środa, 23 października 2013

Violetta Story - Chapter 50.

Violetta Story, chapter 50.

Camila
     Co robić? Przed chwilą myślałam o tym, że jest dupkiem, że wszystko między nami skończone, a teraz, gdy słyszę jego głos, mam ochotę wykrzyczeć do słuchawki, że go kocham. Ewidentnie nie jestem normalna. 
- Dan, ja nie... - zaczęłam, ale głos mi się załamał. - Nie chcę.
- Dlaczego nie? Proszę, musimy porozmawiać.
     Wzięłam głęboki oddech i przymknęłam na chwilę powieki, by w jakiś swój pokręcony sposób przygotować się do tego, co miałam zamiar powiedzieć.
- No dobrze. Za dziesięć minut pod Resto. - po tych słowach się rozłączyłam.
     Co ja właśnie najlepszego narobiłam?
~,~
Federico
     Poczułem coś do tej zagubionej blondynki i zapragnąłem pomóc jej odnaleźć sens w życiu. Gdy na nią patrzyłem, nie myślałem już o Stefy, która mnie zauroczyła. To już dawno mi przeszło. Ale uczucie, jakim obdarzyłem Ludmiłę jeszcze bardziej przybrało przez to na sile.
- Chciałabym ci pomóc. - wyszeptała Ludmiła. - Ale nie mogę. Fede, ja tylko przysparzam problemów.
     Co się stało z tamtą Ludmiłą, którą zapamiętałem? Tą, która podrzuciła jakieś owady do domu Violetty, bo za wszelką cenę chciała wygrać reality show, tą która podarła jej zgłoszenie, tą, która uważała się za wiecznie lśniąca gwiazdę? A może tak naprawdę nigdy jej nie było? Tak naprawdę nikt nie poznał nigdy prawdziwej Ludmiły, a uciekaliśmy się do posądzania jej. Teoretycznie wszyscy zawinili, nie tylko ona.
- Nie wiem, co do ciebie czuję, Ludmiła. - odezwałem się po chwili. - Nie wiem, ale naprawdę bardzo chcę się dowiedzieć i nie obchodzi mnie to, jak wielkie straty przy tym poniosę.
     Po jej policzkach znowu zaczęły płynąć łzy. Długie rzęsy miała posklejane i wilgotne od płaczu, przez co wyglądała jeszcze piękniej niż zazwyczaj. Otarłem szybko jej mokre policzki.
- Lubisz mnie? - pisnęła łamiącym się głosem. - Zależy ci na mnie? 
     Wyglądała jak mała dziewczynka, której nikt nigdy nie obdarzył sympatią, przez co czuła się odrzucona i zagubiona. Wyglądała jak ktoś, kto rozpaczliwie potrzebuje bliskości drugiej osoby. Ludmiła Ferro potrzebowała kogoś, kto powiedziałby jej, że wcale nie jest taka zła, za jaką się ma.
- Bardzo mi zależy. - odparłem, uśmiechając się delikatnie.
- A... - zająknęła się. - A przytulisz mnie jeszcze raz? 
     Objąłem ją mocno ramionami i przycisnąłem do siebie. Nie wiem, czy zapłakała w tamtym momencie ze szczęścia czy z rozpaczy.
~,~
Lara
     To, że zakochałam się w Leonie jest najgorszym, co mnie w życiu spotkało. Dlaczego nie mógł mnie zauroczyć jakiś inny chłopak, jakiś, hm, no nie wiem... wolny? To naprawdę niesprawiedliwe, że to właśnie ja zawsze mam takiego pecha w życiu. Staram się być miła, pomocna, pracuję ciężko i jestem konsekwentna, a co za to dostaję? Figę z makiem. Czy to by komuś bardzo zawadzało, gdyby Lara była szczęśliwa?
- Lara, nie widziałaś gdzieś Nico? 
     Odwróciłam się i ujrzałam tatę, który przyglądał mi się z zainteresowaniem. Pokręciłam przecząco głową.
- A tak w ogóle, to dlaczego tak zależy ci na opinii Nico? - zapytałam, unosząc brwi.
     Tata zapatrzył się w jakiś odległy punkt i zaśmiał się nerwowo.
- Chłopak dobrze jeździ. - odparł po chwili, ciągle nie patrząc mi w oczy.
     Zmrużyłam podejrzliwie oczy. Dla taty nigdy nie liczyły się umiejętności ludzi, którzy przychodzili na tor. W przeciwnym razie nie zwolniłby utalentowanego Ezequiela. Nico musiał mieć albo nadzianych rodziców, którzy mogliby wesprzeć finansowo tor, albo poznał jakąś tajemnicę ojca.
- Jego rodzice mają kasę, nie? - rzuciłam swobodnie, pochylając się nad jednym z motorów.
     Tata usiadł na jednym z krzeseł i westchnął.
- Nico ma tylko matkę. - powiedział nieobecnym tonem.
     Wywróciłam oczami.
- No dobrze, więc jego mama ma kasę? - w moim głosie dało się wyczuć ironię.
     Tata nagle poderwał się z miejsca i odchrząknął, jakby otrząsnął się z jakiegoś dziwnego transu. Nic nie odpowiedział, tylko rzucił pod moim adresem coś, co chyba miało brzmieć jak pożegnanie i odszedł szybkim krokiem. Ewidentnie miał coś do ukrycia.
~,~
Camila
     Szłam powoli, bo bałam się tego, co zastanę na miejscu. Bałam się tego, co powie Daniel, jak się zachowa. Przed oczami przelatywały mi wszystkie piękne chwile, które z nim dzieliłam, ale twardo sobie powtarzałam, że nie ma już nas. Teraz jesteśmy osobno, dwa odrębne istnienia, których nic nie łączy. 
     Zobaczyłam go w oddali, siedział na jednej z ławek ustawionych przed Resto. Zatrzymałam się i wzięłam głęboki oddech. W pierwszym odruchu chciałam się wycofać i uciec, ale on mnie zauważył.
- Cam! 
     Po chwili już stał przede mną. Miał dziwnie napiętą twarz, jakby powstrzymywał emocje, które mogły się na niej pojawić. 
- Po co chciałeś się spotkać? - odezwałam się cicho, jakbym nie była pewna swoich słów.
     Daniel przeciągnął dłonią po swoich wiecznie rozczochranych włosach i odparł:
- Musimy zerwać, Cam.
     Spojrzałam na niego zdziwiona i aż otworzyłam usta z wrażenia. Przecież dokładnie to samo chciałam mu powiedzieć! Ale chwila, dlaczego on ze mną zrywa?
- Dlaczego? - zmarszczyłam brwi.
     Daniel odwrócił wzrok. Dopiero po chwili odpowiedział, tak cicho, że musiałam się nachylić, by usłyszeć jego słowa.
- Dla twojego dobra, Cam.
     Odgarnęłam włosy z twarzy i pokiwałam powoli głową.
- Lepiej nam będzie osobno, racja. Żegnaj, Dan. - szepnęłam, po czym się wycofałam i odeszłam.
     Pożegnałam wszystkie wspaniałe chwile spędzone z Danielem, wszystkie żarty i docinki, które były tylko nasze, wszystkie uśmiechy i smutki, które dzieliliśmy... I ruszyłam w świat bez niego. Sama. 
~,~
Angie
     Wszystko się toczy dalej, czas płynie do przodu szybko i nieubłaganie, jakby nie miał zamiaru się nigdy zatrzymać. A ja, Angie, mam czasami ochotę przystanąć i obejrzeć się za siebie, uśmiechnąć się i pomyśleć: Udało się. Wszystko, mimo licznych zawirowań, ułożyło się po mojej myśli. Teraz, w tym momencie, inni idą naprzód. A ja wspominam, by zaraz ruszyć za nimi w kolejną piękną podróż, pełną przygód i szczęścia, pełną miłości i przyjaźni. Pakuję wszystkie wspomnienia do walizki, macham ręką na pożegnanie i znikam, by kiedyś wrócić bogatsza w nowe doświadczenia.
- Wrócę. - szepnęłam, uśmiechając się do Pablo. - Szybciej niż myślisz. 
     Pablo westchnął i odgarnął mi włosy z twarzy. 
- Wiem. Ale i tak będę tęsknił. - odparł. 
     Odsunęłam się od niego i wyjęłam z kieszeni kurtki małą kopertę, po czym mu ją podałam.
- Przeczytaj to wszystkim, w Studio. - powiedziałam. 
     Złożyłam na jego ustach pocałunek i wyszłam, zostawiając go samego, trzymającego w dłoniach list, którego treść znałam na pamięć.

"Powiedz Violetcie, że zawsze będzie dla mnie małą siostrzenicą, którą udało mi się odnaleźć,
powiedz Leonowi, że na zawsze zapamiętam to, jak kiedyś wylał na siebie sok truskawkowy i myślał, że cały od tego spuchnie,
powiedz Francesce, że zawsze rozświetlała każdy mój dzień swoją żywiołowością i zaraźliwym śmiechem,
powiedz Camili, że mam nadzieję, że wreszcie uwierzy w swój niepowtarzalny talent,
powiedz Naty, że swoim uroczym śmiechem potrafiła rozbawić mnie nawet w najgorszych chwilach,
powiedz Tomasowi, że to, jak przewrócił się z tacą pełną koktajli pewnego dnia, będzie już zawsze jednym z moich nazabawniejszych wspomnień,
powiedz Ludmile, że tak naprawdę wcale się nie myliła, bo rzeczywiście błyszczała jak gwiazda każdego dnia,
powiedz Braco, że od początku wiedziałam, skąd pochodzi i codziennie zaśmiewałam się z jego powiedzeń,
powiedz Stefy, że gdy pierwszy raz weszła do mojej klasy, uderzyło we mnie to, jak dobrym jest człowiekiem,
powiedz Danielowi, że wyzwiska, które wymyślał, gdy był bardzo zły, są najbardziej wyszukanymi jakie kiedykolwiek słyszałam,
powiedz Marco, że mu się długopis wypisał i żeby sobie wymienił, bo będzie miał problem ze zbieraniem zamówień, jak wtedy, gdy tamta starsza pani go sprała torebką,
powiedz Napo, że nie ważne jak wysokim się jest, ważne jest to, co się ma w środku,
powiedz Broadwayowi, że te jego uderzająco żółte spodnie naprawdę przyciągają uwagę,
powiedz Maxiemu, że tamta czapka, o którą mnie pytał, jest naprawdę ładna i powinien w nią zainwestować,
powiedz Andresowi, że kiedyś jeszcze pościgam się z nim do łazienki, 
powiedz Federico, że tak naprawdę jego grzywka wcale nie ma pół metra,
i powiedz im wszystkim, że ich kocham. I że wrócę, bo lubię się czasami obejrzeć za siebie i się uśmiechnąć."
~,~
Leon
     Nie myślimy o przyszłości, gdy jesteśmy szczęśliwi. Kiedy mamy szczęście w garści, chcemy je zatrzymać jak najdłużej i wtedy nie rozwodzimy się na tym, co będzie, gdy ono nam się wymsknie z dłoni i popędzi do kogoś innego. Ale czasami nadchodzą chwile melancholii. Zastanawiamy się nad sensem swojego życia, nad tym, dlaczego to akurat nas spotyka tyle dobrych rzeczy i przychodzi pytanie: A co będzie gdy to się skończy? Bo przecież wszystko się kończy. 
     Powinniśmy żyć tak, by na końcu się odwrócić i powiedzieć: Dziękuję. Trzeba też mieć komu podziękować. A więc? A więc nie mogę zaniedbywać przyjaciół.
- Andres? Możesz rozmawiać?
     Po drugiej stronie linii dało się słyszeć jakieś dziwne odgłosy i huki, nad których źródłem wolałbym się nie zastanawiać, po czym Andres odpowiedział:
- Mogę, ale chyba kosmici dobijają się do mojego pokoju, bo...
     Zaśmiałem się serdecznie, bo słuchając głupiej gadaniny Andresa po prostu nie można się nie śmiać.
- Andres, spotkamy się przed Resto za dziesięć minut? Zadzwoń też do reszty chłopaków. Mam dla was propozycję.
     Znowu kilka huków i domyśliłem się, że Andres biega po całym pokoju w poszukiwaniu przybyszów z innej planety. 
- Okej, a teraz przepraszam, ale kosmici nie chcą odpuścić. - po tych słowach się rozłączył.
     Podniosłem się z łóżka i ruszyłem w drogę do Resto. Po drodze przyglądałem się otaczającej mnie naturze, która wydawała się jakaś taka weselsza. Całkiem inaczej wygląda świat, gdy nasze dusze przepełnia szczęście, to prawda. Gdy ja jestem szczęśliwy, wszystko cieszy się razem ze mną. Całkiem jakby świat chciał mi za wszelką cenę udowodnić, że tylko i wyłącznie ode mnie zależy to, jak wygląda rzeczywistość. 
- Leon! - zawołał Andres. 
     Przyspieszyłem kroku i już po chwili stałem obok niego.
- Zadzwoniłeś do reszty chłopaków? - zapytałem, rozglądając się na boki.
     Andres podskoczył w miejscu, jakby dopiero teraz zorientował się, że już przyszedłem i spojrzał na mnie zdezorientowany. 
- Co? Aaaa, tak, wszyscy siedzą w Resto. - wymamrotał, odganiając od siebie jakiegoś wyimaginowanego owada.
     Wzruszyłem ramionami, postanawiając nie wnikać w kolejne dziwne zachowania Andresa i wmaszerowałem do Resto. Dostrzegłem grupkę chłopaków, czyli Maxiego, Tomasa, Broadwaya, Federico, Napo i Braco przy jednym ze stolików. 
- Gdzie Daniel? - usiadłem na wolnym krześle, zaraz obok odrobinę zamyślonego Maxiego w czerwonej czapce.
- Nie odbiera telefonu. - odparł krótko Andres, nadal rozglądając się na boki.
     Pokiwałem głową i uznałem, że możemy potem przekazać wszystko Danielowi, po czym zacząłem mówić:
- Uważam, że powinniśmy reaktywować All For You. W tamtym roku naprawdę dobrze nam szło, ale po wakacjach jakoś... zaniedbaliśmy to.
     Wszyscy zaczęli rozmawiać i przytakiwać. Wymieniali między sobą uwagi dotyczące tego, kiedy odbędzie się pierwsze spotkanie zespołu i tym podobnych. Po chwili się do nich dołączyłem. Powstało kilka melodii wystukiwanych palcami na powierzchni stolika, zaczęliśmy pisać teksty piosenek i zanim zdążyliśmy się obejrzeć Luca nas powiadomił, że zaraz spóźnimy się na pierwszą lekcję w Studio. 
     Wystarczyło tylko kilka słów, by zapoczątkować coś wielkiego.
~,~
Violetta
     Weszłam do sali głównej, gdzie miały się zaraz odbyć zajęcia z Pablo z pewnym przeczuciem. Nie wiedziałam jeszcze co się stanie, ale byłam pewna, że to nic dobrego. Usiadłam na krześle i przyjrzałam się zebranym już nielicznym osobom. Rozmawiały, śmiały się, ale nikt nie sprawiał wrażenia przybitego czy smutnego. Niby wszystko w porządku, ale jednak... 
- Witajcie. - do sali wmaszerował Pablo.
     Miał posępną minę, chociaż starał się uśmiechać. Po chwili do pomieszczenia szturmem wlała się reszta ludzi, czyli ci spóźnialscy. Wśród nich dostrzegłam Leona, który zaraz do mnie podszedł i cmoknął mnie w policzek. 
- Zanim zaczniemy zajęcia, mam dla was pewną wiadomość... - zaczął Pablo. - Angie nie będzie już was uczyła śpiewu.
     Wiedziałam. To właśnie to wisiało w powietrzu. Dlatego Angie była taka nieobecna, gdy ostatni raz z nią rozmawiałam, dlatego właśnie nie chciała poruszać tematu przyszłości i tego, co nas czeka.
- Ale jak to? - zapytał ktoś niedowierzającym tonem.
     Pablo wyjął z kieszeni spodni małą, wygiętą kopertę. Odchrząknął i zaczął czytać. Już na pierwszych słowach po moich policzkach popłynęły łzy. Leon przytulił mnie do siebie i zauważyłam jak oczy mu się świecą, gdy usłyszał swoje imię. Angie wspomniała o wszystkich tych, którzy byli z nią blisko i dla których nie była jedynie nauczycielką śpiewu. Gdy Pablo doszedł do ostatniego zdania, wszystkie dziewczyny już płakały. Nawet Maxi cicho pochlipywał w kącie razem z Braco i Naty. 
- Angie postanowiła wyjechać do Włoch. - dodał jeszcze Pablo. - Będzie tam rozwijać swoje umiejętności. Pamiętajcie, że obiecała, że kiedyś wróci. I na pewno dotrzyma obietnicy.
     Uśmiechnęłam się przez łzy. O, tak. Angie na pewno kiedyś wróci, uśmiechnie się i powie: "Ależ się stęskniłam!". 
~,~
Ludmiła
     Przecież nigdy nie lubiłam Angie, a ona nie darzyła zbytnią sympatią mnie. Dlaczego więc o mnie wspomniała w swoim liście pożegnalnym? Może jednak się pomyliłam i tak naprawdę zawsze wierzyła w to, że jestem dobrym i wartościowym człowiekiem? Angie odkąd pamiętam chciała pomagać wszystkim, którzy mieli jakiś problem. Dopiero gdy odeszła zdołałam zobaczyć coś, co było dla mnie wcześniej niewidoczne. Angie poprawiająca mnie wcale nie chciała mi dopiec, chciała udoskonalić mój talent. Angie mówiąca, że mogłoby być lepiej wcale nie mówiła tego złośliwie, pragnęła mnie jedynie zmotywować do działania. Angie karające mnie za złe zachowanie próbowała pokazać mi,  że ranię ludzi wokół. To takie oczywiste. 
     Uśmiechnęłam się sama do siebie. Świat, który widziała tamta Ludmiła, był tylko marną imitacją tego prawdziwego, bo dawna ja lubiła delikatnie zaginać granice między rzeczywistością a wyobraźnią. Nowa ja chce wszystko naprawić i sprawić, by ludzie zmienili co do niej zdanie. 
- Naty? 
     Brunetka odwróciła się na pięcie tak szybko, że loki śmiesznie zatańczyły wokół jej twarzy. Mimowolnie się uśmiechnęłam, a ona ten uśmiech odwzajemniła. Szybkim krokiem się do niej zbliżyłam.
- Cześć, Ludmiła. - przywitała się Naty.
     Spuściłam wzrok i przygryzłam wargę. Powinnam? Wzięłam głęboki oddech i odpowiedziałam sobie sama. Powinnaś.
- Możesz mi mówić Lu. - szepnęłam.
     Na twarzy Naty pojawił się szeroki uśmiech i już po chwili rzuciła mi się na szyję. Nie mogłam się powstrzymać i roześmiałam się głośno, szczerze. Bo wreszcie odzyskałam przyjaciółkę, jedyną prawdziwą i taką, której naprawdę na mnie zależy. 
~,~
Francesca
     Miłość to piękne uczucie, ale między dwójką zakochanych powinna się także zrodzić przyjaźń, bo to właśnie od niej wszystko się zaczyna. Przyjaciele są sobie wierni, zwierzają się sobie z najskrytszych tajemnic, nigdy nie zostawiają się nawzajem w potrzebie i po prostu są dla siebie. 
     Wzięłam pod rękę zamyśloną Violettę i potrząsnęłam nią lekko.
- Ej, Vilu, co jest? - zmarszczyłam brwi. 
     Violetta westchnęła cicho i podniosła na mnie wzrok. W jej oczach nie było już tych wesołych iskierek. 
- Jest mi smutno z powodu Angie. - wyjaśniła. - Będę za nią tęsknić.
     Pogłaskałam ją po ramieniu w geście pociechy i uśmiechnęłam się lekko. 
- Ja też będę, wszyscy będziemy. - powiedziałam. - Ale trzeba się z tym zmierzyć i zaczekać, aż Angie uzna, że powinna wrócić.
     Viola pokiwała powoli głową i odwzajemniła mój uśmiech. Już chciałam coś powiedzieć, gdy w oddali zauważyłam Naty przytuloną do... Ludmiły? Spojrzałyśmy po sobie z Violettą, zdziwione. Z drugiej strony alejki nadeszła Stefy trzymająca za rękę Tomasa, a zaraz za nimi Maxi, Leon i Federico. Wszyscy jak jeden mąż zatrzymali się i  rzucili nam zdezorientowane spojrzenia. Tylko Fede się szeroko uśmiechał. Co się święci?

Obiecałam rozdział, to jest. :) Powiem wam, że wyjazd Angie planowałam już od dawna. Najpierw miało być mało fragmentów o niej, by jakoś uśpić waszą czujność, a potem nagle bum! Zaskoczyłam was? :D Ten rozdział dedykuję Tinkerbell. :* Hmm, następny rozdział prawdopodobnie pojawi się w okolicach piątku-soboty. Kocham Was, dziękuję za wszystkie wejścia, komentarze, kliknięcia w ankiecie i za to, że po prostu jesteście. <3 Do następnego! 
Buziaki, M. ;*
PS czy tylko mi się nie podoba dubbing Marco? 

29 komentarzy:

  1. hej bedzie wiecej naxi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się dodać trochę więcej Naxi, ale przecież fragment o nich był w poprzednim rozdziale, a też nie wokół Naxi się świat kręci - są też inne postacie, którym muszę poświęcić trochę uwagi. :)

      Usuń
  2. Jej super, serio :D Zagladałam tutaj dzisiaj już kilka razy, aż się doczekałam :)
    Wszystkie wątki są naprawdę świetne :) świetnie piszesz, oddaj choć trochę talentu!
    A co do dubbingu Marco, to mi też nie przypadł do gustu :/ Bardziej jak dziecko, niż chłopak w jego wieku :/
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział!
    No i też się nie podoba, jest okropny...

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda mi Angie . Jak to czytałam miłam łzy w oczach
    Strasznie smutny , ale jak zwykle genialny ;)
    Tak . Głos Marco jest tragiczny . Jak 5 latek jakiś :D
    Cudowny , piękny rozdział i z niecierpliwością czekam na następny ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział arcydzieło po prostu ;) Czułam, że coś się święci z Angie :D ( żartuje, nie miałam pojęcia, jestem mało rozgarnięta). Jej list był świetnie napisany, pełen uczuć. Miało się wrażenie, że naprawdę napisała go sama Angeles. W ogóle w tym rozdziale jest tak fajnie 'przyjaźnie'. Widać relacje międzyludzkie , teraz już nie tylko miłość, ale również bardzo ważną w życiu przyjaźń.
    P.S - Dubbing Marco mnie dobił. Brzmi jak skrzeczący dwunastolatek :p
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejny wspaniały rozdział! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział! <3
    Czekam na następny. :3

    Dubbing Marco. Bez komentarza. ;_____;
    Załamka. ;___;

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow, Maddy już 50 rozdziałów. Ale to szybko zleciało ;)
    Ten, no po prostu jak każdy jest niezwykły, ma w sobie to coś ;*
    Udało Ci się. Mnie strasznie zaskoczyłaś tym nagłym wyjazdem Angie.
    O jak słodko... Lu znowu przyjaźni się z Naty, a ponadto nasz Włoch się w niej kocha... mmm...;)) Tak, zgadzam się z moją poprzedniczką - list był niesamowity. ;P
    Trochę zdziwiła mnie reakcja Cami, myślałam, że inaczej zareaguje na słowa Daniela. ;P
    A chłopcy reaktywują zespół hura! ;D
    W ogóle tyle się w tym rozdziale działo, że nie wiem co tu jeszcze napisać. Może podsumuję jeszcze raz, że był on cudowny i ja z niecierpliwością oczekuję kolejnego ;* Pozdrawiam!
    A! No i zgadzam się ze wszystkimi dubbing Marco fatalny, powoli mnie ten disney zaczyna wkurzać. Wszystko robią na odpieprz!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak usłyszałam dubbing Marco to złapałam się za głowę i nie kontaktowałam przez następne 15 min... Koszmar...
    Ale rozdział wspaniały. Smutno mi , że Angie wyjechała...

    OdpowiedzUsuń
  9. O jejku! Taki śliczny rozdział dla mnie? Ależ się wzruszyłam! Z całego mojego serduszka Ci dziękuję!
    W ogóle ten rozdział był taki wzruszający. Ten wyjazd Angie... Jejku, jak ona w nich wszystkich wierzyła! No skarb mieć takiego nauczyciela. Szkoda, że wyjechała:(
    Tak żem czuła, że Dan kocha Cami tak bardzo, że woli ją zostawić, tylko po to by była bezpieczna... Piękna miłość. Mam nadzieję, że szybciutko się między nimi wszystko wyjaśni i Cami zobaczy, jak cudowny jest Dan!
    Ciekawe co kombinuje tata Lary... Może podoba mu się mama Nico;> Hmm... Czekam na jakieś wyjaśnienia:)
    No i super, że Leon postanowił reaktywować zespół! No i ten Andres i kosmici, haha, on to zawsze musi coś głupiego wymyślić:)
    A no i Fedemiła! No rozkoczny jest ten Federico i bardzo fajnie, że Ludmiła pokaże swoją jasną stronę:) Już wystarczająco długo była po tej ciemnej.
    I w spaniałe jest to, że Naty mimo tylu krzywd, które wyrządziła jej osoba mająca być jej przyjaciółką, nie wypięła się na nią, tylko dała kolejną szansę!
    Kochana Maddy! Mogłabym czytać Twoje wypocinki i czytać, i do tego czytać, a jakbym mogła to bym jeszcze czytała xD Uwielbiam Cię!
    Czekam na następny:)
    Ściskam mocniutko!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział z resztą tak jak zawsze :* Zapraszam do mnie ;) : http://leonetta45love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. jakie boskie *.*
    omm, jak ja cię kocham ♥
    Ludmi się zmieniła NO TAK !!
    Federico ją pokochał, no tak się cieszę ♥
    Jesteś wspaniała i uwielbiam jak piszesz, to o uczuciach i wszystkim sprawia że czytając to płakałam, śmiałam się a teraz mam zaciesz na twarzy i zastanawiam się kiedy będzie następny :**
    jesteś boska i pamiętaj o tym <3
    całuję i oczywiście chcę next :**
    MARCELA *.*

    OdpowiedzUsuń
  12. Madziaa!:D
    O jejku.. jak ja nie mogłam w fragmencie Lu- Fede <3
    Jezusie.. Kocham cię za to i za wszytsko i wgllllllll!!!!!!!!!
    Nie mogę, chcę żeby Lu pozwoliła Fede pokazać prawdziwą siebie xd
    przecież to będzie piękne xd
    ja wiedziałam że to z Stefy to zauroczenie, ona pasuje do Tomaszka :D
    Cami się przekona jaki Dani jest kochany, on dla niej wszystko zrobi !*.*
    jak ja kocham tę dwójkę :D
    Reaktywacja zespołu? jestem na tak :D!
    Lara? tajemnicza coś:D

    Maja ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdial jak zawsze boski. Czyzby tato Lary zakochal sie w mamie Nico ? xD Dubbing ( czy jak to sie pisze ) Marco mi sie podoba, ale za to Diego dali taki pedalski.glos xD

    OdpowiedzUsuń
  14. Z tego rozdziału wywnioskowałam, że nie umiem nie płakać.
    Wszystko właściwie mnie porusza i serio, nie wierzę w to, że ryczałam 3 razy w tym rozdziale. Pierwszy raz przy perspektywie Federico, ale to normalne, bo on jest niesamowity. Tak pięknie to ujęłaś, ubrałaś w słowa, więc trudno było mi pomyśleć o czymś innym niż o tym zawirowaniu Ludmiły.
    ,,-Lubisz mnie? - pisnęła łamiącym się głosem. - Zależy ci na mnie?"
    Te słowa wciąż kłębią się w mojej głowie i nie umiem wyobrazić sobie piękniejszych. To było ,,lubisz mnie?", nie ,,kochasz mnie?". Ona potrzebuje dowartościowywania, pomimo tego że wciąż to sobie wmawiała. Wmawiała... I koniec. Ona sobie to wmawiała. A tam w środku próbowała sobie udowodnić, że tak jest. A w jej sercu trwała prawdziwa wojna na przeciwstawne racje. I to jakoś tak mnie dotknęło, że... wyobraziłam sobie samą siebie i po prostu płacz był nieunikniony.
    ,,Powiedz Ludmile, że wcale się nie myliła, bo rzeczywiście błyszczała jak gwiazda każdego dnia."
    Rozumiecie to?
    Ten list poruszył mnie do głębi, aż w końcu doszłam do tego momentu. Moje oczy były jeszcze zaszklone i moje łzy były wielkości grochu. Aż szkoda mówić. Pewnie wyglądałam jak wariatka i zasłaniałam się ręką, by nikt mnie nie widział. Jakoś się udało, ale zapamiętam sobie, że to ty tak pięknie opisałaś to pożegnanie.
    I potem jeszcze raz, gdy Pablo czytał list uczniom.
    Dziękuję ci.
    Bardzo ci dziękuję.
    I przepraszam, że nie komentowałam... Jakoś nie nadążałam za tym wszystkim.
    Xenia <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze:
      Dubbing dupa, ale kurde Marco to ja kocham całym serduszkiem. jeeeej! <3

      Usuń
    2. A! I wgl sorry, że ten komentarz taki chaotyczny, ale jeszcze nie mogę się pozbierać.

      Usuń
  15. Dubbing jest beznadziejny i nie mogę się skupić kiedy słucham co on mówi ;-; rozśmiesza mnie to xD Ale i tak go uwielbiam <3
    A rozdział zajebisty ;3 przepraszam, że nie komentuje, ale nie mam czasu na czytanie.. :|

    OdpowiedzUsuń
  16. Maddy trafiłam na twojego bloga dość niedawno i nie przeczytałam wszystkich rozdziałów czego bardzo żałuje. Od jutra siadam i czytam wszystko po kolei! Obiecuje ci to! Uwielbiam Cie całym sercem, wiesz? Mam nadzieje, że się nie gniewasz, ponieważ dziś nie skomentuje rozdziału, muszę przeczytać wszystko a później napisze ci długi komentarz! Przepraszam Cie kochana.
    Tymczasem zapraszam Cie na moje wypocinki:
    http://naxi-the-beginning-of-big-love.blogspot.com/
    Pozdrawiam i całuje, N.

    OdpowiedzUsuń
  17. Super! Genialny! Ale co ja ci będę słodzić.
    Leon <3
    Federico <3
    Kurde czuję się jak Violetta, kogo wybrać Leona czy Federico??
    Ale pomińmy ten fakt.
    Poprosiłabym więcej Fedemiły!
    Co ja się będę rozpisywać!
    List Angie bardzo, ale to bardzo wzruszający! Płaczę! All for you come back! I na to czekałam! Lara?? Sikret? Ja myślę, że (jestem trochę walnięta!) tata Lary będzie chciał ją swatać z Nico xD! Bo ja jestem taka krejzi! Ale o tym, że tata Lary ( będę go nazywać Romek, o tak Romek to dobre imię xD) a więc tak o tym, że Romek zakochał się być może w mamie Nico o tym bym nie pomyślała !
    Dzisiaj mi trochę odwala! Więc kończę ten mój fascynujący komentarz!
    Buziaki :***
    Anastazja :****

    OdpowiedzUsuń
  18. Super rozdział zresztą jak zawsze
    A co do dubbingu Marco to on jest wręcz zabawny (kojarzy mi się z kresķówką pika czu sory ale nie wiem jam się to pisze )
    Zapraszam do mnie
    http://prawdziwa-leonetta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Super blog fajne opowiadania!!! Wszystkich fanów ,,Violetty" na mój blog www.fanstars.pinger.pl

    OdpowiedzUsuń
  20. Jeju, piękny rozdział. (Pięknie napisany - zazdroszczę). Tata Lary zakochał się mamie Nico?
    List Angie... Z Leon'em najlepsze, ze cały spuchnie od soku.
    Fedemiłka w tym rozdziale to mój ulubiony fragment :]

    Szkoda, że Angie wyjechała, no... Wróc, Angeles! :D
    I jeszcze Cami bez Daniela.
    Fajnie, że Lu odzyskała przyjaciółkę.

    Nie umiem pisać komentarzy, no, ale trudno :D Czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  21. http://dame-tu-amor.blogspot.com/
    chyba kopia twojego bloga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma po prostu ten sam tytuł i podobne tytuły postów, to nie jest kopia. :)

      Usuń
  22. Odpowiedzi
    1. Prawdopodobnie dzisiaj. Przepraszam za opóźnienia. :*

      Usuń
  23. Super rozdzial
    Czekam na next'a

    OdpowiedzUsuń