poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Violetta Story - Chapter 38.

Violetta Story, chapter 38.

Daniel
Tak jakby zesztywniała. Nie wykonała żandego ruchu, nie odrzuciła mnie, ale też nie przyjęła. Po prostu stała nieruchomo, a ja nie wiedziałem, jak się zachować. Brałem pod uwagę to, że mnie odepchnie i zwyzywa, odwzajemni pocałunek lub ewentualnie mnie ugryzie, ale takiego czegoś się nie spodziewałem. Zawsze reagowała na wszystko spontanicznie, kompletnie nie myśląc, za każdym razem szła na żywioł. Więc dlaczego, do jasnej cholery, gdy zdecydowałem się wreszcie ją pocałować, ona postanowiła udawać posąg?! Nigdy nie zrozumiem tej dziewczyny. Camila Torres jest pierwszym człowiekiem, którego nie potrafię rozgryźć, nie umiem dojść do tego, co czuje i co kryje w środku. Rodzice powtarzają mi od dziecka, że znam się na ludziach, cokolwiek to znaczy. Jak widać ta umiejętność nie tyczy się kogoś, na kim mi naprawdę bardzo zależy. To jest właśnie ta ironia losu, czy znowu pomyliłem pojęcia?
- Cam, mogę wiedzieć, co ci jest? - oderwałem się od niej i przyjrzałem się jej skamieniałej twarzy. - Jesteś tu?
- Przepraszam, ja po prostu... - zająknęła się, tak jakby nagle powróciła do świata żywych. - Przepraszam, kompletnie się zbłaźniłam. - spuściła głowę.
- Nie, no co ty, najwyżej trochę. - uniosłem jej twarz. - Spróbujmy jeszcze raz. - mrugnąłem do niej i ponownie ją pocałowałem, czego chyba kompletnie się nie spodziewała, bo pisnęła zaskoczona. Ale tym razem odwzajemniła pocałunek i prawie podskoczyłem z radości, aczkolwiek udało mi się od tego powstrzymać, bo to by była wtopa stulecia.
- Wiesz, nie jestem pewna, czy powinnam to teraz mówić... - zaczęła, gdy zakończyliśmy pocałunek. - Ale jesteś kompletnym idiotą.
Roześmiałem się głośno. W każdej sytuacji potrafi palnąć coś tak nie na miejscu, że od razu udaje jej się rozładować napiętą atmosferę. 
- Fajnie wiedzieć. - prychnąłem z szerokim uśmiechem na twarzy. - Ale ty też nie jesteś zbyt mądra. Zadarłaś ze mną, a to zwykle niezbyt dobrze się kończy. - poruszałem znacząco brwiami.
- Niezbyt dobrze się kończy dla ciebie? - zapytała ironicznym tonem, pokazując mi język. 
- Ty to potrafisz mnie zgasić, Cam. - parsknąłem śmiechem. - Wracamy do Resto? 
- Ale czekaj, jeszcze jedna kwestia. - zatrzymała mnie. - Jesteśmy razem czy ten pocałunek był tak dla żartów? 
- To zależy od ciebie. - uśmiechnąłem się zalotnie, na co ona pacnęła mnie otwartą dłonią w ramię. 
- No to uznajmy, że to było tak dla żartów. - spojrzałem na nią jak na wariatkę. - No, już, już, żartuję przecież. - wybuchła śmiechem. 
- Pożałujesz tego! - zawołałem i przerzuciłem ją sobie przez ramię. To jest warte kilku siniaków na plecach. Camila jest warta całego zachodu, jaki miałem przy przekonywaniu ją do siebie. 
~,~
Ludmiła
Maxi i Naty, Naty i Maxi... Och, jakież to urocze i romantyczne. Chyba wszyscy wiedzieli, że ten ich pseudo związek się niebawem rozpadnie. Oboje nie dojrzeli jeszcze do stałego związku. No bo weźmy na przykład takiego Leona - mimo tego, iż odrzucił mnie i wybrał Violettę, to jednak dobrze go znam. Wiem, jaki jest i jaki był kiedyś. Tak naprawdę ta dobra strona Leona od zawsze w nim była - to on odwodził mnie od niektórych planów pogrążenia uczniów Studia, dzięki niemu wiem teraz, gdzie jest granica, której lepiej nie przekraczać. Nauczył mnie tego, że życie potrafi dać w kość i nie można się od razu załamywać. Nigdy mu się do tego nie przyznam, ale to on nauczył mnie, jak żyć. Nic dziwnego więc, że gdy otrząsnęłam się w tamtym roku z zauroczenia Tomasem zabolało mnie odejście mojego Leona. Później pojawiła się ta przeklęta Stefy i zaabsorbowanie Tommy'm powróciło. I według mnie to właśnie Leon i Violetta są gotowi na stabilny i stały związek. Właśnie dlatego od jakiegoś czasu nie wtrącam się w ich sprawy - skrycie im kibicuję i nie potrafię tego zmienić. Nie lubię tej uroczej Castillo, ale Leon ją kocha, a on zawsze będzie dla mnie ważny, mimo wszystko. 
- Naty! - otrząsnęłam się z zamyślenia, gdy przed oczami mignęła mi burza brązowych loków. - Poczekaj!
Brunetka zatrzymała się i odwróciła w moją stronę. Uśmiechnęłam się do niej promiennie, ale ona nie odwzajemniła uśmiechu, właściwie to nie mogłam wyczytać z jej twarzy żadnych emocji. Co było nadzwyczaj dziwne, bo kiedyś umiałam czytać z Naty jak z otwartej książki. 
- Co chcesz, Ludmiła? - zapytała znużonym tonem, tak jakby kompletnie nie obchodziło jej to, co mam do powiedzenia.
- Pokłóciłaś się z Maxim, prawda? - na te słowa skrzywiła się lekko. - Mi możesz wszystko powiedzieć, w końcu jestem twoją przyjaciółką, a przynajmniej nią byłam...
- Ludmiła... naprawdę uważasz, że byłyśmy przyjaciółkami? - uniosła brwi. - Przecież wysługiwałaś się mną na każdym kroku! - oburzyła się.
- Byłyśmy kiedyś, zanim... - dla dobra planu, powtarzałam sobie. Dla dobra planu powrócę do tych czasów, gdy jeszcze byłam inna. Dla dobra planu pozwolę jej o tym mówić, choć do tej pory jej tego zabraniałam.
- Zanim się zmieniłaś. - dokończyła za mnie. Pokiwałam powoli głową. - A teraz co? Wróciłaś? 
- Wydaje mi się, że tak. - westchnęłam. - Nie chcę już nikogo ranić. - uśmiechnęłam się najszczerzej jak potrafiłam, by nie wykryła fałszu w moim głosie. A potem zrobiła coś, czego się kompletnie nie spodziewałam. Rzuciła mi się na szyję i przytuliła do mnie mocno. 
- Tak tęskniłam, wiesz? Każdego dnia modliłam się, byś wreszcie wróciła. - w jej oczach stanęły łzy. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Naprawdę aż tak jej na mnie zależało? Nigdy nie myślałam o tym, że Naty mogłaby za mną tęsknić. 
- Ja... - zająknęłam się. - Naty, przepraszam, wcale się nie zmieniłam, chciałam cię wykorzystać. - odsunęłam ją od siebie. 
- Ale, Ludmiła, jak to... - zaczęła, ale jej przerwałam.
- Jestem okropna. - po tych słowach odbiegłam, zapominając nawet o "Ludmiła odchodzi". W tamtym momencie liczyło się tylko to, że komuś naprawdę na mnie zależało. Na prawdziwej mnie, rzecz jasna. Tylko kim jest prawdziwa Ludmiła Ferro? Pogubiłam się w tym wszystkim. 
~,~
Pablo
Tak się cieszyłem, gdy Marotti zaproponował współpracę. Pomyślałem sobie, że jeśli nie będzie wszędzie kamer i tego odkrywania życia prywatnego uczestników konkursu, to może wyjść z tego coś naprawdę fajnego i ciekawego. Ale niestety Marotti chciał, by wzięła w tym udział Violetta, która wzbudza zainteresowanie, którego potrzebuje, by wszystko zaczęło funkcjonować. Dwójka uczniów tego Studia wygrałaby nagranie własnej płyty. To byłoby dla nich spełnienie marzeń. Ale niestety zapomniałem o jednej ważnej rzeczy: Violetta wyjechała. Wszyscy odczuwają jej brak, nawet ja w jakiś tam swój pokrętny sposób. Dobrze, że Angie mnie uświadomiła, inaczej nie wiem, co by było.
- Pablo! - rozległ się przerażająco znajomy głos. - Miło cię znów widzieć! - odwróciłem się powoli i zobaczyłem uśmiechniętego od ucha do ucha Gregoria. Zakląłem w duchu. Po co się łudziłem, że ten człowiek sobie kiedyś odpuści? 
- Gregorio, co ty tu robisz? - zapytałem, starając się zachować względny spokój. 
- No jak to co? - uśmiechnął się głupkowato. - Stoję. - roześmiał się głośno, jakby to, co powiedział, było niebywale zabawne. A wcale nie było.
- A nie mógłbyś stać gdzie indziej? - uniosłem brwi, a na moją twarz mimowolnie wpłynęła kpiąca mina.
- Przyszedłem porozmawiać z Antoniem. - oświadczył, nagle poważniejąc. - I nie przyjmuję żadnych wymówek, muszę z nim porozmawiać i koniec dyskusji.
Pokręciłem z politowaniem głową, ale wszedłem do pokoju nauczycielskiego wraz z dreptającym za mną Gregoriem. Zastaliśmy tam Angie i Antonia, który niedawno przyszedł. 
- Gregorio? - zdziwił się starszy mężczyzna. Angie tylko rzuciła mu obojętne spojrzenie i powróciła do poprzedniego zajęcia. Wystukiwała coś zawzięcie na klawiaturze telefonu ze skupioną miną. 
- We własnej osobie! - zawołał Gregorio, rozkładając szeroko ramiona, jakby chciał nas wszystkich zamknąć w uścisku. Nikt jednak nie ruszył się z miejsca. - No więc tak... chciałem prosić o wybaczenie.
Otworzyłem usta ze zdziwienia, co musiało wyglądać dosyć dziwnie. Rzuciłem zdezorientowane spojrzenie Angie, ale ona nadal była zajęta telefonem i nawet nie próbowała nas słuchać. 
- Gregorio, my oczywiście ci... - zaczął Antonio, gdy już otrząsnął się z szoku.
- Ależ Antonio, ja naprawdę żałuję tego, co zrobiłem! - zaprotestował Gregorio, mimo że jeszcze nie wiedział nawet, co mężczyzna chce powiedzieć. - Zrobię wszystko, bylebyście tylko...
- Gregorio! - przerwał mu gwałtownie Antonio. - Wybaczamy ci! Wybaczamy! - zawołał, załamując ręce. Gregorio zastygł w jednej pozycji. Nagle zaczął skakać, piszczeć i machać rękami, zupełnie jak rozentuzjazmowana nastolatka.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję! - złożył na policzku Antonia siarczystego buziaka. - Dziękuję! To kiedy moja pierwsza lekcja? - uśmiechnął się szeroko. Na twarzy starszego mężczyzny odmalowało się zdziwienie.
- Jaka znowu lekcja? - zmarszczył brwi.
- No tańca. - wyjaśnił Gregorio, jakby to było oczywiste. Ja tylko przyglądałem się im zdezorientowany. Dopiero po chwili zrozumiałem, o co się rozchodzi. Biedny Gregorio pomyślał, że wraca na stanowisko nauczyciela tańca w Studio! 
- Nie, nie, źle się zrozumieliśmy. - zaśmiał się Antonio. - Wybaczamy ci, ale nie możesz powrócić do Studia. Zatrudniłem już nową nauczycielkę tańca i uczniowie bardzo ją lubią. - uśmiechnął się. - Przykro mi, Gregorio.
Na twarzy Gregoria pojawił się grymas wściekłości. Wiedziałem dobrze, co zaraz nastąpi. Problem w tym, że trochę spóźniłem się z reakcją.
- AAAAA! - zawył Gregorio. - Nie wytrzymam, no nie wytrzymam! - złapał się za głowę. - Pożałujecie tego! Jeszcze wrócę! - po tych słowach wybiegł ze Studia, nadal wrzeszcząc w niebo głosy. Spojrzeliśmy po sobie z Antoniem.
- To było straszne. - Antonio otarł chusteczką pot z czoła. - Ale już po sprawie. Angie, Pablo, wybierzecie się ze mną do Resto na jakąś kawę? 
- Oczywiście, Antonio. - odparłem, uśmiechając się. - Angie, idziesz? - szturchnąłem ją w ramię. Wzdrygnęła się gwałtownie i upuściła telefon, który rozpadł się na kilka części.
- Pablo! - zawołała. - Zobacz, co zrobiłeś! - pochyliła się, by pozbierać i poskładać komórkę. 
- No przepraszam, ale kompletnie nie kontaktujesz! - zaprotestowałem. - Wiesz w ogóle, co się przed chwilą działo? - uniosłem brwi, przyglądając się jej sceptycznie. Schowała naprawiony już telefon do kieszeni dżinsów i uśmiechnęła się kpiąco.
- Nie wiem i bardzo się z tego cieszę. - prychnęła. - Idę do domu. - pokazała mi język i wyszła z dumnie uniesioną głową. Antonio zachichotał, a ja rzuciłem mu rozczarowane spojrzenie. Przynajmniej on mógłby stanąć po mojej stronie!
- Idziemy na tą kawę? - zapytał niewinnie, po czym skierował się do drzwi.
~,~
Leon
- Leon? - usłyszałem cichy głos Violetty. Leżeliśmy na jej łóżku, wtuleni w siebie, pośród setki poduszek i pluszaków. Przeraziłem się, gdy pierwszy raz zobaczyłem jej pokój kilka godzin temu. Pełno szklanych odłamków, zużytych chusteczek i porozwalanych ubrań. Szybko uwinęliśmy się z uprzątnięciem pomieszczenia i od tamtej pory leżymy, ja bawię się jej włosami, ona głaszcze jakiegoś pluszowego misia po futerku. 
- Hm? - mruknąłem, przymykając oczy. Tak mógłbym zostać już na zawsze. Z nią u boku.
- Gdzie jest mój tata? - zapytała i wtedy przypomniałem sobie, że przecież nie powiedziałem jej o tym, co usłyszałem z ust pana Castillo, gdy tu przyszedłem. 
- Wyszedł, chciał zostawić nas samych. - wyjaśniłem, wplatając dłoń w jej aksamitne włosy. - Wydało mi się to dziwne, ale on chyba się zmienił.
Violetta podniosła się, by widzieć moją twarz i zmarszczyła uroczo nosek, zastanawiając się nad czymś intensywnie.
- Od dłuższego czasu przekonywał mnie do tego, bym zamieszkała z Angie. - odezwała się po dłuższej chwili ciszy. - Ale ja nie chciałam, obiecałam sobie, że zostanę z nim. 
- A co jeśli on chciałby wrócić? - zbliżyłem się do niej i posadziłem ją sobie na kolanach.
- Wtedy wróciłabym z nim. - odparła szeptem. - Ale on nie zechce wrócić. - wtuliła się we mnie mocno. Przycisnąłem ją do siebie, rozważając jej słowa. Co zrobię, jeśli pan Castillo nie będzie chciał wrócić do Buenos Aires? Violetta nie zgodzi się na opuszczenie swojego ojca. 
- Violu, nie wiem co robić. - wyznałem cicho. - Nie mogę dłużej wmawiać ci, że mam plan, bo go nie mam. - westchnąłem ciężko i zacisnąłem powieki, by powstrzymać łzy, które cisnęły mi się do oczu. Jestem do niczego. Nie potrafię wymyślić nic sensownego. Poczułem jej dłonie na policzkach i powoli otworzyłem oczy, by przyjrzeć się jej ślicznej twarzyczce. 
- Razem coś wymyślimy. - zapewniła mnie. - Pamiętaj, że co by się nie stało, nie chcę już cię opuszczać. Tylko, że nie mogę wybrać między tobą a tatą. - przygryzła wargę. - Chciałabym mieć was obu blisko. 
- Wiesz, Violu... - zacząłem niepewnie.  - Czasami musimy dokonywać trudnych wyborów. 

Ag, zobacz, co znalazłam. ------> 
Mam nadzieję, że wam się podobało. :) Sprawa z Ludmiłą nie będzie taka prosta, jakby się mogło wydawać, więc się przygotujcie. :D Ona jest zagubiona. Nie zmieni się tak od razu. Nie zrozumie wszystkiego na raz. No i jeszcze sprawa bloga, który założyłyśmy z Xenią, Ag i Mają Wilczek. Macie go tutaj. Mi przysługuje Leonetta, dziewczyny twierdzą, że mam najłatwiej. Nic bardziej mylnego. xD Zapraszam więc na naszego bloga! <3 Dzięki wam za wszystkie komentarze, wejścia i kliknięcia w ankiecie. Jesteście wspaniali. *_* Po co wy czytacie wypociny takiej cioty, jak by to ujęła Xenia? xD No to do następnego!
Buziaki, M. ;*

18 komentarzy:

  1. Super, czekam na następny rozdział :)
    Zapraszam do mnie:
    http://violainnahistoria.blogspot.com/
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Madzia ! <3
    Hmm nie wiem czy ładnie skomentuje tak jak mówiłam xD ale koment będzie !.
    Na poczatek, łiiii Ag oszaleje na punkcie swojego men'a ^ ^.
    A teraz do rozdziału.
    Danilla! ajaj kocham te gołąbki ! :D
    jak oni kochaja sobie docinać ^^
    Ludmiła... hmmm nie wiem jak skomentowac jej zachowanie xd
    Leoś ! razem dadzą radę , na pewno xd.
    Jest i reklama Bloga <3 wpadajcie wszyscy !:P
    Maja ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Camila najlepsza ;D Hehehheeh
    Ludmiła musi dojrzeć do tej decyzji , by się zmienić i jestem ciekawa jak to zaprezentujesz .
    Leon i Violetta niech główkują co mają zrobić , by byli razem
    Czekam na następny ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rodział czekam na nexta Jestem ciekawa co wymyśli nasza Leonetta :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne!!!
    To nie są wypociny! Pff..xd Jak możesz tak myśleć! xd
    Leonetta booskaa! Nie będę cię wcale namawiać żeby Leonetta już wróciła, bo wiem że zrobisz to po swojemu w jak najlepszym stylu ; )
    Camila zadziorna wrar! Haha:D Daniel sweet*-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział
    Mam nadzieje że Leonetta coś wymyśli
    A tak po za tym to uwielbiam Camilę i Daniela on są po prostu świetni
    Zapraszam do mnie
    http://mojeopowiadanieoviolettcieileonie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham cię, kocham, kocham!
    Oby Leon i Vilu coś wymyślili ;)
    A Danila... moja 2 ukochana tutaj para!
    Bardzo chciałabym coś z Tobą napisać!
    Uwielbiam twój styl pisania!
    Zajrzysz? Proszę :)
    juntos-para-siempre-leonetta.blogspot.com

    Mechi :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam pomysł na Leonettę *-* Niech Leoś wymyśli żeby RAZEM zamieszkali? *.* Będzie cudnie. Viola i Leon wrócą do Buenos Aires, kupią se dom i co raz będą przyjeżdżać do taty Violki do Madrytu? Co ty na to? ( JAK NA LATOO XD ) Wszystko piękne *-*

    POOOOzdrawiam xd

    OdpowiedzUsuń
  9. Niech León wyprowadzi się do Mandrydu *-*

    OdpowiedzUsuń
  10. Głupie. xd
    Jezu ty wszystko wiesz, nie chcę mi się pisać.
    Zgadzam się z przed przed ostatnim zdaniem. Nie czytajcie tych wypocin. xd

    Ogólnie to:
    http://violetta-i-leon-forever.blogspot.com/2013/08/rozdzia-36-nieidealnie.html#comment-form
    rozdział 36 . :D
    Reklama musi być. xd

    Ale ogólnie rozdział spoko. :D
    Danila jest boooska. :D
    Ludmiła. :D Tylko czekam aż się serio zmieni. :D
    Gregorio - hahahah xd
    I Leonetka. Ochy i achy. xd

    Ogólnie zrobiłam ci spam na asku. : * Nie ma za co. xd

    Nara, cioto. xd

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny rozdział <3 Czekam na next ^^
    Buziaki Diana :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Leosiu (znaczy Maddiusiu) pomogę Ci z wyborem... weź się cioto wprowadź do Hiszpanii! :D
    Cudowny rozdział.
    Leonetta. Awww.
    Ludmiła. Ja sądzę, że ona się zmieni. Obudziło się w niej poczucie winy, a to już dobrze.
    Gregorio najlepszy- jak nastolatka!
    Danila... uuu... kocham! Wreszcie razem! I Danila i Tofy. Tylko szkoda, właśnie, że Tofy nie było... :< ... :)
    Twój nowy blog jest super! Będę go czytać, bo miałyście wspaniały pomysł! :D
    Pozdrawiam i życzę weny oraz powodzenia na nowym blogu!
    PS: Fajnie by było gdybyś od czasu do czasu wpadła na moje blogi ;)
    violetta-nowy-etap.blogspot.com
    ludmila-ferro-superstar.blogspot.com
    Viel. <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Andres <3 Uwielbiam to zdjęcie, ale bardziej mi się będzie podobało jak wytnę Violettę. :D
    Ja cię tutaj nie będę prosiła, aby Leon zamieszkał w Madrycie czy cuś. Wierzę, że ze jakiś czas ich połączysz na nowo, bez żadnych problemów i przeciwności będą mogli być razem.
    Cami i Dan. To moja ulubiona para tutaj. Uwielbiam tą dwójkę.
    Tak Ludmiła się pogubiła, ale wierzę, że za jakiś czas znajdzie tą właściwą drogę:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział... Czekam na next i zapraszam do mnie: http://studio21story.blogspot.com/
    Na serio fajnie by było jakbyś wpadła
    /~~Kriena

    OdpowiedzUsuń
  15. super blog + zapraszam do mnie http://leonetta-leon-i-violetta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak ty to robisz, że znajdujesz czas i tak szybko dodajesz długie i wprost idealne rozdziały?

    Daniel i Cami - to takie romantyczne. Genialny pomysł i świetnie opisane :)
    Ludmiła - ciekawe...
    Leonetta - BOSKIE
    Gregorio - :D Ogromny uśmiech

    Co tu więcej... Świetny rozdział:*

    Nie mogę się doczekać kolejnego.

    OdpowiedzUsuń
  17. Super.
    Teraz przygotuj się na przemowę :)
    Danila - jak zwykle boska.
    Ludmiła się zmieniła? No to będzie coś ciekawego.
    Tak, z tym Gregorio, to ino kłopoty.
    No i Leonetta. Ja tam nie mam pomysłów jak inni, ale będę czytać, cokolwiek napiszę.
    Jak dla mnie może się dziać wszystkoo.
    Poproszę o więcej Naxi<333
    Czekam na next.
    Buziaki:**

    OdpowiedzUsuń
  18. Uwielbaim jak piszesz! Ludmi się zmnienia? Jakoś w to nie wierzę... Ja również jestem aby pojawiło się więcej Naxi ;)
    Będzie mi miło jak wpadniesz : http://violettadisneypoland.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń