Camila
Wołaliśmy Leona z jakieś pięć minut bez przerwy, ale on ciągle pozostawał w tej samej pozycji. Z podkulonymi nogami i ukrytą w dłoniach twarzą usiadł sobie na krawężniku i wyglądało na to, że nie ma najmniejszego zamiaru wstawać. Gdy sobie uświadomiłam, że wrzeszczenie na niego nie ma sensu, uciszyłam przyjaciół i podeszłam powoli do Leona. Uklękłam obok niego i odchrząknęłam cicho, mając nadzieję, że zwróci na mnie uwagę. Niestety, przeliczyłam się. Szturchnęłam go więc w ramię.
- Leon, co jest? - zapytałam. Westchnął ciężko, ale nie ruszył się z miejsca. - Leon! - krzyknęłam mu prosto do ucha. Wzdrygnął się i spojrzał na mnie smutnymi oczami.
- Violetta... - zaczął nagle zachrypniętym głosem. - Nie wraca. - po tych słowach zerwał się na równe nogi i odszedł szybkim krokiem, nie zważając na otaczający go świat. A ja, z otwartą ze zdziwienia buzią, siedziałam tam, dopóki Fran do mnie nie podeszła.
- Cami, co z Leonem? - odezwała się zaniepokojonym tonem. - Dlaczego sobie poszedł?
- Violetta najwyraźniej nie wraca do Buenos Aires. - wyjaśniłam, nadal w szoku po tym, co powiedział mi Leon.
- Jak to nie wraca? - zdziwiła się Francesca. W odpowiedzi tylko obrzuciłam ją spojrzeniem typu "ja też nie ogarniam sprawy". Pokiwała głową ze zrozumieniem i zapatrzyła się w jakiś niezidentyfikowany punkt w oddali.
- Cam, Fran! - zawołał Daniel, czego domyśliłam się po formie mojego imienia, której tylko on jeden używa. Podniosłam się, ciągnąc za sobą zamyśloną Francescę i po chwili stałyśmy otoczone zaciekawionymi przyjaciółmi. Zasypali nas setką pytań, wszyscy na raz.
- Przestańcie mówić! - wybuchła Fran. Każda para oczu zwróciła się na jej zarumienioną z emocji twarz. - Violetta nie wraca do Argentyny. Leon się chyba... załamał. - wyjaśniła niepewnie, ostrożnie dobierając słowa. I znowu każdy zaczął na raz zadawać tysiąc pytań, a ja i Francesca spojrzałyśmy po sobie zmartwione. Zapomnieliśmy nawet o głównym powodzie, dla którego staliśmy teraz przed domem Fran, a ona sama była odstawiona, jakby wybierała się na jakąś dyskotekę. Postanowiłam, że zajmiemy się czymś innym, bo w końcu bębenki mi wysiądą od tej paplaniny.
- Mieliście się pogodzić! - wykrzyczałam, zwracając się bezpośrednio do Francesci i Marco, a tym samym uciszając resztę.
- Cami, ja nie... - zaczęła włoszka, rzucając Marco zakłopotane spojrzenie.
- Przecież się kochacie. - zaprotestowałam. - Czy to nie jest najważniejsze? - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Dla mnie ważne jest także zaufanie. - odezwał się Marco. Zgromiłam go wzrokiem; tylko wszystko utrudnia.
- Każdy popełnia błędy. - włączyła się do dyskusji Naty. - Ja tyle czasu byłam przeciwko wam, służyłam Ludmile, ale naprawiłam swój błąd i spójrzcie gdzie jestem. - na jej twarzy pojawił się uroczy uśmiech, a Maxi objął ją mocno ramieniem.
- Naty dobrze mówi. - przytaknęła jej Stefy. - W końcu uczymy się na błędach, prawda?
- Właśnie. - rzucił Tomas, przyglądając się Stefy intensywnie. - Uczymy się na błędach. - wyglądało to tak, jakby kompletnie nie obchodził go temat rozmowy, jakby zwracał się tylko do Stefy. Jakby tylko ją widział.
- No więc? - uniosłam wysoko brwi, z wyczekiwaniem patrząc na Marco. Musi jej wybaczyć, musi jej wybaczyć, musi jej wybaczyć...
- Dalej, stary, całuj księżniczkę. - zaśmiał się serdecznie Daniel, klepiąc Marco po ramieniu. Na twarzy chłopaka pojawił się nikły uśmiech i podszedł powoli do zdezorientowanej Francesci.
- Przepraszam, ale mi kazali. - wyszeptał jeszcze i złączył ich usta w pocałunku. Tomas, Daniel, Broadway i Maxi zagwizdali przeciągle. Zgromiłam wzrokiem całą czwórkę, ale po chwili z dziewczynami wzdychałyśmy już z zachwytu. To było takie romantyczne! Gdy już się od siebie oderwali, Marco wyszeptał coś ledwie słyszalnie do ucha Francesci. Po jej minie mogłam jedynie stwierdzić, że wyznał jej miłość. Misja wykonana.
~,~
Tomas
Następnego dnia wszedłem do Studia z postanowieniem. Podczas wczorajszej próby, patrząc na Stefy, słuchając jak pięknie śpiewa, obserwując jak ślicznie tańczy, zrozumiałem jedno: nie odkocham się tak szybko. To niewykonalne, żebym zdołał o niej zapomnieć. Obiecałem więc sobie, że zawalczę o jej uznanie. Choćbym nie wiem jak wiele musiał z siebie dać, choćby tysiąc razy dała mi kosza, nie odpuszczę. Zdobędę ją. Inaczej nie wiem co ze sobą zrobię.
- Nie ma Leona. - podbiegła do mnie zdyszana Camila.
- No to co? - wzruszyłem ramionami. Teraz najmniej obchodziło mnie to, że Verdas nie raczył się pojawić w szkole.
- Wpadnie chłopaczyna w depresję i co wtedy?! - pisnęła Cami. Przewróciłem oczami.
- Nie przesadzaj, pewnie się spóźni. - machnąłem ręką. - A teraz przepraszam, szukam kogoś.
- Stefy jest przy swojej szafce. - Camila pokazała mi język i odeszła, by zamęczać innych przyjaciół. Skierowałem się we wskazanym przez nią kierunku i po chwili ujrzałem śliczną brunetkę z głową schowaną w szafce. Najwyraźniej zawzięcie czegoś szukała. Uśmiechnąłem się mimowolnie na widok luźno zaplecionego warkocza, który zwisał z boku jej twarzy. To dziwne, że podobają mi się w niej takie błahostki jak to, że ma takie długie i aksamitne włosy. Zazwyczaj, gdy się denerwuje, skubie ich końcówki. To urocze.
- Cześć. - odezwałem się. Podskoczyła gwałtownie na dźwięk mojego głosu i uderzyła się o kant szafki w czubek głowy. Syknęła z bólu, a ja podbiegłem do niej szybko i odjąłem jej dłoń, którą przyciskała do włosów, chcąc uśmierzyć ból. Rozmasowałem delikatnie bolące miejsce, po czym cmoknąłem ją w czubek głowy. Dopiero wtedy zorientowałem się, że niemal stykamy się nosami.
- Już nie boli? - szepnąłem, nie odsuwając się ani o krok.
- Nie. - odparła cicho, spuszczając wzrok. - Co tu robisz?
- Walczę o twoje uznanie. - powiedziałem. Chwila, czy ja to powiedziałem na głos?! Boże, Heredia, ty idioto!
- Że co? - uniosła jedną brew. Zarumieniłem się na wściekle czerwony kolor i spuściłem głowę, by ukryć tą przeklętą oznakę zawstydzenia.
- Nic, nic. - wymamrotałem. Odsunęła mnie od siebie delikatnie i poprawiła włosy.
- Muszę iść. - rzuciła. - Do zobaczenia na zajęciach. - pomachała mi niepewnie i oddaliła się. A ja przeklinałem się w duchu za tak wielką głupotę.
~,~
Francesca
Usiadłam sobie obok Camili na jednym z krzeseł ustawionych w głównej sali podczas wczorajszej próby do przedstawienia. Pablo zwołał nas tutaj, bo normalnie mamy o tej godzinie lekcję tańca, które tymczasowo odwołano z powodu braku nauczyciela. Jesteśmy więc wolni i zazwyczaj nie mamy co robić, bo za niecałe dwie godziny trzeba wracać na zajęcia z Angie i nie ma sensu oddalać się gdzieś dalej.
- Dzieciaki, chciałbym wam kogoś przedstawić. - oświadczył Pablo, gdy każdy już znalazł sobie miejsce. - Mam nadzieję, że ją polubicie. To wasza nowa nauczycielka tańca, Jackie! - do pomieszczenia weszła szczupła kobieta o blond włosach związanych w luźny kok na czubku głowy. Miała sympatyczny uśmiech i ogólnie była bardzo ładna.
- Cześć. - odezwała się, stając obok Pablo i reszty nauczycieli. - Jestem Jackie, będę was uczyć tańca.
W sali rozległy się oklaski, wyglądało na to, że Jackie zrobiła dobre wrażenie. Wreszcie ktoś miły, inny niż Gregorio, który bez przerwy nas wszystkich wyzywał i ustawiał po kątach.
- No to co? - Pablo się uśmiechnął. - Na zajęcia, dzieciaki, na zajęcia! - zaśmiał się serdecznie, a wraz z nim cała reszta towarzystwa.
~,~
Leon
- Leon, wyjdź na chwilę! - usłyszałem łomotanie w drzwi mojego pokoju, które zamknąłem na klucz, by nikt mi nie przeszkadzał. Od wczorajszego popołudnia nie ruszyłem się z miejsca. Od razu po wejściu rzuciłem się na łóżko i od tamtej pory leżę na plecach, kompletnie skołowany. Nie mam energii na nic, nie chce mi się nawet odzywać.
- Leon! - jeszcze jedno uderzenie w drewniane drzwi. Westchnąłem cicho, ale nie wstałem, nie krzyknąłem, by mama wreszcie przestała się dobijać. Na to też nie miałem siły. - Zaraz wychodzimy z ojcem do pracy, porozmawiaj ze mną! - zawołała. Zamknąłem oczy, starając się zignorować wszystko. Na szczęście hałas po chwili ucichł i domyśliłem się, że musieli iść do pracy. I dobrze. Niech mnie zostawią w świętym spokoju, nie potrzebuję nikogo. Sam sobie poradzę. W tym momencie przed oczami stanął mi obraz uśmiechniętej Violetty i coś w głowie podpowiedziało mi, że wcale sobie nie poradzę. A już na pewno nie bez niej. Przewróciłem się na bok, co było pierwszym konkretniejszym ruchem, jaki wykonałem od wczoraj. Jęknąłem, bo moje kości nie były przygotowane na taki wysiłek po dłuższym czasie trwania w bezruchu. Powinienem się zachować jak mężczyzna i nie dać po sobie poznać, że coś się zmieniło. Powinienem się uśmiechać i mówić, że wszystko w porządku. Ale nie potrafiłem. Chłopaki podobno nie płaczą. Bzdura. Wypłakałem w nocy chyba wszystkie łzy. Czułem się jak mięczak, mocząc poduszkę łzami. Ale nie mogłem tego powstrzymać. Bo to wszystko, cały ten świat, jest taki niesprawiedliwy. Co zrobiłem źle? Starałem się jak mogłem, by zapewnić jej wszystko, czego pragnęła. Kocham ją całym sercem i okazywałem jej to na każdym kroku. A świat tak mi się odwdzięczył. Odbierając mi ją.
~,~
Violetta
Obudziłam się rano w objęciach taty, który opierał brodę o czubek mojej głowy. Na początku nie wiedziałam, co się dzieje, gdzie jestem i dlaczego to nie mój pokój, ale po chwili wszystko sobie przypomniałam. Z najdrobniejszymi szczegółami. Gardło mi się ścisnęło, w oczach stanęły łzy, ale powstrzymałam atak płaczu i wzięłam głęboki oddech, wyswabadzając się z uścisku taty. Usiadłam sobie w fotelu i podkuliłam nogi. Nie chciałam tego. Nie chciałam go zostawiać. Ale co mogłam zrobić? Miałam wybór. Wybrałam. Ale czy prawidłowo? Nie wiem. Nic nie wiem. Ukryłam twarz w dłoniach i zamknęłam oczy, odgradzając się niewidzialną barierą od reszty świata. Dosłownie czułam, jak serce pęka mi na milion kawałków i rozsypuje się dookoła. Tylko jedna osoba mogła je pozbierać i złożyć z powrotem w całość. Ale właśnie zraniłam tą osobę. Straciłam go i już nigdy nie odzyskam. Zostały mi tylko wspomnienia. A przecież mam tyle dobrych wspomnień związanych z Leonem, wszystkie szczegółowo opisane w fioletowym pamiętniku. Zerwałam się z miejsca i złapałam notatnik, po czym usiadłam z powrotem i otworzyłam go na stronie, na której widniał wielki napis "Leon" z serduszkiem zamiast "o". Przewróciłam kartkę i zaczęłam lekturę od naszego pierwszego pocałunku. Po przeczytaniu pierwszych kilku słów wspomnienie odżyło i już nie potrzebowałam pamiętnika. W mojej głowie wszystko rozgrywało się na nowo. Cała historia, od początku. Po jakiejś godzinie wspominania z zamkniętymi oczami melodia i słowa same uformowały się i wypłynęły z moich ust.
Tanto tiempo caminando junto a ti
Aun recuerdo el día en que te conocí
El amor en mi nació tu sonrisa me enseno
Tras las nubes siempre va a estar el sol
Te confieso que sin ti no se seguir.
Luz en el camino tu eres para mi.
Desde que mi alma te vio.
Tu dulzura me envolvió
Si estoy contigo se detiene el reloj.
Lo sentimos los dos el corazón nos hablo
Y al oído suave nos susurro
Quiero mirarte
Quiero sonarte
Vivir contigo cada instante
Quiero abrazarte
Quiero besarte
Quiero tenerte junto a mi
Pues amor es lo que siento.
Eres todo para mi.
Quiero mirarte
Quiero sonarte
Vivir contigo cada instante
Quiero abrazarte
Quiero besarte
Quiero tenerte junto a mi
Tu eres lo que necesito.
Pues lo que siento es
Amor
Nasza droga. Nasza droga była pełna wyboistych ścieżek, przeszkód i ślepych uliczek. Ale odnaleźliśmy siebie. Zawsze odnajdujemy.
Wyszły mi sentymentalne te momenty Leonetty? Powiedzcie, że tak, starałam się. xD Wykorzystałam w tym rozdziale piosenkę "Nuestro Camino", jak widzicie. :D Udało mi się połączyć z internetem i napisać rozdział, co jest wielkim sukcesem. Chciałabym was poinformować, że jutro blog będzie miał dwa miesiące! Szmat czasu minął odkąd go założyłam. Z tej okazji przygotowałam dla was konkurs, ale żeby ten post nie wyszedł za długi, zasady możecie zobaczyć w zakładce "Konkursy". Mam nadzieję, że będzie dużo zgłoszeń. Dzięki za nominacje do Libster coś tam, na pewno kiedyś to uzupełnię. xD Kocham was! <3 Do następnego!
Buziaki, M. ;*
Rycze i nie przestaje ...
OdpowiedzUsuńLeoś mój biedny co on przeżywa..
Viola zresztą też :(
oboje biedni :(
Ale nie zawsze jest kolorowo ;)
Kocham ten rozdział <3
podobał mi się strasznie xd
Maja ;)
Bosz..
OdpowiedzUsuńTy mnie zasmucasz...
Ale nic!
Leonetta się musi odnaleźć. Bo to przecież blog o nich. : Patrz adres bloga :)
Do kolejnego :D
Weruu
Super rozdział
OdpowiedzUsuńAle szkoda mi Leona i Violi
Zapraszam do mnie
http://mystoryaboutleonetta.blogspot.com/
Boże Święty...
OdpowiedzUsuńNo po prostu nie mogę...
Brak mi słów.. Takie to było piękne..:*
Miałam nadzieje, że po przeczytaniu wątku Leonetty skończy się tylko na łzach w oczach, ale się przeliczyłam...Popłakałam się...
Wyszło Ci to cudownie...
Aż zazdroszczę Ci tego Twojego talentu..:**
Boski, zazdroszczę Ci tak wspaniałego warsztatu pisarskiego. :)
OdpowiedzUsuńTy to tak pięknie opisujesz! Na pewno wezmę udział w konkursie. :D
Viel. <3
Piękny rozdział, pełen emocji :*
OdpowiedzUsuńCoś cudownego, aż brak słów..
Mam nadzieję, że Leonetta szybko się odnajdzie :)
no i oczywiście Fran i Marco <3
po prostu kolejny genialny rozdział! ;* zazdroszczę niesamowitego talentu!
Boskie!
OdpowiedzUsuńLeonetta ♥
Chce mi się płakać...
Jeszcze jesen tak romantyczny i wzruszający rozdział a moje serce pęknie. Piekna choć smutna Leonetta :*
OdpowiedzUsuńUwielbiam <3 w takich momentach widać wielkość i siłę uczucia. Doskonale opisałaś ból Leona i Violetty. Czuć go. Widać, że cierpią. Jestem zachwycona. <3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dziś tak krótko, ale wiesz te upały.
A ja chyba napiszę one parta i pójdę w swoje klimaty xD
Poryczałam się! Niech Viola wróci do Buenos Aires! Oni nie moga nie być razem ! Oni muszą być razem! Kiedy next?
OdpowiedzUsuńWszystko ładnie, pięknie - pogodzenie się Marcesci, miłośc Tomasa do Stefy. Ale brak Leonetty wszystko psuje :(
OdpowiedzUsuńTo takie smutne i jeszcze tak dobrze opisane! To boli!
Mam nadzieję, że Damila i Stemas będą dopiero po powrocie Vilu (wierzę, że ona wróci) bo inaczej nie będę mogła się w pełni cieszyć!
Ale rozdział był cudowny! Jak każdy poprzedni.
Pozdrawiam i życzę duużo weny, żebyś mogła nas zachwycać dalej swoimi rozdziałami
Carmen E.
http://katarzyna10417.pinger.pl/a/2013/8/8/
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj opowiadanie 67 pewnie bd w archiwum ale radzę sprawdź gdyż osoba która je napisała ukradła ci tekst a mianowicie te dwa fragmenty, są przepisane słowo w słowo :
"Powinienem się zachować jak mężczyzna i nie dać po sobie poznać, że coś się zmieniło. Powinienem się uśmiechać i mówić, że wszystko w porządku. Ale nie potrafiłem. Chłopaki podobno nie płaczą. Bzdura. Wypłakałem w nocy chyba wszystkie łzy. Czułem się jak mięczak, mocząc poduszkę łzami. Ale nie mogłem tego powstrzymać. Bo to wszystko, cały ten świat, jest taki niesprawiedliwy. Co zrobiłem źle? Starałem się jak mogłem, by zapewnić jej wszystko, czego pragnęła. Kocham ją całym sercem i okazywałem jej to na każdym kroku. A świat tak mi się odwdzięczył. Odbierając mi ją."
i
" Ale właśnie zraniłam tą osobę. Straciłam go i już nigdy nie odzyskam. Zostały mi tylko wspomnienia. A przecież mam tyle dobrych wspomnień związanych z Leonem, wszystkie szczegółowo opisane w fioletowym pamiętniku. Zerwałam się z miejsca i złapałam notatnik, po czym usiadłam z powrotem i otworzyłam go na stronie, na której widniał wielki napis "Leon" z serduszkiem . Przewróciłam kartkę i zaczęłam lekturę od naszego pierwszego pocałunku. Po przeczytaniu pierwszych kilku słów wspomnienie odżyło i już nie potrzebowałam pamiętnika. W mojej głowie wszystko rozgrywało się na nowo. Cała historia, od początku."
Ta panna się niczego nie nauczyła?! Dwa razy skopiowała moje One Party, oberwała za to, to teraz kopjuje Maddy? Co to ma być? Ona chce z nami wojny?!
UsuńTo też ja są dwa 67 chodzi o ten na dole
OdpowiedzUsuńZaraz tak jej wygarne że się nie pozbiera !
OdpowiedzUsuńWkurzyła mnie na maksa...
Już jej pisałam na temat kopiowania z mojego Bloga i kopiowania One Parta Agi.. ale teraz miarka się przebrała ..
To już przechodzi ludzkie pojęcie, naprawdę. Uwielbiam szczerych i uczciwych ludzi, wprost kocham. <3
UsuńRozdział piękny i po prostu niezwykły. Naprawdę.
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeczytałam, że ta laska znów coś skopiowała.
One Party Agi i teraz Maddy. Nie mogę w to uwierzyć.
Tego już za wiele.
Maddy jest dla mnie jak taka internetowa koleżanka, przyjaciółka.
Miarka się przebrała.
Okropne, okropne...
Xenia <3
Zostałaś nominowana do Versalite Blogger Award. Więcej informacji u mnie na blogu ;)
OdpowiedzUsuńfotki-violetta.blogspot.com
UsuńPiszesz na prawdę pięknie, bloga uwielbiam!Pablo oświadczył się Jackie??? No ciekawe...
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LBA http://violettadisneypoland.blogspot.com/
Zostałaś nominowana do Liebster Blog na moim blogu ;*
OdpowiedzUsuńa obojętnie w jakiej osobie może być ten part? Pierwszej, drugiej, trzeciej? To nie ma znaczenia? I czy długość może być dowolna?
OdpowiedzUsuńTak. Tak. Tak. Tak. :D
UsuńZostałaś nominowana u mnie na blogu do VBA!
OdpowiedzUsuńOMG! Płaczę i nie mogę przestać, i co narobiłaś?!
OdpowiedzUsuńNie no, żartuję.
Cudowny rozdział
C.U.D.O.W.N.Y.
C - całkowicie niepowtarzalny
U - uroczy
D - de best:D
O - OMG
W - wzruszający i wspaniały
N - niesamowity
Y - yyy... masz ogromny talent dziewczyno! :D
Potrzebuję kolejnego rozdziału jak powietrza
:*
Blog jest świetny :) Proszę, niech Violetta jak najszybciej wróci do Leóna ! To takie smutne, kiedy muszą się rozstać. Ale liczę na Twoją kreatywność i wiem, że na pewno coś fajnego i wzruszającego wymyślisz =) ~ Leónetta 4ever ♥
OdpowiedzUsuń