czwartek, 15 sierpnia 2013

Violetta Story - Chapter 36.

Violetta Story, chapter 36.

Stefy
Pablo gratulował nam wspaniałego występu przez jakieś dwadzieścia minut. Był taki rozentuzjazmowany tym, że wszystko poszło dobrze i bez większych rewelacji, że prawie skakał ze szczęścia. Nie dziwię mu się, otrzymaliśmy owację na stojąco. Chyba naprawdę wyszło dobrze.
- Stefy, mów, jak randka. - Francesca, Camila i Naty odciągnęły mnie na bok. Patrzyły na mnie wyczekująco.
- Dobrze. - odpowiedziałam. Nie chciałam nikomu mówić o tym, że zwierzyłam się Tomasowi.
- Całowaliście się? - zapytała zaciekawiona Camila, na co Francesca zgromiła ją wzrokiem. Zarumieniłam się na wściekle czerwony kolor.
- Można tak powiedzieć. - wymamrotałam, spuszczając głowę. Dziewczyny zapiszczały i zaczęły skakać jak szalone. Jakoś nie podzielałam ich entuzjazmu. Tak, randka mi się podobała, poczułam się tak lekko, gdy wyrzuciłam z siebie wszystkie troski. I jeszcze ta piosenka, którą mi zagrał... Czułam się jak najszczęśliwsza dziewczyna na świecie.
- Idziemy świętować! - zawołała Camila, łapiąc mnie za rękę. Francesca jednak zatrzymała nas.
- Słuchajcie, Leon chyba poleciał do Violetty. - oświadczyła, momentalnie poważniejąc. 
- To dobrze przecież, wreszcie zaczął działać. - odezwałam się, nie rozumiejąc jej zaniepokojonej miny. O to chodziło, tak? Żeby w końcu przejrzał na oczy.
- Boję się, że może zrobić coś głupiego. - wyznała. - Jego psychika nie jest w dobrym stanie i wszyscy to wiemy. 
Pokiwałam głową. Rzeczywiście, Fran ma rację. Kto wie co może strzelić do głowy Leonowi, kiedy on nam tutaj usychał z tęsknoty? Przecież Madryt jest dużym miastem, jak on ją znajdzie?
- Ma jej adres chociaż? - zaciekawiła się Camila, jakby czytając mi w myślach.
- Nie wiem, Cami, nic nie wiem. Powiedział tylko, że musi ją zobaczyć. - odparła. - A co jeśli wsiądzie na motor? 
- Leon na pewno nie jest... - zaczęłam, ale Fran mi przerwała.
- Stefy, Leon jest odpowiedzialny, ale on jest także zdesperowany. - zaprotestowała. 
- Nie, dziewczyny, on ma rodziców. - wtrąciła się Naty. - Nie pozwolą mu wsiąść na motor, polecieć bez ich wiedzy do innego kraju, a już na pewno nie puszczą go bez wyjaśnień. 
To trochę mnie uspokoiło, bo rzeczywiście, w końcu Leon nie jest całkiem sam. Ma rodzinę. Francesca i Camila najwyraźniej też kupiły argumenty Naty, bo odetchnęły z wyraźną ulgą.
- No to chodźcie, wszyscy świętują w Resto. - oświadczyła po chwili Cami, ciągnąc nas na zewnątrz.
~,~
Tomas
Gdy Pablo skończył swój wywód, w którym tysiąc razy poinformował nas, że poszło świetnie, wszyscy udaliśmy się do Resto. To bardzo fajnie, że udało nam się uszczęśliwić naszego dyrektora, ale jego gadanie robiło się powoli krępujące i odrobinę denerwujące. Angie musiała siłą go wyciągać ze Studia, bo buzia mu się nie zamykała.
- Tomas. - podeszła do mnie Ludmiła. Skrzywiłem się i już chciałem odejść, ale złapała mnie za nadgarstek i przytrzymała. - Porozmawiaj ze mną, proszę.
Westchnąłem ciężko i założyłem ręce na pierś, czekając, aż powie to, co ma do powiedzenia i będę mógł odejść.
- Mów, tylko szybko. - warknąłem. Odrzuciła włosy na plecy i zaczęła mówić piskliwym głosikiem:
- Chciałabym cię przeprosić. Wiem, zrobiłam wiele głupstw, ale naprawdę żałuję. 
Otworzyłem usta ze zdziwienia. Ludmiła przepraszała mnie wiele razy za wiele rzeczy, ale nigdy nie widziałem na jej twarzy tak smutnej i skruszonej miny. Albo mówi prawdę albo ostatnio ćwiczyła aktorstwo. 
- Ludmiła, nie jestem głupi. - zaprotestowałem. - Tyle razy już mnie okłamałaś, że nie potrafię tego zliczyć...
- Tomas, ja naprawdę przepraszam. - przerwała mi. - Zacznijmy od nowa, a obiecuję, że się poprawię. - spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem. Zawsze ulegałem, gdy spojrzałem jej w oczy. Miały w sobie coś takiego, że po prostu nie mogłeś się nie zgodzić z tym, co mówiła. 
- Przyjaciele. - wyciągnąłem dłoń w jej stronę. Uścisnęła ją i uśmiechnęła się promiennie. 
- Nie zawiodę cię, Tomas. - dodała jeszcze, odchodząc w podskokach. Ale gdy z jej twarzy zniknęła ta mina, która tak mnie zastanowiła, ujrzałem znowu Ludmiłę Ferro, która jest przebiegła i chytra jak lis, a do celu dąży po trupach. Nie wiem, kim ona tak naprawdę jest. 
~,~
Naty
Czy to możliwe, by Ludmiła się zmieniła? W jednej sekundzie przed oczami stanęły mi migawki z okresu mojego życia, kiedy trzymałam się z Ludmiłą. Kiedyś się do mnie szczerze uśmiechała, nazywała mnie przyjaciółką i pocieszała w trudnych chwilach. Z dnia na dzień wszystko się zmieniło. Odrzuciła wtedy wszystkie swoje najlepsze cechy charateru i zatrzymała tylko te najgorsze, przez co stała się taka, jaką ją obecnie znamy. Skoro tak szybko zdołała się zrobić wredna i zła, to czy na odwrót też by tak potrafiła? A Tomas jej wybaczył. Dlaczego to zrobił? Zauważył w jej zachowaniu coś, czego ja nie dostrzegłam z odległości kilku kroków?
- Maxi, widziałeś to? - szturchnęłam chłopaka zapatrzonego w dal. Otrząsnął się momentalnie i skupił na mnie wzrok.
- Co? - zapytał zdezorientowany. 
- Tomas wybaczył Ludmile. - wyjaśniłam. - Myślisz, że się zmieniła? - zmarszczyłam brwi.
- Co ty gadasz? - prychnął Maxi. - Ludmiła się zmieniła? To jakiś żart? - zaśmiał się.
- Nie, Maxi, mówię poważnie. - zgromiłam go wzrokiem. - Gdyby choć trochę obchodziło cię to, co mówię, to wiedziałbyś, o co chodzi. Przed chwilą przeprosiła Tomasa, a on jej wybaczył. 
Obrzucił mnie zdezorientowanym spojrzeniem. Chyba nie mógł sobie wyobrazić innej Ludmiły. Ale ja aż za dobrze znałam tę pewną siebie blondynkę, która zmieniła się przez swoich rodziców w podłą jędzę. Kiedyś nie była taka i codziennie modliłam się o to, by poprzednia Ludmiła powróciła.
- Naty, nie rozumiem... - podrapał się nerwowo po głowie. - Chciałabyś wrócić do Ludmiły? 
- Nie, Maxi! - oburzyłam się. - Mi się po prostu wydaje, że Tomas nie wybaczyłby jej ot tak. - wzruszyłam ramionami. Musiał mieć jakieś powody. Chyba, że jest głupim naiwniakiem i jeszcze nic o tym nie wiem.
- Podeszła go, jak zawsze. - zbagatelizował sprawę chłopak. - Tacy ludzie się nie zmieniają.
- Maxi, owszem, zmieniają się. - odparłam twardo. - Ona kiedyś taka nie była, serio...
- Tak, jasne, Ludmiła nie była taka. - zaśmiał się. - Jakoś nie chce mi się w to wierzyć.
Zacisnęłam pięści, bo jego zachowanie zaczynało coraz bardziej mnie denerwować. Ja rozumiem, nie znał innej Ludmiły, wyrządziła jemu i jego przyjaciołom wiele złego, ale mógłby przynajmniej spróbować mnie wysłuchać. A tymczasem on zaprzecza, cokolwiek bym nie powiedziała.
- Słuchaj, mówię prawdę. - wycedziłam przez zęby. Wstał, ujął moje dłonie i wziął głęboki oddech.
- Naty, jeśli już mnie nie chcesz i wolisz wrócić do Ludmiły, to droga wolna, nie będę miał ci tego za złe. - powiedział spokojnym głosem. 
- Maxi, nie rozumiesz... - zaprotestowałam, ale pokręcił głową, jakby nie chciał już słuchać tego, co do niego mówię.
- Kocham cię, Naty, ale nic na siłę. - uśmiechnął się niemrawo i odszedł. Co się właśnie stało? Zerwaliśmy? Przecież to absurdalne. O co chodzi?
~,~
Violetta
Otworzyłam powoli oczy i spróbowałam się podnieść. Poczułam przenikliwy ból w karku i jęknęłam. Ostatnio zasypiam w bardzo niewygodnych pozycjach. Rozejrzałam się dookoła i dostrzegłam tatę. Siedział przede mną i popijał herbatę. Dopiero teraz zorientowałam się, że zasnęłam z głową na pamiętniku, w którym pisałam. 
- Violetta, co się z tobą dzieje? - zapytał tata z troską w głosie, odstawiając kubek na bok. Patrzył na pamiętnik. Obydwie widoczne dla niego strony pomazane były czarnym długopisem. Wczoraj wpadłam w taką rozpacz, że zamazałam wszystko, co znajdowało się w fioletowym zeszycie. 
- Nic. - odparłam zachrypniętym głosem. - Dlaczego coś miałoby się dziać? 
- Violu, nie jestem głupi. - powiedział. - Tęsknisz za nim i ja to widzę. Wróć do Argentyny, jeśli chcesz. 
W pierwszym odruchu chciałam rzucić mu się na szyję i wykrzyczeć do ucha podziękowania, ale się powstrzymałam. Obiecałam sobie, że zostanę. Obiecałam sobie, że wytrzymam tutaj dla taty, bo on tyle czasu cierpiał dla mnie. 
- Nie, tato, zostanę tutaj. - zaprotestowałam. - Ale dziękuję za troskę. - spróbowałam się uśmiechnąć, ale chyba trochę nie wyszło. Tata już otwierał usta, by coś powiedzieć, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Hm, pukanie to mało powiedziane, raczej walenie. Tata zmarszczył brwi i wstał. Gdy wyszedł z kuchni, ukryłam twarz w dłoniach i rozpłakałam się.
~,~
German
Mimo swojej nadopiekuńczości, mimo tego, że nigdy nie potrafiłem w pełni zrozumieć swojej córki, widziałem, że tęskni. Nie było innego wytłumaczenia na jej dziwne zachowanie. W pewnym momencie chciałem nawet zabrać ją do psychologa, ale zrezygnowałem, bo gdybym uznał ją za chorą psychicznie, to chyba załamałaby się jeszcze bardziej. Nie chciałem, żeby wyjeżdżała, ale gdy zobaczyłem, co zrobiła z pamiętnikiem, straciłem resztki nadziei na to, że jakoś sobie ułożymy życie w Madrycie. Ten zeszyt był dla niej jak świętość. Ona się już nie kontroluje i to mnie najbardziej przeraża. 
- Nie chcemy kupować żadnych... - zacząłem, otwierając drzwi, ale zaraz odjęło mi mowę. Spodziewałem się zobaczyć kolejnego faceta w garniturze, który będzie chciał nam coś opchnąć. A tymczasem przede mną stał Leon Verdas we własnej osobie. Nie wyglądał tak, jak go zapamiętałem. Ubrania miał wymięte, włosy rozczochrane, a pod jego oczami widniały kręgi, jakby nie przespał wielu nocy. 
- Panie Castillo, ja do Violetty. - wycedził przez zęby łamiącym się głosem, jakby powstrzymywał szloch. 
- Leon, ona jest w kuchni. - wyrwał się do przodu, ale go powstrzymałem, łapiąc go za ramiona. - Wychodzę, zostawiam was samych i mam nadzieję, że przywrócisz jej dawny blask, bo ja nie wiem już, co robić. - po tych słowach, zamknąłem za nim drzwi i wyszedłem z domu. 
~,~
Violetta
Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i wyprostowałam się, oczekując, że tata zaraz wejdzie do kuchni. Otarłam szybko łzy, by nie zauważył, że płakałam. Niestety, z moich oczu lały się strumienie słonych łez i nie mogłam ich powstrzymać, więc wstałam i podeszłam do zlewu. Odkręciłam wodę i pochyliłam głowę, by obmyć twarz. 
- Violetta? - rozległ się głos, który absolutnie nie mógł należeć do taty. Zesztywniałam. Nie mogłam w to uwierzyć. Czy to mój kolejny sen? Uszczypnęłam się w ramię i syknęłam z bólu. Ałć. To jednak rzeczywistość. Wzięłam głęboki oddech i odwróciłam się powoli. Ujrzałam go. Stał przede mną.
Każda cząstka mojego ciała wyrywała się ku niemu, coś w mojej głowie krzyczało "dotknij go", ale ja nie mogłam wykonać żadnego ruchu. Ostatecznie to on podszedł do mnie, zaciskając zęby. Jego ruchy były dziwnie mechaniczne, jakby powstrzymywał się od biegu. Gdy znalazł się na odległości wyciągniętych rąk, poczułam jego zapach. Te same perfumy co zawsze, ale gdzieś tam jeszcze coś, czym pachniał tylko on i nikt inny. Wciągnęłam powietrze w nozdrza, zaciągnęłam się jego zapachem jak narkotykiem. I wtedy coś we mnie pękło. Załkałam histerycznie i upadłam na podłogę. Podbiegł do mnie i zamknął mnie w swoich ramionach. Drżał, nim też wstrząsały szlochy, ale mnie nie puszczał. Przytuliłam się do niego tak mocno, że chyba prawie go zniotłam. Ukryłam twarz w jego szyi i ponownie zaniosłam się płaczem. Głaskał mnie po plecach, choć sam też płakał. Podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy. Miałam trochę zamglony obraz, ale i tak dostrzegłam strumienie łez spływające po jego policzkach, kręgi pod oczami... Ujęłam jego twarz w dłonie i w tym samym momencie wpadliśmy na ten sam pomysł, bo nasze usta złączyły się w rozpaczliwym pocałunku. Tak wiele razy śniłam o tym, że mnie całuje, ale gdy to się stało naprawdę zaparło mi dech w piersiach. Nasze usta współpracowały jakby były stworzone dla siebie, nie mogłam złapać oddechu, ale nie chciałam się od niego odrywać. To był pocałunek, którym mówiłam, jak bardzo go kocham i jak bardzo tęskniłam. Kiedy jego usta przeniosły się na moją szyję wzięłam głęboki oddech, a potem odnalazłam jego usta i ponownie się w nie wpiłam. Całował mnie po całej twarzy, czułam jego pocałunki na policzkach, na czole, na nosie, na powiekach, na ustach, czasami przechodził na szyję, ale cały czas łkał, tak samo jak ja. Dusiłam to w sobie tak długo.
- Kochasz mnie? - zapytał łamiącym się głosem, jego usta przy moich ustach. 

Tyle czekaliście na Leonettę, to macie. Ale nie spodziewajcie się nagle sielanki. Nie zdradzę nic, buzia na kłódkę. Ten rozdział dedykuję wiki2000. Do następnego!
Buziaki, M. ;*

36 komentarzy:

  1. super rozpłakałam się przez ciebie to było cudowen leonetta
    i Naty i Maxi to mnie zabolał mam nadzieje że będą razem <3 <33
    PS:Tu Wiktoria Szpyrka

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski! Nie mogę się doczekać nexta! :D Wpadnij do mnie tini-stoessel-moja-historia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę się przyznać,że na prawdę się popłakałam. Jesteś boska. Już nie mogę się doczekać kolejnego. Czekam na Naxi.

    OdpowiedzUsuń
  4. To było piękne. Po prostu piękne. Tyle mam do powiedzenia. Amen.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziadu przez Ciebie się popłakałam.. Strasznie dołujące ale rozdział świetny. Jesteś świetną pisarką i mogę brać z Ciebie przykład.. Czekam na następny i liczę że będzie tak piękny jak reszta <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Według mnie, rozdział jest naprawdę bardzo ciekawy. Szkoda tylko, że skłóciłaś Naxi, ale w końcu, musi się coś dziać, prawda? Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja sie poryczałam. Twoje rozdziały są boskie. Nie moge sie doczekać nsstepnego. Buziaczki<3

    OdpowiedzUsuń
  8. I tutaj zawsze piszę, jak bardzo cię nie lubię, bądź jak świetnie piszesz.
    Teraz, tutaj, po przeczytaniu tego nie umiem nic innego wypowiedzieć.
    To nie wystarcza.
    To było tak rozpaczliwe, takie wzruszające...
    Jak oni muszą cierpieć, a ja upajam się ich bólem, który ty tak pięknie obrałaś w słowa... Nie mogę uwierzyć.
    Violetta nie wróci...
    Jestem tego pewna.
    Na ostatnie pytanie odpowiedź dziewczyny nie będzie taka, jak myślał Leon.
    To wiadome.
    Znam cię. Zrobisz to po swojemu i w tak prosty sposób, który i tak będzie tak niewyobrażalnie piękny.
    Życzę c, abyś już zawsze była tutaj i zaszczycała nas swoimi rozdziałam.
    Wiem, że rzadko ci to piszę, ale raz trzeba:
    Jesteś niezwykła...
    Xenia <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojeju *-* MAM DEDYKOWANY ROZDZIAŁ! DLA MNIE! AAAAA! *-*
    KOCHAM CIE ZA DEDYKA!
    No proszę i to jeszcze rozdział wszechczasów, dla mnie!
    Czuję się dumna..xd
    DZIĘKI, DZIĘKI, DZIĘKI!
    zgadzam się z Xenią, pewnie jeszcze się nie zejdą, ale ja i tak wiem, że zrobisz ich powrót w mega stylu, tylko jeszcze nie teraz <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Super. Wzruszające tak bardzo, że aż rycze. Violetta niech powie że go kocha najbardziej na świecie. I niech wróci Do BA. Pamiętaj wszystko żeby Leonetta była razem

    OdpowiedzUsuń
  11. Boże...
    Brak słów...
    To było po prostu NIESAMOWITE :*
    Czytałam wątek Leonetty z 5 razem, a łzy leciały po moich policzkach jak opętane...
    Już się boję co dalej wymyśliłaś...
    Twój blog to najlepszy jaki w życiu czytałam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ranisz. xd
      Ale tak na serio to mój blog nie dosięga do pięt opowiadania Maddy.

      Usuń
    2. Sorry ;P
      Twój też jest genialny ;**

      Usuń
  12. KOCHAM CIĘ! A JA JUŻ BYŁAM NA KRAŃCU, MIAŁAM SIĘ ZAŁAMAĆ! TO NIC TEN POCAŁUNEK MNIE USPOKOIŁ! Uwielbiam Cię. :)
    Viel. <3

    OdpowiedzUsuń
  13. super rozdział + wpadnij do mnie:http://leonetta-leon-i-violetta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham Cie i twoje opowiadania. Popłakałam się :((( Świetnie piszesz kocham to.
    Ciasteczkoo<3

    OdpowiedzUsuń
  15. Genialne. Nie płakałam, bo z wrażenia nie mogłam. Ale błagam Cię, nie niszcz znów Leonetty. Wiem, że masz własny tor wydarzeń, ale proszę. Wysłuchaj mojej prośby :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Ludmiła się nie zmieniła..
    Super rozdział!
    Wpadnij, do mnie, bo zostałaś nominowana do VBA, więcej tu:
    http://violetta-scenariusze-byash.blogspot.com/p/nominacje.html

    OdpowiedzUsuń
  17. Maddy normalnie wykończysz mnie ...
    To bylo takie cudowne że ryczałam jak głupia cały wątek z Leonettą...
    I jeszcze Naxi coś sie porobiło... O co chodzi Maxieimu?;o nie czaje go...
    No nie wazne :D Xenia ma rację:Jesteś niewzwykła,kochana i najwspanialszejsza [haha] xD
    Uwielbiam cie ;*
    Maja;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Stwierdzam,że to jeden z twoich najlepszych rozdziałów! :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Jezuuu! Jak ty wspaniale piszesz!! :3 Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Kochana.... brakuje mi słów...
    Długo nie komentowałam, bo musiałam nadrobić zaległości. A wiesz, po przeczytaniu jednego rozdziału, od razu muszę zacząć czytać kolejny. Ale ten rozdział, będzie chyba moim ulubionym. Chyba? Na 100000%! Uwielbiam twój styl pisania, czasem nawet odnoszę wrażenie, że do posta dodajesz również swoje odczucia. I to również mi się bardzo podoba. Jestem również pewna, o ile będę się baaaardzo starać, nigdy nie będę przynajmniej równie dobra co ty - w pisaniu. Ty powinnaś książkę napisać! Jeżeli chcesz, mogę ci ją wydać, i sama będę ją składała w części i do sklepów przywozić :D

    Bardzo, ale to bardzo, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Czy Viola odpowie 'TAK!'? Wydaje mi się, że owszem.

    Ale się rozpisałam! No nic ;) Tak cię kocham, że OBIECUJĘ - następny mój rozdział zadedykuję tobie.

    I mam również pytanie: Czy mogę 'ściągnąć' od ciebie pomysł nowej osoby, której twarzy udziela Sel? Pytam, bo jakby ktoś mnie oskarżył o plagiat, miałabym argument :)

    Uch.... Kończę ten mój wywód...
    Miśka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że możesz sobie "ściągnąć". :D Ostatnio kilka osób już mnie o to pytało, sezon na Selenę, czy co? xD I dziękuję za miłe słowa, Tobie, i wszystkim innym, którzy skomentowali ten rozdział. Jesteście wspaniali! <3

      Usuń
  21. Gdybyś widziała moją minę jak to czytałam . Normalnie szczęka mi opadła . Uśmiechałam się jak głupia ;D Jesteś niezwykła , cudowna ... Brak słów ;**

    OdpowiedzUsuń
  22. Ej! Czuję się niedoceniana! :( xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie... jesteś świetna... ale nie najlepsza! XD Żart ze strony Vielet, co leń ma czas, a nie napisze, bo wena pojechała gdzieś, nie wiadomo gdzie i chyba się opala na buraka, bo to TAKIE WCIĄGAJĄCE! Nom, wiem, nic nikt nie zrozumiał z mojej wypowiedzi... :)
      Viel. <3

      Usuń
  23. Cudowne!
    Uwielbiam Twojego bloga i Xenii oczywiście też ;)
    Tak pięknie opisałaś Leonettę, że wow.
    Nie mogę się doczekać nexta!

    OdpowiedzUsuń
  24. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  25. No i się popłakałam, a miałam już nie płakać przy czytaniu rozdziałów...
    Nie mogę - to jest tak pięknie napisane...

    WONDERFUL
    W - wzruszająco
    O - olśniewająco
    N - nieziemsko
    D - doskonale
    E - emocjonująco
    R - romantycznie
    F - fantastycznie
    U - ujmująco, uroczo, urzekająco
    L - loffciam ten rozdział:*

    Nie mam słów, bo to jest takie świetne (oprócz tych wyżej, ale to i tak zdecydowanie za mało.

    Czekam na kolejny!!!

    :*

    OdpowiedzUsuń
  26. Dodaj dziś kolejny rozdział *-* Wszyscy prosimy ;*
    Prawda? ; )

    OdpowiedzUsuń
  27. Ojej, cudowny rozdział :* Normalnie się rozpływam... Mistrzostwo świata ;)Masz WIELKI talent. Ciągle mnie zaskakujesz. Każdy kolejny rozdział jest jeszcze lepszy od poprzedniego :) Czy Twój geniusz ma jakieś granice? <3
    P.S. Oczywiście z niecierpliwością czekam na nexta :)
    Buziaki Diana :*****

    OdpowiedzUsuń
  28. Dodaj rozdział bo umieram z ciekawosci co będzie dalej. ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. zostałaś nominowana do Versatile blogger awards! Gratki :**

    Carmelle Verdas :)

    OdpowiedzUsuń