wtorek, 13 sierpnia 2013

Violetta Story - Chapter 34.

Violetta Story, chapter 34.

Tomas
Mimo tych wszystkich błędów, które popełniłem, los się do mnie uśmiechnął. Stefy zgodziła się na randkę ze mną, a to znaczy, że w jakimś stopniu jej na mnie zależy. Teraz wystarczy tylko nie zbłaźnić się podczas tej randki. Niestety mam tendencję do robienia głupich rzeczy. Jeśli głupota zepsuje to, co tworzy się między mną a Stefy, to nie wiem co ze sobą zrobię. Od dłuższego czasu mam zaplanowany przebieg randki, więc przynajmniej tym nie muszę się martwić. Najpierw przespacerujemy się po parku, później będzie piknik, a na koniec zagram jej na gitarze i zaśpiewam. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to może uda mi się ją do siebie przekonać. Zależy mi jeszcze bardziej niż w przypadku Violetty - wtedy odpuściłem po kilku nieudanych próbach porozumienia się z nią. Bez przerwy się na mnie obrażała, ja nie wiedziałem dlaczego, bo naturalnie za wszystkim stała Ludmiła. W sytuacji kiedy chodzi o Stefy sprawa przedstawia się odrobinę inaczej. Nie potrafiłbym tak po prostu z niej zrezygnować. 
- Tomas, pomożesz mi z pracą domową? - podeszła do mnie Agus z przyklejonym do twarzyczki anielskim uśmiechem. Zmarszczyłem brwi. Nigdy nie prosiła mnie o pomoc w odrabianiu lekcji. Wszyscy w domu wiedzą, że Agus jest na tyle inteligentna, by wykonać ją sama, albo przynajmniej przepisać od kogoś. Ona zawsze potrafiła sobie poradzić w każdej sytuacji. 
- Ja mam ci pomóc z pracą domową? - zapytałem niedowierzająco. Pokiwała energicznie głową i usiadła obok mnie na kanapie. 
- Mam problem. - oświadczyła, ale nie zauważyłem w jej rękach żadnej kartki papieru, zeszytu, książki albo chociaż ołówka. - Chcę wiedzieć, czy chodzisz z Ludmiłą.
Zaśmiałem się głośno. A więc o to jej chodziło. Mała spryciula myślała, że wyciągnie ode mnie jakieś informacje!
- A co ci do tego, diabełku? - pstryknąłem ją palcem w nos. 
- No bo ostatnio rozmawiałam z koleżankami i zdobyłam jedną bardzo przydatną umiejętność. - powiedziała dumnie. - Umiem przekonywać chłopców do swoich racji.
Ponownie parsknąłem śmiechem. Jak ona coś powie, to po prostu musi być albo przesadnie mądre, albo śmieszne. 
- Naprawdę? A jaki to ma związek z Ludmiłą? - uniosłem brwi rozbawiony. 
- A taki, że jeśli z nią chodzisz, to ja cię w mig przekonam, że jest głupią jędzą. - odparła, tak jakby to było oczywiste. 
- Nie wysilaj się, ja to wiem. - westchnąłem. - Ale dzięki. - uśmiechnąłem się do niej. 
- Jest za co. - mrugnęła do mnie i odeszła w podskokach. A ja tylko pokiwałem głową z rozbawieniem. Ta dziewczynka potrafi poprawić mi humor momentalnie. 
~,~
Camila
Gdy Leon nas wygonił nie próbowaliśmy się już do niego dobijać. I tak nic byśmy z niego nie wyciągnęli. Udaliśmy, że nie słyszymy szlochów, które dochodziły z jego pokoju i wyszliśmy z domu. Dla rozładowania napięcia udaliśmy się wszyscy do Resto. Cały czas zerkałam na Daniela, ale on się na mnie najwyraźniej obraził. Nie odzywał się do mnie, nie docinał mi. Tyle czasu przekomarzaliśmy się na każdym kroku, że poczułam w środku dziwną pustkę, gdy tego zabrakło. 
- Cami, co jest z tobą i Danielem? - zapytała Francesca, gdy usiadłyśmy przy jednym ze stolików. Naty i Stefy momentalnie się do nas dosiadły, a chłopcy rozłożyli się przy sąsiednim stole. 
- A co ma być? - bąknęłam, skubiąc brzeg kamizelki. 
- To przeze mnie? - zaniepokoiła się Fran. - Nie powinnam organizować tej randki!
W myślach przyznałam jej trochę racji. Ta randka wprowadziła taką dziwną, napiętą atmosferę i dlatego się z Danem pokłóciliśmy. Ale nie powiedziałam jej tego, bo przecież chciała dobrze. 
- Nie martw się, Fran, to nie twoja wina. - zapewniłam ją. - Po prostu... się pokłóciliśmy.
Dziewczyny spojrzały na mnie zdezorientowane.
- Tak naprawdę? Czy tak na niby? - odezwała się Naty. - Znając was, to różnie bywa... - uśmiechnęła się delikatnie.
- Tym razem tak naprawdę. - odparłam smutno. - Powiedziałam mu, że całą randkę gapił się na Francescę. - wypaliłam, zanim zdążyłam się powstrzymać.
- Że co mu powiedziałaś?! - zawołała Fran, czym zwróciła na nas uwagę połowy ludzi znajdujących się w Resto, wśród których był też Daniel. - Camila, jak mogłaś być taka głupia?! 
Różnie bywa, ale żeby od razu mnie od głupich wyzywać? Jest moją przyjaciółką, powinna mnie wspierać, a nie dołować! Zagotowałam się w środku ze złości. W połączeniu z moim wybuchowym charakterem nagły przypływ negatywnych emocji źle wróży. 
- Francesca! - wykrzyknęłam. - Jak możesz mnie tak demotywować?! Powinnaś mnie wspierać!
Fran zrobiła się czerwona na twarzy i zacisnęła pięści. 
- Jesteś po prostu zbyt impulsywna, Camila! - wzniosła ręce do góry. - Wszystko sobie psujesz tym swoim charakterem. - prychnęła. Czy ona właśnie mnie obraziła? Czy mi się wydawało? Już otwierałam usta, by jej coś odpysknąć, gdy ktoś zatkał mi usta dłonią. 
- Cami, bądź cicho, uspokój się. - usłyszłałam przy uchu głos Maxiego. Próbowałam się wyrwać, ale trzymał mnie mocno. Francesca została unieruchomiona w ten sam sposó b, tyle, że ją przytrzymał Marco. 
- Dziewczyny, nie ma sensu kłócić się o taką błahostkę. - odezwał się Tomas. - Daniel, Cami jest dosyć wybuchowa i po prostu zdenerwowała się tą randką. - zwrócił się do Dana, na co zrobiłam wielkie oczy. - Nie miej jej tego za złe, wybaczcie sobie wszyscy i będzie cacy. - uśmiechnął się delikatnie.
- Puść ją, Maxi. - polecił Marco. Maxi rozluźnił uścisk i wyswobodziłam się szybko z jego objęć. Daniel podszedł do mnie i położył mi dłonie na ramionach.
- Cam... - westchnął. - Spróbujemy od nowa? - uniósł brwi.
- Przepraszam za moje zachowanie. - wyszeptałam. - Zacznijmy od nowa. - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek, po czym podeszłam do Francesci i przytuliłyśmy się mocno. 
~,~
Angie
Wróciłam do Buenos Aires z przymusu, bo nie mogłam porzucić pracy w Studio i Pabla. Ale gdybym tylko mogła poleciałabym pierwszym lepszym samolotem do Madrytu. German powiedział, że mama miewa się dobrze i leczenie przynosi powoli skutki. Za to gorzej jest z Violettą. Podobno płacze po nocach i w ogóle nie wychodzi z domu. Pewnej nocy German słyszał, jak krzyczy i czymś rzuca. Następnego dnia na podłodze w jej pokoju znalazł odłamki szkła. Naprawdę jest z nią aż tak źle? Tak bardzo chciałabym ją przytulić i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Myślałam nawet o tym, by zaproponować jej, żeby wróciła do Buenos Aires i zamieszkała ze mną, ale widzę, że Violetta siedzi w Madrycie z własnej woli. Gdyby tak nie było pewnie wróciłaby tutaj już dawno, German nigdy nie potrafił nad nią całkowicie zapanować. Ta niepozorna dziewczynka ma w sobie więcej ognia, niż można by się spodziewać. 
- Angie? - podskoczyłam lekko na dźwięk głosu Pabla. - Martwisz się o mamę? 
Westchnęłam ciężko i zwróciłam na niego wzrok.
- Nie, z mamą wszystko dobrze. - odparłam. - Martwię się o Violę. - założyłam ręce na pierś. Pablo podszedł do mnie i ukucnął przede mną.
- Nie martw się, jakoś sobie poradzi. - zapewnił mnie cichym, kojącym głosem. - Jest silna, prawda? - pokiwałam głową. - No więc nie zamartwiaj się tak.
- Łatwo ci mówić. - ukryłam twarz w dłoniach. - Ona jest... nie zachowuje się normalnie. Płacze po nocach, krzyczy, rzuca przedmiotami, wyłącza się na długie godziny, jakby nic jej nie obchodziło, nie wychodzi z domu... - wzięłam głęboki oddech. 
- To rzeczywiście niepokojące, ale jest tam z Germanem. - odezwał się Pablo po dłuższej chwili ciszy. - On nie da się jej załamać. 
Uśmiechnęłam się do niego słabo, by mu pokazać, że jakoś mnie przekonał, co było oczywiście nieprawdą. Ani trochę nie ruszały mnie jego zapewnienia. Myślałam tylko o biednej Violetcie, która już sobie nie radzi. 
- No, Angie, rozchmurz się. - przytulił mnie do siebie mocno. - Jesteś zbyt piękna, by się tak smucić. - wyszeptał. Odsunęłam się od niego lekko, ale i tak stykaliśmy się nosami. Byliśmy blisko. Niebezpiecznie blisko.
~,~
Naty
Wyszliśmy z Maxim z Resto gdy tylko udało nam się pogodzić skłóconych przyjaciół. Przechadzaliśmy się z Maxim po parku, trzymając się za ręce. Wyobraziłam sobie, co bym zrobiła, gdyby spotkało nas to, co Leona i Violettę. Gdyby nagle odebrano mi szczęście, którym obdarował mnie Maxi. Czym by było wtedy moje życie? Wróciłabym wtedy do Ludmiły? Nie, to chyba niemożliwe. Wszystko jest lepsze niż bycie pseudo przyjaciółką wielkiej Ferro. Odwróciłam głowę i przyjrzałam się dokładniej Maxiemu. Jego nieodłączna czapka dodaje mu zawsze uroku. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Czemu się uśmiechasz? - zapytał Maxi. Spojrzałam na niego i roześmiałam się serdecznie.
- No bo... lubię twoją czapkę. - zachichotałam. - No i sobie pomyślałam, co bym zrobiła, gdyby cię zabrakło, gdyby spotkało nas to, co Leona i Violę... - momentalnie spoważniałam. 
- Nie opuszczę cię, Naty. - zapewnił mnie, przytulając mnie mocno. - I ja nie jestem Ludmiła, nie okłamałbym cię. - puścił mi oczko. Już się do siebie zbliżaliśmy, już prawie mnie pocałował, czułam jego oddech na mojej twarzy, ale... ciszę rozdarł przenikliwy pisk, który znałam aż za dobrze.
- Ktoś tu o mnie mówił?! - zawołała piskliwie Ludmiła, podchodząc do nas. Zaklęłam w duchu. Zawsze pojawia się w nieodpowiednim momencie. 
~,~
Violetta
Wydaje mi się, że na odległość wyczuwam cierpienie Leona. No bo czy ten straszny ból, który czuję w sercu, może pochodzić tylko ode mnie? Czy jedna osoba może czuć aż tyle? To mnie przerasta. Tak bardzo, tak strasznie chciałabym go zobaczyć. Nie ważne, czy mi wybaczy to, że go zostawiłam i nic nie wyjaśniłam, nie ważne, chcę go tylko zobaczyć, poczuć jego obecność, poczuć, że jest ze mną. Że istnieje. Postawiłam kropkę na końcu zdania, które właśnie zapisałam w moim pamiętniku i westchnęłam. Nagle przed moimi oczami stanęło wspomnienie. Byłam tam ja, Camila, Francesca, Naty i Stefy. Śmiałyśmy się. Obok nas ktoś grał na gitarze, w tle słychać było śpiew. Stałyśmy w Studio. Nagle podszedł do nas Leon. Powiedział coś, ale nie usłyszałam co, a my wybuchłyśmy niekontrolowanym śmiechem. On tylko uśmiechnął się szeroko. Otworzyłam szybko oczy, by przestać odczuwać te wszystkie emocje związane z muzyką, przyjaciółmi, śmiechem i Leonem. W jednym wspomnieniu zawarte było tyle pozytywnych emocji, że aż mi się zakręciło w głowie. Tak dawno się nie śmiałam. 

Nie mam czasu na rozpisywanie się. Mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodoba. Dedykuję go matołowi, czyli Xeni. :D Wyszedł mi trochę krótki, ale cóż. A widzieliście jak się Leon uśmiechał, gdy Violetta śpiewała En Mi Mundo w dzisiejszym odcinku? *_* Jak nie, to zobaczcie. xD Kocham was i do następnego!
Buziaki, M. ;*

21 komentarzy:

  1. Ja miałam być pierwsza!
    Rozdział przecudny. :D Tomas to taki słoodziak, że się nie da opisać. :D
    Angie i Pablo? Może się dziać. :D
    Camila wariatka głupia i wgl. Dan jest świetny. :D
    Violetta się śmieje. <3
    Ojejciu! :D
    Naxi <3
    Boże, ja zakochałam się w dzisiejszym odcinku. To mój ulubiony. :D I koniec. :D
    Tak się nim jarałam. :D
    Jak zwykle musisz mi wszystko dedykować. Wiem, że jestem świetna. xD
    Xenia <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej! Tramwaj stój! A 34? Primer beso Leonetty? Zwolnij pociąg! :)
      Viel. <3

      Usuń
  2. Kiedy będzie moja Leonetka <3 Kocham twojego bloga ale nie wytrzymam już tego.. Załamujące.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy wystarczy jak napiszę, że kocham jak opisujesz ich cierpienie i że chce więcej?

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam do Was pytanko i proszę o odpowiedź. Skąd wzięła się piosenka Nuestro Camino skoro Leon i Viola nie są razem w 2 sezonie tylko z Larą i Diego? A może ona będzie pod koniec jak Leonetta już się zejdzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nuestro Camino jest na płycie do drugiego sezonu, ale jeszcze jej w serialu nie było. Ja mam przeczucie, że Leon i Viola się zejdą dzięki tej piosence. Poza tym w internecie można już znaleźć zdjęcia z planu do teledysku do tej piosenki, czy coś tam. xD Tyle wiem. Pozdrawiam. ;*

      Usuń
    2. Dziękuje, po prostu mnie dręczyło pytanie skąd ta piosenka ;D Ciesze się że to Viola z Leonem ją śpiewają, Także Pozdrawiam ;*

      Usuń
  5. Znowu genialny rozdział :*
    Weź może napisz raz gorszy, bo nie wiem co pisać :D
    Naxi <3 Dobrze, że Cam i Dan się pogodzili :)
    Czekam na randkę Stefy i Tomasa i oczywiście na powrót Leonetty! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Super. Zrób cos żeby Leonetta była znów razem np.: niech Viola wróci do Buenos Aires coś w tym stylu. Leonetta musi byc razem! Proszę kiedy next

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałaś nominowana do Libster Blog Award na moim i Angeliki blogu: tda-patrome.blogspot.com Gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny. Biedna Leonetta... Zrób coś! Żeby była razem..
    Stykać się nosem z Pablito.. Jakie to romantyczne xD Też tak chcem.
    Uśmiech Leona był Boski, taki.. Nie można tego nazwać, był po prostu Boski... Uśmiechałam się do telewizora. Mama mówi, że to chore, a ona sama gada do siebie, gdy są wiadomości -.-
    Gdybyś miała chwilę, to zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zostałaś nominowana do Versatile Blog Award więcej inforamcji na moim blogu http://leonetta-inna-historia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaaaaaaaaaaa !:D Uśmiechnięty Leoś ! <3.
    Kocham,kocham ! xd
    Mam nadzieje ze juz nie długo ich pogodzisz :)!
    ale czekam cierpliwie xd
    Stefka i Tommyy - kocham ich ;p noi Naxi <3
    Maja;)

    OdpowiedzUsuń
  11. http://zuzka5000.blogspot.com/ Zapraszam na mój blog o Violetcie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja to kocham, nie, więcej niż kocham, nie mogę bez tego żyć!
    Piszesz tak pięknie, wspaniale i cudnie...
    Masz OGROMNY talent.
    Nic dodać, nic ująć, świetny rozdział!
    :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham kocham kocham twojego bloga. Rozdzialy nie do opisania. Napisala bys jeden gorszy bo nie wiem co napisac. Usmiech Leosia *.* Mam nadzieue,ze szybko pojawi sie nasza najukochansza Leonetta <333 Swietnie opisalas ich bol i cierpienie. Jak ty to robisz? Kocham Cie :)))

    Ciasteczkoo<3

    OdpowiedzUsuń
  14. No kurczę! Nie wiem co napisać! Wszystko już było! Że przecudne, kocham i bla bla bla! A mi się najbardziej podobali León i Tomás jak Federico śpiewał! Jeszcze raz super blog i opowiadania i w ogóle!!!!! <3<3 A do Cami i Dana to trochę mi przypomina Peddie jak się poznali :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudo , piękny . Tylko chcieć więcej . Ja tu umieram , więc pisz szybko następny . Napisz raz trochę gorszy , bo jak ciągle będę pisać , że cudowny to Ci się znudzi . Nie ma słów na wyrażenie Twojego talentu .
    Wpadnij do mnie . Please : http://leoniettaa.blogspot.com/ i wyraż swoją opinię .
    Czekam na następny ;*** ;D

    OdpowiedzUsuń