wtorek, 13 sierpnia 2013

Violetta Story - Chapter 33.

Violetta Story, chapter 33.

Ludmiła
Wszystko wyszło idealnie. Dobrze, że mam jeszcze innych ludzi skłonnych mi pomagać, oprócz Naty. Ona wcale nie jest niezbędna, choć przydatna. Ale, wracając do tematu - mój chytry plan związany z Tomasem nie udał by się bez pomocy kilku osób. W końcu Stefy nie mogła wejść do sali instrumentalnej akurat w momencie,w którym Tommy wyznawał "mi" miłość. Równie dobrze mogło się złożyć tak, że znalazłaby tam się kilka sekund wcześniej i z planu nici. Nie jestem aż tak głupia, by zdawać się na przeznaczenie. Ja lubię przeznaczeniu pomagać, by wypełniało się trochę wcześniej. Można powiedzieć, że już dawno zakumplowałam się z przeznaczeniem, co wyszło mi na dobre.
- Ludmiła! - podbiegł do mnie zdyszany Francisco. Kimże on jest? Nikt nie wie, oprócz mnie. Ja doskonale zdaję sobie sprawę, że jest człowiekiem, który zrobi wszystko, by być jak najbliżej mnie, wspaniałej i olśniewającej Ludmiły. Specjalizuje się ponoć w grze na wiolonczeli, podobno także nieźle śpiewa i dlatego jest w Studio, ale nikt się nim zbytnio nie interesuje. Dzięki temu jest dosłownie niewidzialny, potrafi przemykać korytarzami niezauważony, tak szybko, że nawet go nie słychać. Nie jest ani przystojny, ani brzydki, dzięki czemu nie zwraca swoim wyglądem większej uwagi. Idealny kandydat na szpiega i pomocnika. Oraz służącego, oczywiście. On myśli, że jest moim przyjacielem. I wszystko jest w jak najlepszym porządku.
- Masz dla mnie jakieś nowe informacje, Francisco? - zaświergotałam słodko. 
- Ależ oczywiście. - odparł. - Stefy nie chce rozmawiać z Tomasem, powiedziała mu, żeby "poszedł do swojej nowej dziewczyny". - wyrzucił z siebie jednym tchem. 
- Wspaniale. - uśmiechnęłam się chytrze. - Dobrze się spisałeś, Francisco. A teraz przynieś mi wody! - pstryknęłam palcami i odeszłam z zamiarem porozmawiania z Tomasem. Gdy zobaczyłam go przy mojej szafce, zorientowałam się, że nie tylko ja mam ochotę z nim gadać, najwyraźniej on też ma do mnie jakąś sprawę.
- Ludmiła, przez ciebie Stefy się na mnie obraziła. - oświadczył, zakładając ręce na pierś. Zrobiłam zdziwioną minę, ale tak naprawdę ani trochę mnie nie zaskoczył. Wiedziałam, że się domyśli, ale obmyśliłam już wszystko dokładnie i, jak zawsze, mam w zanadrzu kilka bardzo mocnych argumentów. 
- Zaraz ja się obrażę, Tomas, jeśli nie przestaniesz bez przerwy mnie oskarżać. - powiedziałam beznamiętnym tonem. - Najpierw Violetta, teraz Stefy. One ciągle wszystko psują między nami!
Otworzył usta, ale nic nie powiedział. Chyba nie do końca wiedział, jak się zachować w sytuacji, kiedy przychodzi do mnie ze skargą, a ja zrzucam całą winę na niego i jego przyjaciółeczki. Cóż, takie życie. 
- Wczoraj chyba nas widziała. - odezwał się w końcu. - No wiesz, kiedy wyznawałem ci miłość, udawałaś Stefy...
- Tak, tak, pamiętam. - przerwałam mu. - Ale, Tomas, czy ty naprawdę myślisz, że to moja wina, że pojawiła się w złym momencie? - uniosłam brwi. - Przecież cały czas stałam przed tobą.
- No... - zająknął się. - Masz rację, Ludmiła. - przytaknął mi. - Przepraszam.
Uśmiechnęłam się do niego słodko i odrzuciłam włosy na plecy, mrugając zalotnie oczami.
- Nie ma za co, Tommy. - pogłaskałam go po ramieniu opuszkami palców. - Stefy jest po prostu... Nie dla ciebie. 
Przełknął ciężko ślinę i odsunął się ode mnie. W tym momencie stało się coś, czego się nie spodziewałam. Obok nas pojawiła się nagle Stefy we własnej osobie. Uśmiechała się dziwnie, co wydało mi się trochę przerażające. 
- A więc o to chodziło. - zaśmiała się. - Kompletnie zapomniałam o tym, że Jarisco przyprowadził mnie do sali instrumentalnej. Powiedział, że tam jesteś. - wskazała ruchem głowy na Tomasa.
- Francisco. - poprawiłam ją. - Nie wierz jej, Tommy, ona nawet nie wie jak ma na imię ten biedny chłopak.
- Francisco, mniejsza o to. - przerwała mi. - Wszystko to ukartowałaś. - wymierzyła do mnie palcem wskazującym.
- Ludmiła, czy to prawda? - zapytał Tomas. Miał zdezorientowaną minę i chyba nie do końca wiedział, co się dzieje. 
- Nie! - oburzyłam się. - Nie słuchaj jej! - pisnęłam. Z braku argumentów postanowiłam uciec się już do bezsensownego wrzeszczenia, które najczęściej działa. 
- Tomas, naprawdę? - prychnęła Stefy. - Ona zrobi wszystko, byle tylko zrobić mi na złość. 
Tomas przyjrzał się jej uważnie i nie wiem co dostrzegł w jej twarzy, ale jego mina nagle złagodniała i uśmiechnął się do niej delikatnie.
- Ludmiła, nie udało ci się tym razem. - powiedział, nadal patrząc przenikliwie na Stefy. - Po co to robisz? - przeniósł wzrok na mnie.
- Mam dość! - pisnęłam, machając rękami. - Ludmiła odchodzi! - dodałam jeszcze histerycznym tonem i odeszłam szybkim krokiem. Mój idealny plan diabli wzięli. A wszystko zapowiadało się tak dobrze. Pora zrzucić całą winę na Francisco. O, tak. Przynajmniej tak sobie poprawię humor.
~,~
Tomas
Byłem taki naiwny, wierząc Ludmile. Wystarczyło kilka jej słodkich uśmieszków, bym uwierzył we wszystko, co powiedziała. Jak mogłem być taki głupi? Ale od zawsze miałem problem z łatwowiernością. Moją relację z Violettą Ludmile także udało się zepsuć, ale było w tym także dużo mojej winy. Bo gdybym nie dał się wtedy i w wielu innych przypadkach podejść, wszystko inaczej by się potoczyło.
- Tomas? - odezwała się Stefy. Spojrzałem na jej piękną twarz i uśmiechnąłem się lekko. - To, co mówiłeś wtedy do Ludmiły, to miało być...
- Do ciebie. - zakończyłem za nią. Zarumieniła się i spuściła głowę, ale ja podszedłem do niej i uniosłem jej podbródek. - Mówiłem prawdę. Czuję do ciebie coś wielkiego. 
- Kochasz mnie? - wyszeptała cicho, próbując odwrócić wzrok, ale jej na to nie pozwoliłem.
- Kocham cię. - odpowiedziałem. Spojrzała na mnie wielkimi oczami, jakby to było ostatnim, co spodziewała się usłyszeć. Ale to była prawda. Choć wcześniej się sam sobie nie potrafiłem przyznać do tego, że kocham Stefy Martinez, to gdy mnie o to zapytała, odpowiedź wydała mi się oczywista.
- A ta propozycja randki jest nadal aktualna? - zapytała niepewnie. Moją twarz rozpromienił uśmiech, mimo że nie powiedziała, że odwzajemnia moje uczucia. Musi się do mnie przekonać i zrobię wszystko, by mnie pokochała.
- Jak najbardziej. - pocałowałem ją w czoło i mrugnąłem do niej. - Jutro po południu bądź w parku, ślicznotko. - dodałem jeszcze i odszedłem powolnym krokiem.


~,~
Camila
Patrzył na Francescę, czy nie? Wydawało mi się? A może nie? Może mu się spodobała? Nabijał się ze mnie przez cały ten czas? 
- Cam... - usłyszałam głos. Podniosłam powoli głowę, spodziewając się ujrzeć Daniela. Nie pomyliłam się. Stał przede mną, jak zawsze wyglądał przystojnie. Przełknęłam ciężko ślinę. - Dlaczego mnie unikasz?
Spuściłam wzrok. Nie chciałam mu tego mówić, nie chciałam, bo jeszcze nie do końca sobie to wszystko przemyślałam. Nie doszłam do żadnych sensownych wniosków, więc co mogłabym mu powiedzieć?
- Nie unikam. - bąknęłam pod nosem. 
- Ta, jasne. - prychnął, zakładając ręce na pierś. - A ja nie jestem przystojny.
Pokazałam mu język, bo nie mogłam się powstrzymać, ale się nie uśmiechnęłam. To chyba trochę zbiło go z tropu.
- Wydaje mi się po prostu... - zaczęłam, ale zaraz zrezygnowałam. Zdecydowanie za wcześnie o oskarżanie go o takie rzeczy. 
- Co? - Daniel uniósł brwi. - Co ci się wydaje? - naciskał. Gdyby to był ktoś inny, to pewnie dawno bym wybuchła i mu wszystko powiedziała. Ale, na miłość boską, to Daniel! Podoba mi się od tak dawna. Nie mogę tego zepsuć.
- Nic takiego. - wymamrotałam cicho, spuszczając głowę, by ukryć emocje malujące się na mojej twarzy.
- Powiedz mi, albo zmuszę cię do zjedzenia klejącego się idioty. - zagroził mi żartobliwie palcem, ale ja się nie roześmiałam. Miałam zbyt parszywy humor na żarty. 
- Nie śmieszne. - burknęłam. 
- Cam, nie rozumiem, dlaczego taka jesteś? - zdziwił się Daniel. I wtedy nie wytrzymałam. Bo przecież... my zawsze... To wszystko wyszło całkiem nie tak!
- Gapiłeś się na Fran! - zawołałam. - Całą randkę gapiłeś się na Francescę! - ukryłam twarz w dłoniach. Nigdy nie mogę się powstrzymać przed otwieraniem tej głupiej jadaczki. Muszę gadać, gadać, gadać...
- Co?! - oburzył się Daniel. - Ja gapiłem się na Francescę?! - spojrzał na mnie jak na wariatkę. Pomyślałam sobie, że chyba rzeczywiście już zwariowałam. Mam paranoję. Ale nie mogłam przed nim się przyznać, że się pomyliłam. Kwestia dumy. Nie odpowiedziałam mu więc, tylko odeszłam czym prędzej. Zawsze wszystko muszę zepsuć. Zawsze.
~,~
Violetta
Dlaczego tak musi być? Zadaję sobie to pytanie od dłuższego czasu. Nie mogę, nie potrafię dłużej żyć bez Leona. Potrzebuję go jak tlenu. Coraz częściej budzę się w nocy z płaczem. Bo wspominanie Leona zaczyna mnie boleć, cholernie boleć. To już nie sprawia mi radości, świadomość, że zostały mi tylko marne wspomnienia. Tak bardzo chciałabym go przytulić, pocałować, albo choćby dotknąć. Śnię o nim, śnię o tym, jak mówi mi, że mnie kocha, śnię o tym, że zasypiam w jego ramionach, że tuli mnie do siebie, całuje... A potem się budzę, jego nie ma obok mnie i nie mogę sobie z tym poradzić. Łkam w poduszkę, by tata mnie nie usłyszał, ale i tak wiele razy przychodzi w nocy do mnie, by sprawdzić, co się dzieje. Mówię mu, że po prostu miałam koszmar i wszystko już w porządku. Chyba wierzy. Ale zastanawiam się, jak długo tak jeszcze wytrzymam. Coś złego się ze mną dzieje. Wszystko, każdy najdrobniejszy szczegół mojego codziennego życia mi o nim przypomina. Żyję w monotonii, wstaję z łóżka rano, chodzę po domu jak w transie, płaczę, idę spać, płaczę i tak w kółko. Łzy się nie kończą. Jakby było ich nieskończenie wiele. Nie mam siły już śpiewać. Muzyka wydaje mi się teraz jakimś snem. Tak jakby poprzednie życie nigdy nie istniało, jakbym tylko je sobie wyobraziła, a teraz gwałtownie powróciła do rzeczywistości. Ale Leon Verdas jest przerażająco realny, więc nie mógł być snem. On gdzieś tam jest, naprawdę tam jest. Tak naprawdę. Niedługo chyba przestanę odróżniać rzeczywistość od snów. Tylko jedno pozostanie do końca tak wyraźne, że nigdy nie zaniknie. Leon. Leon Verdas. Moja pierwsza, jedyna i największa miłość. Co by nie było, nie zapomnę o nim.
~,~
Leon
Po rozmowie z Naty zrozumiałem, że nic nie zdziałam wmawianiem sobie głupot. Zbzikowałbym w końcu. Gdy wreszcie znalazłem się w moim pokoju, gdzie nikt nie mógł mnie zobaczyć ani usłyszeć, wtuliłem twarz w poduszkę, by zdusić potworny szloch, który się ze mnie wyrywał od wyjścia ze Studio. Wszystko spadło na mnie jak grom z jasnego nieba, nie mogłem sobie z tym poradzić. Tyle razy sobie powtarzałem, że nie powinienem już płakać. A kiedy przyszło co do czego, rozryczałem się jak mała dziewczynka. 
- Leon! - ktoś załomotał drzwi. - Otwórz to w tej chwili! - wrzasnął ktoś. Zorientowałem się, że to nie mama, ale Camila. Co ona tu robi? 
- Leon, otwieraj! - rozległ się inny głos, chyba należący do Francesci. Dlaczego akurat teraz wszyscy postanowili złożyć mi wizytę? Kiedy jestem na skraju wyczerpania nerwowego? Nagle usłyszałem wielki huk i drzwi do mojego pokoju otworzyły się gwałtownie. Kilka książek spadło z półki pod wpływem wstrząsu. Ujrzałem Francescę, Camilę i całą czerwoną na twarzy Naty. Za nimi zgromadziła się reszta przyjaciół. Odwróciłem się do nich tyłem, by ukryć łzy. 
- Naty, nie wiedziałam, że masz tyle siły. - Camila gwizdnęła przeciągle. 
- Ludmiła kazała mi czasami za nią odbębniać ćwiczenia na siłowni. - wyjaśniła Naty. 
- Leon? - odezwała się niepewnie Francesca. - Przyszliśmy ci pomóc. 
Ukryłem twarz w dłoniach. Nie chciałem, nie potrzebowałem żadnej pomocy. Pragnąłem w tej chwili tylko zasnąć i nigdy już nic nie czuć. Miałem już serdecznie dość tego bólu, który czułem w sercu za każdym razem, gdy pomyślałem o Violetcie i o tym, że nie mogę jej zobaczyć. Nawet już nie obchodzi mnie to, dlaczego mnie zostawiła. Chciałbym tylko ją mieć przy sobie. 
- Leon, odezwij się. - poprosiła Naty. Pokręciłem głową, nie odwracając się do nich. W jednej sekundzie Camila znalazła się przede mną. Spoliczkowała mnie mocno, aż się zatoczyłem.
- Ała! - zawołałem. - Dlaczego to zrobiłaś?! - rozmasowałem obolałe miejsce. 
- Odezwał się. - rozległ się jakiś głos wśród grupki przyjaciół. - Sukces. - zgromiłem wzrokiem wszystkich, bo nie mogłem zlokalizować właściciela głosu. Usiadłem na łóżku i ponownie schowałem twarz w dłoniach. 
- Leon, co się z tobą dzieje? - Camila usiadła obok mnie. - Nie jesteś sobą. 
- Jestem sobą. - wymamrotałem. Przecież wcale się nie zmieniłem, prawda? Czego oni ode mnie chcą? 
- Nie jesteś. - zaprzeczyła Francesca. - Zawsze o nią walczyłeś. Dlaczego teraz tak łatwo odpuszczasz? - spojrzałem na nią, bo zastanowiły mnie jej słowa. Po chwili jednak poczułem ukłucie w sercu i zdusiłem w sobie kolejny szloch.
- Idźcie sobie, proszę. - wyszeptałem łamiącym się głosem. - Idźcie. - wymienili między sobą spojrzenia, ale wycofali się wszyscy, a ja zamknąłem drzwi, nie na zamek, bo kochana Naty go rozwaliła. Miałem tylko nadzieję, że nie wejdą, kiedy znowu będę ryczał jak jakiś mięczak. Podniosłem jakiś wazon i w furii rzuciłem nim o ścianę. Rozbił się na tysiące małych odłamków, zupełnie jak moje serce. 
~,~
Violetta
- Violu, wróciłem! - z rozmyślań wyrwał mnie głos taty. Momentalnie przypomniałam sobie o Ramallo, który zawsze witał tatę w drzwiach, informując go o jakiś nowych inwestycjach. Po chwili pojawiała się Olga i mówiła:
- Niedługo kolacja, proszę pana, proszę mi tym razem się nie spóźnić, bo wszystko wystygnie. 
Uśmiechnęłam się delikatnie na tę myśl. Mimo wielu wad, Olga i Ramallo byli dla mnie zawsze jak członkowie rodziny. Najpierw straciłam ich, potem Leona i wszystkich przyjaciół. Chociaż chyba na samym początku straciłam tatę, a to pociągnęło za sobą serię nieszczęść. Może przynajmniej jego uda mi się odzyskać?
- Cześć, tato. - przywitałam się z nim. - Jak tam w pracy? - zapytałam. 
- Nawet dobrze, ale ostatnio nie mam do tego głowy. - westchnął ciężko, siadając w fotelu naprzeciw mnie. - A jak tam u ciebie? 
- Dobrze. - odparłam, starając się uśmiechnąć szeroko. 
- Wyszłaś dzisiaj z domu? Poznałaś kogoś nowego? - uniósł brwi, ale ja tylko pokręciłam głową. Od dawna nie byłam na zewnątrz, nie potrafię cieszyć się życiem w tym mieście, w takim stanie. Jestem tak słaba psychicznie, że czasami wybucham płaczem w najmniej spodziewanych momentach. Lepiej nie wychodzić do ludzi. 
- Idę się zdrzemnąć. - oświadczyłam, wychodząc z pomieszczenia. Zamknęłam się w moim małym pokoju, który obkleiłam zdjęciami mamy. Pudełko ze zbiorem fotografii ze wspólnych wypadów z przyjaciółmi schowałam pod łóżkiem. Zbyt dużo wspomnień, a wspomnienia ostatnio sprawiają mi okropny ból. Usiadłam na skraju niepościelonego łóżka i odgarnęłam włosy z twarzy. Straciły swój dawny blask. Tak jak całe moje życie. Zawiesiłam wzrok na kilku rozbitych szklankach i kubkach, którymi rzuciłam o ścianę któregoś wieczoru. Musiałam jakoś rozładować emocje, które się w mnie kłębiły. Pokaleczyłam sobie palce, próbując pozbierać odłamki, więc po kilku nieudanych próbach zrezygnowałam ze sprzątania. Tacie też zabroniłam to robić. To moja twierdza i chcę, by tak wyglądała. Ułożyłam się wygodnie wśród poduszek i wślizgnęłam się pod ciepłą kołdrę. Zamknęłam oczy i ujrzałam Leona. Uśmiechniętego, szczęśliwego. Wybuchłam płaczem i zwinęłam się w kłębek, by stłumić łkanie. To zaczyna być nudne. Chyba czas zrobić coś ze swoim życiem.

Nie za szybko dodaję te rozdziały? Bo mam takie wrażenie. xD Pod poprzednim rozdziałem Xenia nie wyzwała mnie od ciot, dlatego zaczynam się trochę bać. :D Wnioskuję, że wam się podobało. xD Mam nadzieję, że ten też jest znośny. Zapomniałam o jednej bardzo ważnej rzeczy: dziękuję anonimowi, który poinformował mnie o tym, że ktoś skopiował fragment mojego rozdziału. Dedykuję ci ten rozdział, anonimku, kimkolwiek jesteś. No, lepiej późno niż wcale. xD Dzięki wam za tyle kliknięć w ankiecie i komentarzy! Jesteście wspaniali! <3 Kocham was i do następnego!
Buziaki, M. ;*

23 komentarze:

  1. rycze biedna leonetta tak cierpia czekan na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. <3333333333333
    Brak słów..xd
    <3333333333333

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział! Czekam na nexta! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedna Leonetta.
    Zakochałam się w Twoim opowiadaniu.
    A German nadal swoje.. -.-
    "Poznałaś kogoś", nie ma to jak miłość ojcowska.
    Czekam na nexta i zapraszam do siebie:
    http://violetta-scenariusze-byash.blogspot.com
    * Mam nadzieję, że to nie o mnie chodziło anonimkowi ;( *

    OdpowiedzUsuń
  5. Super<3
    Wow, Naty chodzi na siłownie? :D
    Extra. Violetta ma rację, nie może tak siedzieć cały czas i płakać.
    Rozumiem jak się traci ukochanego i to jeszcze z winy rodzica, ale idzie się dalej.
    No, skoro Xenia nie wyzywa cię do ciot , to chyba na prawdę coś się , dzieję xd
    I to chyba nic dobrego . o.o


    Weny,
    Weru♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Serce mi się kraja. Jedyną nadzieją jest pewność, że powrót Leonetty befzie piekny ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  7. <3 SUPER WSZYSCY NA PEWNO SĄ ZADOWOLENI ŻE CODZIENNIE JEST NOWY ROZDZIAŁ JESTEŚ SUPER

    OdpowiedzUsuń
  8. Super umiesz pisać
    Umiesz wzbudzić emocje prawie płakałm

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział! To, że często dodajesz rozdziały to dobrze! Smutno mi jak Leon i Viola cierpią :(
    Hehe, Naty ćwiczyła za Ludmiłę.
    Och, Stefy i Tomas!
    Czekam na powrót Leonetty!!!
    I następny rozdział XD

    OdpowiedzUsuń
  10. Przepraszam Cię jeśli wydam ci się nachalna, ale za ile mniej więcej rozdziałów można spodziewać, że Leonetta powoli zacznie się schodzić? :D
    Przepraszam jeśli nie chcesz takich pytań ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę zdradzić zbyt wiele, bo to by było odrobinę bez sensu. Powiem tyle - jeszcze trochę musicie poczekać.

      Usuń
  11. Stefka i Tommy ! :D ahhh jacy oni rozkoszni ! ;*
    Naty hahahha:D ma konieta w sobie power ..:D
    Leoś, mój kochany biedak ;(
    German... ? ehh noo koment xd!
    Madzia pogodzi Leonette wtedy kiedy uzna za stosowne i w odpowiednim momencie ;) To dobrze że od razu ich nie łączy... miłosc to tez cierpienie...trzeba sobie zdać z tego sprawe ze nie zawsze jest kolorowo.. Ja szanuje to co robi Madzia moja ;*
    Pozdrawiam:
    Maja ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Super, co ja bym zrobiła bez twoich rozdziałów? :*
    Zgadzam się z każdym komentarzem powyżej:)
    Jeszcze słowo ode mnie: UWIELBIAM CIĘ
    U - ulubiony
    W - wyśmienity
    I - inteligentny;P
    E - ekstra
    L - Lofff...<3
    B - bajeczny
    I - idealny
    A - absolutnie genialny
    M - matko, ale to jest świetne

    C - całkowiecie wspaniały
    I - istne cudo
    Ę - słodkiĘ <3

    :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękny . Nic tylko płakać . To takie smutne .
    Naty ... ;D
    Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  14. A jaki fragment skopiowano?
    A kiedy Loenetta do siebie wróci?
    A Leon się otrząśnie?
    A Violetta wróci do Buenos Aires?
    A kiedy?
    :D Będę cię męczyć pytaniami dopóki nie pogodzisz Leoentty! :)
    milosc-po-prostu-jest.blogspot.com
    ludmila-ferro-superstar.blogspot.com
    violetta-nowy-etap.blogspot.com
    ZAPRASZAM!
    Viel. <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowny.
    Tomas - Stefy
    Jaram się.
    Czekam na kolejny.
    No tak, nie wcale za szybko nie dodajesz. W żadnym wypadku.
    Chciałam się cb zapytać - tolerujesz reklamy.
    Bo widzę, że u cb jest takowych mało.
    Z resztą nieważne.
    Czekam na kolejny - kolejny bombowy rozdział 34.
    Ciao<333

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja powiem inaczej. Niech ta dwójka pozostanie jeszcze w stanie cierpienia i tęsknoty. To są jeszcze bardzo młodzi ludzie, którzy muszą zdawać sobie sprawę z tego, że miłość to nie tylko radość i szczęście, ale także wielki ból i cierpienie. Jeśli przetrwajcj tą próbę, to ich miłość jest WIELKA I PRAWDZIWA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DOKŁADNIE!
      Jak ja kocham burze Leonetty. :D
      Lubię, jak trwają wiecznie, bo wtedy wyobrażam sobie ich cierpienie. : )
      Nwm czy dobrze, że tak myślę...

      Xenia <3

      Usuń
  17. Ojejciu!
    Mój kochany Leoś cierpi. ; (
    Sytuacja podobna do mojego momentu ,,burzy" kiedy to przyjaciele przychodzą do Violi. :D Tutaj przyszli do Leona i nie udało im się niczego zaradzić. :(

    Jedyne z czego się cieszę to Tofy. :D Są tacy słodcyyy, normalnie. :D
    Jak juz pisałam na gg, Świetny gif z Seleną. :D
    Intryguję mnie sprawa Danili (nwm czy dobrze to napisałam. xd).
    Naty z siłowni. <3 xD
    Jak ja kocham wszystkich chłopaków z waszych opowiadań. Rozpływam się, gdy je czytam . :D

    Xenia <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak czytam wymowe Viuoletty lub Leona to za każdym razem płacze ze wruszenia. Pisz dalej one są czadowe chce zobaczyć co sie stanie z Violetta i Leonem.<3

    OdpowiedzUsuń