Francesca
Zdołaliśmy obejrzeć cztery horrory, po czym wszyscy zaczęliśmy powoli zasypiać. Zdecydowałam, że nie ma sensu dalej tego ciągnąć i wyłączyłam telewizor. Usłyszałam jęk zawodu ze strony Daniela, któremu właśnie udało się przytulić Camilę, ale inni nie protestowali.
- I tak już zasypiamy. - ziewnęłam. - Chodźcie na górę. - rzuciłam, po czym zwinęłam swój śpiwór. Wszyscy podążyli za mną i byliśmy już u szczytu schodów, gdy usłyszałam ciche chrząknięcie z dołu. Odwróciłam się i zlustrowałam pokój zaspana.
- Co jest? - zapytałam, marszcząc brwi. Marco stał przy kanapie dosyć zakłopotany. O co do licha chodzi? Jestem śpiąca...
- Oni... - zawahał się Marco, wskazując na ciemny kształt na kanapie. - Chyba zasnęli. - dokończył, drapiąc się nerwowo po głowie.
- Ale kto? - dopytywałam, przeciskając się między przyjaciółmi po schodach. Po chwili stałam już obok chłopaka.
- No nie wiem właśnie, do jasnej cholery, ciemno tu jak... - odparł zirytowany lekko Marco.
- Ktoś orientuje się może, kto leżał na kanapie? - zawołałam, zwracając się w stronę ściśniętych na wąskich schodach przyjaciół. Dlaczego akurat teraz jest tak ciemno?! Nie pamiętam żeby kiedykolwiek panowały tu takie egipskie ciemności!
- No nie wiem, Naty i Maxi? - odezwała się Camila, wodząc wzrokiem po zebranych.
- Nie, my jesteśmy tutaj! - Maxi uniósł rękę, żebyśmy go zauważyły. Pomasowałam skronie - kto mógł się położyć na tej cholernej kanapie?! Przecież nie zacznę ich teraz obmacywać...
- Marco, zapalmy światło! - zasugerowałam, robiąc krok w jego stronę. A raczej chyba w jego stronę, bo w tych ciemnościach całkiem straciłam zmysł orientacji.
- A spróbuj tu znaleźć włącznik światła! - wymamrotał brunet. Zrobiłam jeszcze kilka kroków do przodu i wpadłam prosto w jego ramiona. Znaleźliśmy się tak blisko jak nigdy dotąd i odrobinę się zakłopotałam. Czułam na twarzy jego ciepły oddech, jego dłonie na biodrach i... Zbliżył się do mnie trochę, a ja nie zaprotestowałam - byłam zbyt oszołomiona jego bliskością. Nasze usta prawie się stykały, gdy światło się zapaliło i rozległ się triumfalny okrzyk Stefy:
- Znalazłam! - zawołała, a ja i Marco odskoczyliśmy od siebie gwałtownie. Gdy dziewczyna zauważyła moje zaróżowione policzki i zakłopotaną minę Marco'a, powiodła wzrokiem po wszystkich i zabawnie zmarszczyła brwi.
- No co? - zdziwiła się. Westchnęłam i przypomniałam sobie o naszym problemie - kto śpi na kanapie? Kiedy podeszłam do mebla, reszta zeszła ze schodów, oczywiście się przy tym popychając i zebrała się wokół kanapy. A tam co? Leon i Violetta, pochrapujący sobie cicho. Chłopak obejmował mocno Violę, jakby nie chciał jej już nigdy wypuścić, a ona ukryła twarz w jego szyi. Oboje lekko się uśmiechali przez sen. To wyglądało tak słodko, że aż pociągnęłam nosem ze wzruszenia. Marco otoczył mnie ramieniem i mrugnął do mnie pocieszająco.
- Hm... - mruknął Daniel. - Chyba trzeba obudzić te nasze gołąbeczki, co? - uśmiechnął się konspiracyjnie, łapiąc za brzeg koca, którym przykryli się Viola i Leon. Cami szarpnęła jego rękę i spojrzała na niego morderczym wzrokiem.
- Ani mi się waż. - syknęła. W myślach przyznałam jej rację - jak można ich budzić, kiedy tak niewinnie i uroczo wyglądają?
- Nie widzicie jak pięknie wyglądają? - wyszeptała Stefy, ocierając wyimaginowaną łzę.
- Cudnie. - westchnęła Naty, przyglądając się Leonowi i Violetcie z rozmarzeniem.
- No dobra, chodźmy spać, nic się nie stanie, jak tu zostaną. - zarządziłam.
~,~
Violetta
Kiedy rano się przebudziłam, nie miałam siły nawet otworzyć jednego oka. To pewnie po tej imprezie u Fran, przemknęło mi przez myśl. Po kilku sekundach poczułam woń męskich perfum i westchnęłam cicho. Nie pamiętam gdzie wczoraj zasnęłam, ale tego zapachu nigdy nie pomylę - tak pachnie tylko Leon. Zmusiłam się do podniesienia powiek i ujrzałam nikogo innego jak właśnie Leona. Leżałam wtulona w jego tors, a on obejmował mnie mocno ramionami. Uniosłam lekko głowę, by móc mu się lepiej przyjrzeć. Jeszcze nie widziałam jak Leon śpi - a śpi absolutnie przesłodko! Wygląda tak niewinnie i pomrukuje sobie cicho - nie chrapie, tylko pomrukuje! Podciągnęłam wyżej koc, który przez noc zsunął się z nas i aktualnie znajdował się prawie cały na podłodze. Postanowiłam zaczekać, aż Leon się obudzi i położyłam delikatnie głowę na jego ramieniu. Odchrząknął cicho i poruszył się, na co ja zaklęłam w duchu - a mogłam jeszcze sobie popatrzeć jak śpi.
- Viola? - wymamrotał zaspany. Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam w policzek.
- Śpij jeszcze jeśli chcesz. - wyszeptałam mu do ucha. - Tak słodko mruczysz. - zachichotałam. Podciągnął się trochę wyżej i przesunął kciukiem po moim ramieniu, co wywołało u mnie gęsią skórkę.
- Nie chcę już spać. - zamrugał. - Gdzie są wszyscy? - podniósł się na łokciu i rozejrzał się po pokoju zaspanymi oczami, na co ja pociągnęłam go za bluzkę od piżamy, tak, że wylądował ciężko obok mnie.
- Pewnie śpią. - zaśmiałam się cicho. - A my nie. - uniosłam brwi, mając nadzieję, że Leon zrozumie o co mi chodzi. Oczywiście, że chcę, żeby mnie pocałował. Nigdy jeszcze się tak nie czułam, ale on wygląda tak uroczo z rozczochranymi włosami i zaspanymi oczami... A jego usta aż same się proszą, żeby je całować. Czy ja jestem normalna?
- Wiesz, dopiero co wstałem i nie rozumiem aluzji. - wymamrotał. Zarumieniłam się lekko i westchnęłam. No przecież mu nie powiem "pocałuj mnie". To by było takie... no, nie w moim stylu. Poza tym, krępuję się. Nie, ja zdecydowanie nie jestem normalna.
- Nieważne. - powiedziałam krótko, chcąc już skończyć temat. Boże, ja się kompromituję.
- Nie, no powiedz o co ci chodzi, Violu. - zaprotestował Leon, po czym dał mi buziaka w policzek.
- Nie. - odparłam, robiąc naburmuszoną minę. Jak się sam nie może domyślić, to jego sprawa. Co ja gadam?! Chyba nikt by się nie domyślił o co chodzi takiej idiotce jak ja.
- Czemu? - założył mi włosy za ucho i pocałował mnie w skroń, a ja lekko zadrżałam. Nigdy tak nie miałam - jego usta wywołują u mnie ciarki! Co jest z tobą, Violetta?!
- Bo... - zająknęłam się. - Odsuń się trochę. - burknęłam, przesuwając się. Leon zrobił smutną minę.
- Czemu? - powtórzył pytanie, patrząc na mnie tymi swoimi pięknymi oczami.
- Dziwnie na mnie działasz. - wyrzuciłam z siebie, a na moje policzki wpełzł rumieniec.
- To znaczy? - uniósł brwi, po czym przysunął się i cmoknął mnie najpierw w nos, a potem w oba policzki. Zarumieniłam się jeszcze bardziej i spuściłam wzrok. Leon objął mnie ramionami i przejechał delikatnie kciukiem po moim policzku. Uniósł palcem mój podbródek i spojrzał mi głęboko w oczy, po czym uśmiechnął się lekko. Nie mogłam nie odwzajemnić takiego uśmiechu - kąciki moich ust powędrowały ku górze.
- Chyba wiem, o co się rozchodzi. - wymruczał, nachylając się. Oparłam głowę na oparciu kanapy i przymknęłam oczy. Po chwili poczułam ciepły oddech Leona na twarzy i podniosłam powieki, żeby móc na niego spojrzeć. Uśmiechnęłam się na widok rumieńców, które pokryły jego policzki. Zarzuciłam mu ręce na szyję i westchnęłam cicho - czy on specjalnie zbliża się tak powoli? Zatrzymał się nagle, o włos od moich ust i otworzył oczy.
- Ej! - stęknęłam. W takim momencie?! Zepsuł cały nastrój!
- No co? - zrobił minę niewiniątka. - Chciałabyś dostać buziaka od swojego super przystojnego chłopaka, który ma takie kusząc... - zaczął, ale uderzyłam go wierzchem dłoni w tył głowy. - Aaał! - jęknął, rozmasowując bolące miejsce. No przecież chyba nie umiem bić aż tak mocno...?
- Jesteś nieznośny. - fuknęłam.
- No, nie gniewaj się, Violu. - powiedział cicho Leon, zbliżając się do mnie znowu. - Ja wiem, że moje usta są... - ponownie mu przyłożyłam. - Dlaczego mi to robisz?! - zawołał przesadnie dramatycznym tonem. Zatkałam mu usta dłonią i zgromiłam go wzrokiem. Żeby tak się wydzierać, kiedy wszyscy śpią?
- Nie krzycz. - syknęłam. - Pobudzisz wszystkich. - stwierdziłam, po czym założyłam ręce na pierś. Próbuję być na niego zła, ale jakoś nie mogę... Nadal nie mogę przestać myśleć o tym, jakie to piękne uczucie, kiedy on mnie całuje.
- Viola, obraziłaś się? - zmarszczył brwi. - Przepraszam. - wymamrotał, przysuwając się do mnie. Cmoknął mnie w czoło, nos, w oba policzki i zatrzymał się o włos od moich ust. Ja ciągle siedziałam w tej samej pozycji, z założonymi rękami, czekając, aż wreszcie raczy mnie pocałować. Ileż można czekać, zaraz się na niego rzucę i tak się to skończy. Chwila, czy to ja pomyślałam, czy ktoś inny?! Nigdy nie miałam takich dziwnych myśli! Moje rozmyślania przerwał cichy pomruk Leona, prawie niesłyszalny:
- Kocham cię. - chciałam odpowiedzieć i już otwierałam usta, ale Leon zamknął je pocałunkiem. Tylko, że to nie był taki zwykły pocałunek, nie taki jakie zwykle dzieliłam z Leonem. Najpierw poruszył delikatnie wargami, jakby... jakby chciał się dostać głębiej. Czy ja gadam z sensem? Oplotłam rękami jego szyję i otworzyłam lekko usta pod jego ustami, niepewna, jak mnie przyjmie. Przyjął mnie bardzo entuzjastycznie - to był jeden z najlepszych pocałunków, jakie w życiu przeżyłam. Delikatny, a jednocześnie namiętny, spontaniczny, ale... Nie potrafię tego opisać.
- Bosko całuję, prawda? - wyszeptał Leon, gdy już się od siebie oderwaliśmy. Zarumieniłam się i przygryzłam dolną wargę. W tym momencie pojawiła się przed nami rozczochrana i zdyszana Francesca.
- Nie chciałabym wam przerywać, ale kazali ci tam natychmiast iść. - zwróciła się do Leona, łapiąc oddech. Zmarszczyłam brwi - co ona tak niejasno mówi?
- Ale kto? Gdzie? - zapytał zdezorientowany.
- Chłopaki każą ci przyjść natychmiast na górę. - wyjaśniła pospiesznie, przygładzając włosy. - Po co? - dopytywał Leon, co coraz bardziej zaczynało denerwować Fran.
- Nie wiem, po prostu tam idź! - warknęła. Leon uniósł ręce w geście kapitulacji, pocałował mnie w czoło i pobiegł na górę. Westchnęłam i przejechałam delikatnie opuszkami palców po dolnej wardze, wspominając pocałunek Leona.
- Halo! - Francesca pstryknęła palcami centralnie przed moimi oczami, dzięki czemu otrząsnęłam się z zamyślenia. - Co tu się działo? - zmarszczyła brwi i przyjrzała mi się uważnie, a ja zarumieniłam się i spuściłam głowę. Przecież nie będę rozmawiać o tym jak Leon nieziemsko całuje, co to, to nie! Takie tematy mnie strasznie krępują, nawet jeśli chodzi o ciekawską Francescę.
- Nic. - wymamrotałam, podnosząc się z kanapy. Zaczęłam składać koc, którym byliśmy z Leonem przykryci, ale Fran zabrała mi go i usadziła z powrotem na miękkim meblu.
- Mów. - zarządziła. - Moja kanapa, chce wszystko wiedzieć. - zaśmiała się.
~,~
Leon
Okazało się, że chłopaki wcale mnie nie wołali - Francesca mnie oszukała, żeby wypytać Violę! No, ale jak już się zorientowałem o co chodzi, to zbiegłem na dół.
- Co tu się dzieje? - zapytałem, dostrzegając zarumienioną Violę i uśmiechniętą Fran. - Nie torturuj jej, ty zła dziewczyno! - wykrzyknąłem, po czym dobyłem wyimaginowanego miecza i zacząłem nim machać Francesce przed oczami.
- Co ty wyprawiasz, Verdas? - parsknęła śmiechem i złapała mój nadgarstek.
- Bronię mojej księżniczki! - zawołałem, uśmiechając się szeroko, po czym porwałem Violettę w ramiona i odwróciłem się, by wpaść prosto na Marco. Obaj runęliśmy jak dłudzy na podłogę, a ja dodatkowo trzymałem Violę na rękach - na szczęście miała miękkie lądowanie.
- Nic ci nie jest? - zapytała, próbując wyswobodzić się z mojego uścisku.
- Nie, a tobie? - zmarszczyłem brwi. Zaśmiała się i zeszła ze mnie.
- Wylądowałam na tobie, więc nie. - odparła, chichocząc. Podniosłem się i pomogłem wstać Marco, po czym wszyscy wybuchliśmy niekontrolowanym śmiechem.
~,~
Stefy
Denerwuję się, dzisiaj mamy kolejną próbę do przedstawienia i chyba dochodzimy już do sceny całowanej, którą muszę odegrać z Danielem. Jest to jedna z końcowych scen, ale Pablo postanowił przećwiczyć je teraz, bo Gregorio musi jeszcze dopracować choreografię z wcześniejszych partii. Zauważyłam, że między Cami i Danem coś zaiskrzyło i bardzo im kibicuję, ale nie wiem jak zareaguje Camila. Ten pocałunek oczywiście nic dla mnie nie znaczy, przecież to teatr, ale kto wie co siedzi w głowie tej zakochanej po uszy dziewczynie.
- Cześć, czym się tak denerwujesz? - podszedł do mnie Tomas. Spojrzałam na niego obojętnie i westchnęłam. Mimo, że przeprosił mnie za incydent z Ludmiłą, który miał miejsce na początku tego roku szkolnego, to wciąż zachowuję w stosunku do niego chłodny dystans. Nie wiem dlaczego, ale nie potrafię dopuścić go bliżej, bo jeszcze zaczęłoby mi zależeć, a na pewno nie chcę związywać się z kimś takim jak on.
- Niczym. - odparłam. - Idę porozmawiać z Violettą. - oświadczyłam, wstając.
- O ile się nie mylę, Violetta jest teraz zajęta. - powiedział Tomas, wskazując na brunetkę. No tak - ona zazwyczaj o tej porze wychodzi z Leonem do Resto. Pewnie wróci dopiero na próbę.
- No to z Francescą. - wzruszyłam ramionami i oddaliłam się w poszukiwaniu przyjaciółki. Tomas jednak chyba postanowił nie odpuszczać, bo dogonił mnie w połowie drogi do sali instrumentalnej.
- Dlaczego nie możesz porozmawiać ze mną? - zapytał, przyglądając mi się badawczo.
- Bo nie mam ochoty. - syknęłam, rzucając mu mordercze spojrzenie. Gdyby był inteligentny, to by się zorientował, że nie mam ochoty na jego towarzystwo.
- No dobra. - westchnął smutno i skręcił w przeciwną stronę. Zostałam sama, nie wiedząc gdzie szukać przyjaciółek. Z braku zajęcia zaczęłam się snuć bez celu po Studio, mając nadzieję na spotkanie kogoś interesującego.
~,~
Naty
- Jak myślisz, Maxi, zrobią coś dzisiaj? - zapytałam chłopaka siedzącego obok mnie. Za kilka minut rozpocznie się kolejna próba, ale Pabla jeszcze nie ma, więc czekamy.
- Ale kto? - zdziwił się Maxi.
- Ludmiła i Gregorio. - wyjaśniłam, patrząc na niego jak na wariata. Cały dzień o tym dzisiaj trajkoczę, a on nie wie o co chodzi.
- Raczej tak. - westchnął. - Chyba nie domyślają się, że ich podsłuchaliśmy, więc nie mają przeszkód, w ich mniemaniu, oczywiście. - dodał, rozglądając się na boki.
- O czym gadacie? - podeszła do nas Stefy. Uśmiechnęłam się do niej i poprawiłam włosy.
- O Ludmile i Gregoriu. - powiedziałam.
- Zmajstrują coś dzisiaj, na sto procent. - wymamrotała Stefy, usadawiając się obok Maxiego.
- Dzieciaki, przepraszam za spóźnienie! - zawołał Pablo, wbiegając do sali. Dziwne - nigdy się nie spóźniał. - Scena ósma, proszę. - zarządził od razu, nie patyczkując się przez brak czasu. No tak, straciliśmy ponad dziesięć minut. Ustawiliśmy się wszyscy prędko na swoich miejscach i rozległa się muzyka. Ja i Maxi gramy przechodniów i naszym jedynym zadaniem w tej konkretnej scenie jest łażenie w tą i z powrotem i sprawianie wrażenia obojętnych. Mamy więc sposobność, by obserwować uważnie Gregoria, który, jak udało nam się podsłuchać, ma sabotować dzisiejszą próbę.
- Zobacz. - szepnęłam niezauważalnie Maxiemu do ucha, zauważając nauczyciela tańca za sceną. Dobrze, że stoimy z tyłu - doskonały widok na jego poczynania.
- Co on robi? - odszepnął Maxi, udając, że poprawia czapkę. - Chyba nie powinno go tu być? - uniósł brwi. Pokręciłam lekko głową i zmrużyłam oczy - Gregorio ewidentnie coś planuje, ale co? Ach, tak! W ręce trzyma butelkę czegoś dziwnego, nie wiem co to jest, ale za to doskonale wiem, co może spowodować. Kiedy jeszcze przyjaźniłam się z Ludmiłą, robiłyśmy przykre kawały różnym ludziom, którzy podpadli blondynce. Pamiętam, jak jeden chłopak zaprosił ją na randkę, a ona odmówiła - łaził za nią całymi dniami, aż w końcu na niego nawrzeszczała i się odczepił, ale Ludmiła nigdy tak łatwo nie odpuszcza. Wylała w korytarzu prowadzącym do jego szafki właśnie takie coś - jestem pewna, bo kazała mi potrzymać przez chwilę butelkę - i biedak poślizgnął się, po czym przejechał na pupie cały korytarz i na końcu uderzył w ścianę.
- On chce to wylać na scenę. - wyjaśniłam Maxiemu.
- Ale co? - uniósł brwi, ponownie niby poprawiając czapkę.
- To, co trzyma w ręce. - powiedziałam cicho, wskazując dyskretnie na butelkę. W tym momencie muzyka umilkła i zorientowaliśmy się, że piosenka dobiegła końca. Zbiegłam czym prędzej ze sceny i podeszłam do Pabla.
- Pablo, możemy porozmawiać? - zapytałam prędko, by zdążyć przed rozpoczęciem ćwiczenia kolejnej sceny.
- O co chodzi Naty? - uniósł brwi i odłożył butelkę wody na krzesło.
- No bo... - zawahałam się. - Chodzi o to, że ostatnio... Tak jakby... - zająknęłam się, ale po chwili wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mówić pewniejszym głosem. - Podsłuchaliśmy z Maxim jak Gregorio planuje sabotaż. - postanowiłam nie wspominać nic o Ludmile, nie wiem dlaczego. - Wydaje mi się, że chce wylać jakąś substancję na scenę, przez to ktoś może się poślizgnąć. - spojrzałam na nauczyciela niepewnie.
- Naty, to bardzo poważne oskarżenie... - zaczął Pablo, ale mu przerwałam.
- Ja wiem, Pablo, ale chcę po prostu, żebyś wiedział, na wszelki wypadek. - powiedziałam pospiesznie. - Gdyby dziś się coś takiego wydarzyło, będziesz wiedział, kto za tym stoi. - uśmiechnęłam się, a dyrektor odwzajemnił uśmiech. Wróciłam czym prędzej na scenę i stanęłam na swoim miejscu. Ponownie zabrzmiała muzyka i usłyszałam jak Stefy zaczyna śpiewać. Skupiliśmy się z Maxim na obserwowaniu Gregoria. I - jak przewidzieliśmy - po chwili, nieświadomy tego, że go obserwujemy, pochylił się nieznacznie i zawartość butelki popłynęła na podłogę.
- Uwaga! - krzyknął Maxi, odskakując na bok. Pablo szybko wyłączył muzykę i kazał wszystkim zejść ze sceny. Gregorio umknął z sali, ale na szczęście Pablo wie, o co chodzi.
- Usiądźcie, zaraz to posprzątamy i kontynuujemy próbę. - oświadczył, starając się nie robić zbyt dużego zamieszania. Mam nadzieję, że później porozmawia z Gregoriem.
~,~
Violetta
Jesteśmy właśnie w trakcie próby. Staram się skupić na tym, aby utrzymać się w swojej pozycji manekina i nie chwiać się, ale myśli zaprząta mi ciągle wspomnienie pocałunku Leona na urodzinach Francesci. To nie był taki zwykły całus. Nie rozmawiałam jeszcze o tym z Leonem, ale czuję, że musimy wreszcie na poważnie pogadać.
- Violetta, Leon, prosto plecy! - dobiegł mnie głos Pablo. Zaraz, czy Leon myśli o tym samym? Czy ten pocałunek też nie daje mu spokoju? Nie ukrywam, było to... nieziemskie uczucie, ale jeszcze nigdy w życiu się tak nie całowałam. Tak naprawdę całowałam się tylko raz z Tomasem i niezliczoną ilość razy z Leonem, ale to nie to samo.
- Okej, na dzisiaj starczy. - oświadczył Pablo, gdy muzyka umilkła. - Widzę, że każde z was jest dzisiaj wyjątkowo rozproszone. - uniósł brwi, a ja spuściłam głowę, rumieniąc się. - Możecie iść. - wszyscy zaczęli się zbierać i wkrótce w sali pozostała tylko garstka osób.
- Odprowadzę cię do domu, okej? - zapytał Leon, przyglądając mi się uważnie.
- Okej. - uśmiechnęłam się do niego niepewnie i splotłam nasze palce.
- Violetta! - krzyknął ktoś. Odwróciliśmy się z Leonem i zobaczyliśmy mojego ojca, wychodzącego zza zakrętu. Zrobiłam wielkie oczy - co on robi w Studio?
- Tato, co ty tu... - zająknęłam się. Nie powinno go tu być! Momentalnie puściłam dłoń Leona i rzuciłam mu zakłopotane spojrzenie. Uśmiechnął się do mnie lekko, dając mi do zrozumienia, że wie, o co chodzi.
- Przyszedłem, bo muszę ci coś powiedzieć. - oświadczył tata, zakładając ręce na pierś. Wstrzymałam oddech - czy chodzi mu o to, że już nie mogę chodzić do Studia? A może znowu wyjeżdżamy na drugi koniec świata?
- Co takiego? - wydusiłam z siebie, po czym przełknęłam ciężko ślinę. Potrzebuję teraz Leona blisko, ale wiem, że sprowokowałaby tym ojca do awantury.
- Mam dość tego, jak traktujesz moje zalecenia. - stwierdził. - Mówiłem ci tysiąc razy, że nie możesz się spotykać z tym chłopakiem, a ty mnie nie słuchasz. - wzięłam głęboki oddech, by nie wybuchnąć. Dlaczego robi mi takie sceny przy Leonie?!
- On ma imię. - syknęłam, po czym złapałam go za rękę i pociągnęłam, by stanął u mojego boku. - Kocham go i nie mam zamiaru... - zaczęłam, ale tata mi przerwał, unosząc dłoń.
- Jeszcze nie skończyłem. - powiedział z dziwnym uśmieszkiem. - Czy wiesz, że Leon jeździ na motorze? - imię mojego chłopaka wypowiedział z obrzydzeniem, na co ja się wzdrygnęłam i ścisnęłam mocniej dłoń Leona.
- Wiem. - wycedziłam przez zęby. Do czego on zmierza?
- No więc, nie mogę pozwolić, byś spotykała się z chłopakiem, który jest na tyle nieodpowiedzialny, aby jeździć na tej niebezpiecznej maszynie. - uśmiechnął się triumfalnie.
- Leon jest odpowiedzialny i... - znów przerwał mi machnięciem ręki.
- W takim razie to ty, moja droga, jesteś nieodpowiedzialna i głupia, myśląc, że ten chłopak cię kocha. - prychnął, a w moich oczach stanęły łzy. Zwariował już na tyle, że posuwa się do obrażania mnie na oczach tylu ludzi? Leon dostrzegł, że moje oczy zrobiły się szkliste i wziął głęboki oddech.
- Panie Castillo, ja rozumiem pana zdenerwowanie, ale nie może pan obrażać... - jemu też ojciec postanowił bezceremonialnie przerwać.
- Ty mi nie będziesz mówił, co mogę, a co nie. - warknął tata, po czym ponownie spojrzał na mnie. - Idziemy do domu. - zarządził i skierował się do wyjścia.
- Nie. - fuknęłam.
- Jak to nie? - zdziwił się, ale po chwili znów przybrał obojętną minę. - Powiedziałem, do domu. - uniósł brwi. W tym momencie podszedł do nas Tomas. Przez myśl przemknęło mi tylko, że im więcej ludzi się zbierze wokół nas, tym gorzej.
- Co się dzieje? - spojrzał na mnie i Leona ze zmarszczonym czołem. Już otwierałam usta, aby mu wytłumaczyć, ale tata znów się wtrącił.
- Nie twój interes. - warknął, odpychając na bok Tomasa. - Violetta, w tej chwili do domu. - oświadczył znów, tym razem trochę... agresywniej? Jakby za wszelką cenę chciał dopiąć swego, nie zważając na mnie. Zawsze się o mnie troszczył, więc odrobinę się przeraziłam i mocniej uczepiłam ręki Leona. On zauważył mój przestrach i ponownie spróbował coś zdziałać w tej beznadziejnej sytuacji.
- Panie Castillo, Violetta nie... - odezwał się, ale ojciec machnął ręką. Co on ma z tym machaniem?
- Nie mam ochoty cię słuchać, chłopcze. - westchnął.
- Mógłby pan przynajmniej dać Leonowi dojść do słowa. - prychnął Tomas, zakładając ręce na pierś. Jak Leon próbował być kulturalny i grzeczny, tak Tomas postawił na arogancję. Tak też można, w sumie zachowanie mojego ojca jest... straszne. Tata chciał już coś odpysknąć, ale podbiegła do nas zmartwiona Angie. Super, może zróbmy sobie imprezę na środku korytarza!
- German, idziemy. - powiedziała, łapiąc go za ramię. O, a ona postanowiła być stanowcza - no, proszę.
- Nigdzie nie idę. - zaprotestował rozjuszony tata, ale Angie wyciągnęła go ze Studia, po drodze rzucając mi jeszcze spojrzenie pełne współczucia.
I wróciłam! :) Teraz rozdziały będą się pojawiały częściej, bo jestem już w domu i mam więcej czasu. Co do rozdziału, tego konkretnego - myślę, że wyszedł w miarę długi. ;) Jest do omówienia kilka kwestii, więc zacznijmy może od pocałunku Violi i Leona na urodzinach Fran. Hmmm... Uważam, że jest to pewnego rodzaju przełom w ich związku. Mimo, iż według mnie nie są jeszcze gotowi na współżycie ze sobą, to jednak pozostają wciąż nastolatkami, prawda? ;) Temat seksu całkowicie odstawiamy na bok, bowiem to są jeszcze młodzi ludzie. W pisaniu sceny z tym właśnie pocałunkiem pomagała mi koleżanka, bo kompletnie nie wiedziałam, jak się za to zabrać. ;D Dzięki ci, kochana. ;* I dalej... Gregorio sabotuje próbę, ale mu nie wychodzi, dzięki Naty... Pablo oczywiście coś z tym zrobi, ale to już w następnym rozdziale. Mam nadzieję, że każdy z was rozumie w pełni zachowanie Germana - on jest tylko wystraszonym ojcem, który nie chce stracić swojej córeczki. Nie osądzajcie go od razu, bo przecież ludzie się zmieniają, a, jak wiemy, German od zawsze miał tendencję do popełniania błędów. Potrzebuje tylko trochę czasu. I jeszcze tylko sprawa wyglądu bloga - zmieniłam nieco wystrój, bo zauważyłam, że dziewiątego lipca blog miał swoją miesięcznicę! Ja i mój spóźniony zapłon... ;D O i jeszcze co do burzy w związku Leona i Violi - nie zdradzę wam wiele, ale postanowiłam, że na razie nacieszą się sobą. :) Dziękuję wam za tyle wyświetleń, komentarzy i kliknięć w ankiecie! <3 Jesteście wspaniali. ^_^ I dedykacja tym razem wędruje do Weroniki Tomaszewskiej. :) Aha, i sprawa do Xeni - musimy coś koniecznie razem napisać! :D Do następnego!
Buziaki, M. ;*
Buziaki, M. ;*
Boski rozdział *_* nareszcie się doczekałam ^_^ ! ledwo przeczytałam ten a już nie mogę się następnego doczekać :)
OdpowiedzUsuńMhmm pocałunek Leonetty <3
OdpowiedzUsuńto rzeczywiście przełom jeśli chodzi o ich związek ..
Bardzo podoba mi się to jak piszesz ;)
Po części rozumiem zachowanie Germana ale mógłbyć milszy w stosunku do Tomasa i Leona.
Chłopaki zaczynają się lubić.. wow :D I like :)
Nie mogę doczekać się już następnego ;)
Pozdrawiam:
Maja :)
Dziękuje za dedyka <3
OdpowiedzUsuńTo chyba mój ulubiony rozdział z twojego bloga :>
Czekam na next. Mam nadzieję że szybko go dodasz.
I zgadzam się w tym twoim wywodzie :D Jeśli chodzi o związek Leona i Violetty. No to na tyle ;p
Buziaki,
Weruu♥
To było C-U-D-O-W-N-E !!!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać next !
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!
OdpowiedzUsuńO Boziu!
Wiesz, czytam sobie spokojnie twój piękny rozdział (musiałam przeczytać coś wesołego. Każdy mówi mi, że płacze przez moje rozdziały O.o)
Rozdział, jak zwykle piękny, bo twój. ;)
I tak sobie dochodzę do twoich rozważań. Widzę mój pogrubiony pseudonim. Wow! Czyżby dedykacja? I potem BUM! Rozważyłaś moją prośbę ! O matulu! I chyba więcej nic nie napiszę,bo ręce mi się trzesą. Poprosiłabym cię o kontakt na gg. ;) Omówimy sprawy? :)
o maj Dżisss!
Doba spadam, bo limit mnie zastanie. xd
Podniecona Xenia <3
Czeka, czeka i mam! Kolejne arcydzieło! Czytam Cię obserwuje Cię regularnie od poprzedniego rozdziału i jestem zachwycona ;)
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział, po prostu uwielbiam Twojego bloga! <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że German szybko zrozumie swoje błędy, bo robi się już trochę nie do wytrzymania, ale całkowicie go rozumiem.
Pocałunek Violi i Leona *.* aż nie wiem, co napisać, BOSKI!!!
Czekam na kolejny rozdział :*
<3
OdpowiedzUsuńJak mnie German wkurzył, jak to czytałam to piłam sok, jak czytałam jego odzywki do Leosia to aż wyplułam ten sok i zaczęłam na niego krzyczeć.
OdpowiedzUsuńMalutkimi kroczkami wyrastasz na moją ulubienicę. Coraz bardziej zakochuje się w Twoim opowiadaniu. Uwielbiam u Ciebie ta prostotę, która jest w każdym odcinku. U Ciebie nie ma nic naciąganego. Wszystko jest szczere i prawdziwe. Każde słowo u Ciebie czyta się z wielką przyjemnością. Sceny między Vilu, a Leonem wychodza Ci genialnie. Mało jest blogów, na których w tak piękny sposób pokazuje się miłość tej dwójki. Na większości ich relacja polega na jednym... Wszystko jest naciągane, puste i pozbawione sensu. U Ciebie jest inaczej. Nie ważne jaka sytuacja, w każdej umiejętnie pokazujesz prawdziwość uczucia Violetty i Leona.
OdpowiedzUsuńZgodzę się pod tym, co napisałaś pod rozdziałem. Oni są za młodzi na sex, zdecydowanie za młodzi. Nie wiem, co to za moda, że na większość blogów, głównych celem jest to, aby ta dwójka poszła ze sobą do łóżka, a później Violka była w ciąży. Ja naprawdę tego nie rozumiem i chyba nie chce. Oni mają po 17/18 lat. To są bardzo młodzi ludzie. A decyzja o współżyciu jest bardzo ważną decyzją. Szczególnie jeśli chodzi o kobietę, Przecież wtedy onna na zawsze oddaje się jednemu mężczyźnie. Za to właśnie bardzo lubię Twojego bloga. Doskonale rozumiesz sytuację i pokazuje ich miłość w piękniejszy sposób niż przez sex. Przecież miłość można okazać też w inny sposób.
Miałabym do Ciebie prośbę, Malutką. Niech będzie więcej takich sytuacji między Vilu, a Leośkiem jaka była w tym 21 odcinku po obudzeniu. W takich pieszczotach, a takich pocałunkach nie ma nic złego. Naprawdę, Dlatego chciałabym więcej. Bo jak czytam, to się rozpływam. Mogą porozmawiać o tej sytuacji. Wyjaśnić sobie parę rzeczy. Ale jak już wspomniałam w takich pocałunkach jak ten nie ma nic złego. Dlatego ja proszę Cię o więcej.
To chyba tyle. Przepraszam że tak dawno nie komentowałam, Ag.
Świetny blog i rozdział <333333333
OdpowiedzUsuńSuer rozdział
OdpowiedzUsuńDodaj next plisss
Kiedy nowy ? ;d
OdpowiedzUsuńDzisiaj. ;)
UsuńHihi.. I fotos z Leonem też mi znajomy
OdpowiedzUsuń*zaciesz*
German to pacan, wmawiać dziewczynie, że chłopak jej nie kocha -.-