, ale on niezbyt się tym przejął i kontynuował. - Chodźcie do Resto! - machnął ręką, na co ja wzruszyłam ramionami i cała nasza paczka podążyła za moim zwariowanym bratem. W sumie i tak nie mamy na razie co robić. Doszliśmy do baru i Luca ostrożnie otworzył drzwi. Zmarszczyłam brwi - dlaczego one były zamknięte? Nie wnikam... Weszliśmy do pomieszczenia i rozdziawiłam usta z zachwytu. Wszystko było przyozdobione balonami, światła zostały przyciemnione, stoliki odsunięte na bok, a pod sufitem zawieszono transparent z napisem "Wszystkiego najlepszego, Francesca!". Pisnęłam z radości i rzuciłam się Luce na szyję. 
- Dziękuję! - krzyknęłam, przytulając go z całej siły. 
- Dusisz mnie. - wydyszał Luca, na co wszyscy przyjaciele się roześmiali. - Pomyślałem, że chcielibyście potańczyć. - wyjaśnił z uśmiechem, a reszta pokiwała ochoczo głowami. Rozejrzałam się jeszcze raz po całym pomieszczeniu i westchnęłam szczęśliwa. 
- No to tańczmy! - zawołałam, łapiąc Marco za rękę i ciągnąc go na zorganizowany przez Lucę "parkiet". Rozległa się muzyka i wszyscy zaczęliśmy tańczyć. 
~,~
Camila
Przetańczyłam z Braco kilka piosenek, po czym usiadłam zdyszana przy jednym ze stolików. 
Przyjrzałam się przyjaciołom szalejącym na parkiecie - Leon i Viola wyczyniający jakieś akrobacje na samym środku, Maxi i Naty śmiejący się z nich, Fran i Marco wpatrzeni w siebie, Braco, który jakimś sposobem zaczął tańczyć ze Stefy, Tomasem i Napo w kółku... Wspaniale jest widzieć ich wszystkich szczęśliwych. Westchnęłam cicho, odchylając głowę do tyłu i przymykając oczy. 
- Przyniosłem ci coś do picia. - rozległ się głos. Podniosłam się gwałtownie i ujrzałam uśmiechniętego Daniela. Starałam się go unikać, ale widać nie mogę tego robić w nieskończoność. Usiadł obok mnie i postawił szklankę z sokiem na stoliku. Wzięłam ją i upiłam łyka, patrząc na niego z wdzięcznością. 
- Dzięki. - powiedziałam niepewnie. - Nie tańczysz? - zmarszczyłam brwi. 
- Nie. - odparł. - Mógłbym zatańczyć, ale tylko z tobą. - mrugnął do mnie, a ja się zarumieniłam. Cholera jasna, ileż można. 
- Na razie nie mam siły, Braco mnie wykończył. - uśmiechnęłam się, biorąc kolejny łyk soku. 

- Zaczekam na ciebie. - stwierdził z domyślnym uśmieszkiem. Na widok tego uśmiechu jakoś tak nagle odzyskałam moją normalną pewność siebie. 

- A może ja nie chcę, żebyś czekał. - wystawiłam mu język, na co on się roześmiał. 
- I tak zaczekam. - zaznaczył, przyglądając się mi uważnie. Gapił się tak chyba z dwie minuty, aż nie wytrzymałam. 
- No co? - zmarszczyłam brwi. 
- Nic. - spuścił głowę zakłopotany. - Po prostu... - zająknął się. - Śliczna jesteś. - mrugnął do mnie, najwyraźniej odzyskując pewność siebie. 
~,~
Leon
Usiedliśmy z Violettą przy stoliku w kącie. Viola zagapiła się na śmiejących się Camilę i Daniela, a ja wykorzystałem okazję i przyjrzałem jej się dokładnie. Te jej śliczne, błyszczące oczy, mały, uroczy nosek, lśniące włosy i piękny uśmiech sprawiają, że nie potrafię oderwać od niej wzroku. Ta dziewczyna jest po prostu cudowna, niepowtarzalna i...
- Halo, Leon! - pstryknęła mi palcami przed oczami, a ja otrząsnąłem się z zamyślenia. 

- Przepraszam. - wymamrotałem, rumieniąc się. Rany, czemu ja się rumienię?! Ona naprawdę działa na mnie jak...

- Zobacz, jacy są słodcy. - wskazała podbródkiem na tańczących Fran i Marco, a później na Camilę i Dana, którzy się przekomarzali. Uśmiechnąłem się do niej, nie zwracając najmniejszej uwagi na pary, którymi tak się zachwycała. Zdecydowanie ciekawsze jest obserwowanie jej twarzy. 
- Violetta, spójrz na mnie. - szepnąłem, na co ona odwróciła głowę.
- Hm? - mruknęła, marszcząc brwi. 
- Wiesz, że jesteś śliczna? - pstryknąłem ją w nos, po czym przysunąłem się do niej lekko. Zarumieniła się i jej usta wygięły się w szerokim uśmiechu. Przechyliła lekko głowę i przyjrzała mi się. 
- Mówisz mi to co najmniej pięć razy dziennie. - zachichotała, a jej policzki jeszcze bardziej się zaróżowiły.
- I nie przestanę, bo nie mogę wyjść z podziwu... - wymruczałem, po czym przycisnąłem wargi do jej umalowanych różową szminką ust. Położyła dłonie na moich policzkach i odwzajemniła pocałunek. Gdy się od siebie oderwaliśmy, oparłem czoło na jej czole i uśmiechnąłem się lekko. 
- Słyszysz? - zapytałem, gdy do moich uszu dotarła muzyka. 
- Co? - zmarszczyła brwi. 
- Wolna piosenka. - powiedziałem, podnosząc się z krzesła. - Zatańczysz? - wyciągnąłem dłoń w jej stronę i obdarzyłem ją jednym z moich najszczerszych uśmiechów. Zaśmiała się i ujęła moją rękę. Poprowadziłem ją na parkiet, na którym tańczyło już kilka par - Francesca i Marco, Maxi i Naty, Tomas i Stefy... Chwila, Tomas i Stefy?! Nie wnikajmy, okej. Viola objęła mnie rękami za szyję, a ja położyłem dłonie na jej biodrach. Kołysaliśmy się delikatnie w rytm  muzyki. Nie potrzebowaliśmy słów, wszystko potrafiliśmy wyczytać ze swoich oczu. Zawsze tak było i mam nadzieję, że już tak pozostanie. W pewnym momencie Violetta wspięła się na palce i pocałowała mnie w usta. 

- Kocham cię. - wyszeptała, opierając czoło na moim czole. Przymknąłem na chwilę oczy, rozkoszując się brzmieniem tych słów - kocha mnie, tylko mnie...

- Ja ciebie też. - odparłem, również szeptem, po czym przyciągnąłem ją do siebie odrobinę bliżej. Cmoknąłem ją w nosek, a ona zachichotała cicho. 
- Mówiłam ci już, że to mnie łaskocze? - zapytała, marszcząc czoło. 
- Mówiłaś. - zaśmiałem się. Pamiętam doskonale ten dzień, kiedy zabrałem ją na piknik i... 
- Hej, gołąbeczki! - dobiegł nas głos Francesci. - Piosenka dawno się skończyła! - przyglądała nam się z rozbawieniem. Spojrzeliśmy po sobie zdziwieni i podeszliśmy do przyjaciół, którzy zebrali się wszyscy w drzwiach. 
- Idziemy już? - zapytała Stefy, poprawiając włosy. Francesca przytaknęła i wyszliśmy z Resto. 
~,~
Francesca
- No to jak, przebieramy się w piżamy i robimy maraton filmowy? - zapytałam zebranych, a oni przytaknęli mi ochoczo. 
- Ale ja zajmuję łazienkę dla Cam! - zawołał Daniel z szerokim uśmiechem na twarzy. 
- Chyba sobie żartujesz! - oburzył się Leon. - Violetta pójdzie pierwsza! - założył ręce na pierś i udał zdenerwowanego. 
- A nie, bo Francesca! - Marco zerwał się z miejsca i z rozbawieniem powtórzył gest Leona. A ja ukradkiem przekradłam się do Cami i Violi i razem zaczęłyśmy obserwować chłopaków. 
- No dobra, a niby dlaczego nie Naty? - odezwał się Maxi, na co Naty się zarumieniła, a ja rzuciłam jej domyślne spojrzenie. 
- Nie Naty, bo Violetta! - Leon tupnął nogą, na co niemal wybuchnęłyśmy śmiechem, ale postanowiłyśmy im nie przerywać. 
- Cam, Cam, Cam! - Daniel zatkał uszy palcami i zaczął wyśpiewywać imię Camili. Marco zmarszczył brwi, po czym podszedł do niego i zatkał mu usta dłonią. 
- Cicho, bo nie będzie dobrze. - powiedział, po czym nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem. Po chwili już wszyscy tarzaliśmy się po podłodze, nie mogąc opanować kolejnych napadów śmiechu. 
~,~
Camila
W końcu zdecydowaliśmy, że będziemy wchodzić do łazienki alfabetycznie. Było trochę zachodu ze zmuszeniem Leona i Daniela do odpuszczenia, ale w końcu się udało. Właśnie ostatnia osoba wyszła z toalety i Francesca przyniosła stosik płyt. 
- Wybierajcie, który pierwszy. - zarządziła, uśmiechając się. 
- O, ten będzie dobry! - zawołał Daniel, podnosząc jedno z pudełek. - Horror. - uśmiechnął się znacząco. - Cam siedzi blisko mnie! - mrugnął do mnie, a ja się zarumieniłam. Znowu. 
- Okej, wszyscy mają śpiwory? - upewniła się Fran. Pokiwaliśmy głowami i każdy znalazł sobie miejsce na podłodze, na kanapie, gdziekolwiek, byleby tylko było widać telewizor. Usiadłam obok Stefy i przykryłam się kocem. Po chwili pojawił się Daniel. 
- Jak coś, to możesz się przytulić. - wyszeptał mi do ucha. 
- Po moim trupie. - odszepnęłam, przybliżając się do Stefy i tym samym oddalając się od niego. Stefy uśmiechnęła się do mnie znacząco, ale ja tylko wywróciłam oczami i skupiłam się na rozpoczynającym się właśnie filmie. Uparty z niego chłopak, bo po kilku sekundach znowu znalazł się blisko mnie. 
- Boisz się? - wymamrotał, przyglądając mi się spod zmrużonych powiek. Skupiłam wzrok na strasznej, zakrwawionej twarzy na ekranie i ciężko przełknęłam ślinę. 
- Nie. - prychnęłam, starając się brzmieć przekonująco. - A ty? - zapytałam. 
- Chyba śnisz. - zaśmiał się cicho. 
~,~
Leon
Ułożyliśmy się z Violą na kanapie, bo wszyscy dziwnym trafem postanowili siedzieć na podłodze. Po chwili wahania Violetta wtuliła się w moją pierś, a ja objąłem ją ramieniem i przykryłem nas kocem. 
- Miło. - wymamrotałem jej do ucha. - Ładnie pachniesz. - dodałem, wąchając jej włosy pachnące malinami. - I śliczną masz piżamę. - zachichotałem, łaskocząc ją po brzuchu. Parsknęła śmiechem, na co Braco i Napo siedzący przed nami odwrócili się. 
- Ciszej. - syknęli oboje na raz, po czym skupili się znów na filmie. Pokręciłem głową z rozbawieniem, po czym oparłem policzek na czubku głowy Violi. 
- Oglądamy. - oznajmiłem, a ona mi przytaknęła. Spróbowałem ogarnąć sytuację na ekranie - jakaś zakrwawiona dziewczyna jęcząca jakby ją ze skóry obdzierali i przerażona kobieta wycofująca się w głąb ciemnego pokoju. Westchnąłem - typowe dla horroru. Gdy obdarciuch złapał kobietę za kostkę, a ta krzyknęła, Viola zadrżała i złapała kurczowo moje ramię. Przycisnąłem ją do siebie mocniej i pocałowałem w czubek głowy. 
- Jestem tu. - mruknąłem. - Nie bój się. - uśmiechnąłem się do niej. 
- Będziesz zawsze? - wyszeptała, unosząc głowę, by na mnie spojrzeć. Zawahałem się, ale gdy zatonąłem w jej oczach, nie miałem już wątpliwości.
- Zawsze. - odparłem. 


Cześć, ludziki. ;3 Stęskniłam się za wami! Mam internet na moich super wakacyjach, ale za to trochę mi brakowało czasu na pisanie. -,- Wreszcie się udało, jeeej! ;D W tym rozdziale miała być jeszcze próba do przedstawienia, ale postanowiłam się jednak skupić na urodzinach Francesci. :) Mam nadzieję, że wam się podoba. Zadedykuję ten rozdział wszystkim anonimom, którzy czytają moje wypociny. ^_^ Nie wiem, co jeszcze mogłabym powiedzieć... Aha, Patrycja, doczekałaś się tego mojego rozdziału! Jeśli to czytasz, to cię pozdrawiam. ;D Kocham was wszystkich! <3 Do następnego!

Buziaki, M. ;*

15 komentarzy:

  1. Rany cudowny rozdział.... :* czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. Supcio! <3
    Nie pisz wypociny, bo to jest tak jak byś książkę pisała :>
    Twój talent mnie zabija *O*
    Tylko pozazdrościć :d
    Czekam na next.. dodaj szybko :)
    I mam nadzieję że wakacje mijają miło i przyjemnie ;3
    Weronika♥

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG! Rozpłynęłam się noralnie.
    Leonetta - cudo!
    Danila - boska!
    Naxi - piękne!
    Marcesca - O Boziu!
    Mry... bitwa o łazienkę. ;)
    Boże, jak ja Cię kocham za tego blooga!
    Powinnyśmy napisać coś razem :)
    Czekam na nn <3
    Xenia <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham twojego *-* Mam nadzieje, że będzie szybko następny *o*
    MySzKa ; D

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham, kocham, kocham twojego bloga :*
    Masz talent do pisania <3
    Milych, przyjemnych i cieplych wakacji zycze ;*
    Talaaa

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham, kocham, kocham twojego bloga :*
    Masz talent do pisania <3
    Milych, przyjemnych i cieplych wakacji zycze ;*
    Talaaa

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest Boskie!
    Naprawdę mi się podoba ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow! Jakie to romantyczne!
    Leonetta najlepsza!
    A jak chłopacy kłucili się o łazienke dla swoich dziewczyn boskie.
    Nie moge doczekać się następnego rozdziału
    Zuzu

    OdpowiedzUsuń
  9. Najleprza bitwa o łazienkę xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Od jakiś dwóch tygodni Twój blog czekał aż go otworzę w "moich ulubionych". Wczoraj do Ciebie zajrzałam na dłużej :)
    Piszesz naprawdę bardzo fajnie i jak niewielu blogach (chociaż te też czytam i podziwiam) nie ma u Ciebie porwań itd. Dajesz mi też niezłe powody do śmiechu ;) Zauważyłam, że lubisz takie zwroty jak: "Ujął w dłonie", "Zetknęliśmy się czołami" i parę innych, o których teraz zapomniałam ;) Twój styl pisania jest świetny i jak już teraz większość blogerek nie skupiasz się tylko na "zasadniczej" części notki, (w Twoim przypadku rozdziału) ale również dodajesz pod postem coś od siebie ;)
    Ze szczerym uśmiechem, ogłaszam, że Twoje dzieło od teraz na stałe znajdzie się w mojej zakładce "Coś co śledzę jak detektyw" ;) Wiem, że już dla tak sławnego bloga (ponad 140 czytelników) to nie będzie duża reklama ale mi będzie łatwiej Cię śledzić ;)

    Jeżeli to przeczytałaś, to dziękuje, bo chyba się trochę rozpisałam ;) Życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam: Piękny tytuł bloga ;*
      A tu Cię śledzę: www.fotki-violetta.blogspot.com

      Usuń
  11. super i jaki długi więcej takich bitwa o łazienkę Mega <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiesz, jak dziwnie wyglądam szczerząc się do ekranu ? Mój tata się na mnie dziwnie patrzy. -.-
    Ja tam zawtóruję Aliśce. :D Ostatnio zauważyłam, właśnie u Ciebie takie zwroty, których po prostu zapominam używać, a pięknie się komponują ze sobą. Twoja lekkość słów i czynów bohaterów opowiadania... to jest piękne.
    Mi także podobał się wątek z łazienką. :D ^^
    Mmm... Nowy wygląd ? Ładnie. :3
    Zakończenie bylo MeEga romantyczne. <3
    Jesteś najlepsza dziewczyno. <3
    Wpadaj do mnie na nn. :*

    Ciao,
    Velvet .xx

    OdpowiedzUsuń
  13. Powiedz tylko, że nie będzie jakieś tragedii U Leonetty, bo kurde tak pięknie teraz jest między nimi, że czuje, że to tylko cisza przed burzą, która nastąpi..

    Mam prośbę. Pomagam pewnej dziewczynie. Jest pewna blogerka, która chce usunąć bloga, bo ma mało czytelników. Mogłabyś ją zachęcić, by nie rezygnowała jeśli to sprawia jej przyjemność? Dziewczyna też ma zablokowane komentarze od anonimów, a ja nie mam jak jej tego napisac bo nie mam konta na blogerze.
    Może jak usłyszy od Ciebie ciepłe słowa to nie zrezygnuje?
    http://friendsofvioletta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudeńko <3
    Uwielbiam normalnie xD.
    Haha chłopaki sa najlepsi , bitwa o łazienke :D ehhh :D
    czego oni jeszcze nie wymyslą :)
    Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń