sobota, 2 listopada 2013

Violetta Story - Chapter 51.

Violetta Story, chapter 51.

Francesca
Naty niezliczenie wiele razy powtarzała, że "przyjaźń" między nią a Ludmiłą jest już na zawsze skończona. Starałam się nie zwracać uwagi na jej odrobinę posępną minę, gdy nam to mówiła i utwierdzała wszystkich w przekonaniu, że dla niej panienka Ferro to nie jest już nikt ważny. Ale tak naprawdę chyba każdy dobrze wiedział, jak jest w rzeczywistości - Naty nigdy nie przestanie zależeć na Ludmile. 
Mimo woli uśmiechnęłam się lekko. W końcu Naty nie uwierzyłaby Ludmile tak po prostu, nie po tym, jak Ferro okłamała ją tyle razy. Rzuciłam okiem na Violettę, która przestępowała z nogi na nogę, jakby się czymś denerwowała. 
- Jak myślisz, co się dzieje? - zapytała po chwili Viola. 
  Wzruszyłam ramionami i dalej obserwowałam scenę, jaka rozgrywała się na naszych oczach. Naty i Ludmiła się od siebie oderwały i zaczęły rozmawiać. Normalnie, zwyczajnie, tak jakby nigdy nic się nie stało. Wyglądały na ożywione i - przede wszystkim - szczęśliwe.
- Będziemy tak na nie patrzeć? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Leona.
Obie z Violettą podskoczyłyśmy lekko, zaskoczone tym, że Verdas nagle znalazł się obok nas. Moja przyjaciółka odwróciła się do niego, a on objął ją w pasie i przyciągnął do siebie, zauważając jej zdezorientowaną minę.
- A co innego zrobić? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
Nikt się już nie odezwał. Najwyraźniej wszyscy byli skonsternowani przez to, co się właśnie działo i nie mieli wielu błyskotliwych pomysłów. Po kilku minutach ciszy, w której w spokoju obserwowaliśmy sobie poczynania Naty i Ludmiły, Maxi nie wytrzymał. No cóż, jest z natury gadatliwy, więc czego my się spodziewaliśmy?
- Naty! - zawołał, wyrywając się do przodu.
Przytrzymałam go w ostatniej chwili, łapiąc go za niebieską bluzę, którą miał na sobie. Wierzgałby się pewnie, ale Naty i Ludmiła zauważyły naszą obecność, więc nie miał do tego okazji. 
- Cześć! - krzyknęła z uśmiechem Natalia, ciągnąc za rękę Ludmiłę i podbiegając do nas.
Wydawać by się mogło, że teraz wszyscy zaczniemy sobie wesoło rozmawiać i przyjmiemy Ludmiłę Ferro do naszej paczki niczym starą znajomą, z którą się długo nie widzieliśmy. Ale takie wydarzenie miałoby miejsce tylko w jakimś szczególnie przerysowanym filmie, którego bohaterowie nie posiadają typowo ludzkich cech. W naszej rzeczywistości natomiast nikt nie miał ochoty nagle wybaczać Ludmile. Przyglądaliśmy się jej ze zmrużonymi oczami, każdy, dosłownie każdy, co musiało dosyć przerażająco wyglądać, szczególnie z jej perspektywy. Tylko Federico, który od początku dziwnie się zachowywał, nadal się uśmiechał i wyglądał, jakby wygrał darmowy bilet do kina.
- Co tu robicie? - odezwała się cicho Naty, najwidoczniej zakłopotana. 
No tak. Atmosfera zrobiła się nagle tak gęsta, że można by ją ciąć nożem i podawać na talerzach. 
- Stoimy. - odparł Tomas. 
Znowu zapadła cisza, potworna cisza, której nikt nie miał odwagi przerwać. Czułam delikatny powiew wiatru na policzkach i odkrytych ramionach, ale nie poruszyłam się, czekając na to, aż ktoś inny wykona jakikolwiek ruch. Ostatecznie tym kimś okazała się sama Ludmiła Ferro.
- Muszę iść. - wyszeptała, spuszczając głowę i ukrywając twarz za blond kurtyną, którą utworzyły jej długie włosy.
Nie zdążyłam nawet mrugnąć, a jej już nie było. Federico zerwał się nagle do biegu i popędził za nią tak szybko, jakby od tego zależało jego życie.
~,~
Camila
Powoli wkroczyłam do Studio. Nieliczni uczniowie pałętali się jeszcze po korytarzach, ale większość skończyła już zajęcia i wyszła z budynku. Wybrałam taką godzinę właśnie po to. Nie chciałam spotkać przyjaciół. Od razu by mnie zaczęli wypytywać o Daniela i w ogóle, a ja najzywczajniej nie miałam ochoty o nim rozmawiać. Bo co miałabym im powiedzieć? Och, nic się nie stało, po prostu wczoraj zerwaliśmy?
Skierowałam się do sali instrumentalnej, gdzie zawsze można znaleźć jakieś zgubione przez kogoś nuty. Uczniowie zostawiają je czasami w roztargnieniu, a poza tym wszyscy wiedzą, że Beto to wielki bałaganiarz - on także gubi często zapisy. Gdy weszłam do pomieszczenia,  moje nozdrza uderzył zapach cynamonu. Zmarszczyłam nos, ale nie zwróciłam na to większej uwagi i podeszłam do keybordu ustawionego pod ścianą oblepioną kolorowymi plakatami. Położyłam dłonie na klawiszach i zamknęłam oczy, mając nadzieję, że jakaś melodia przyjdzie mi do głowy i powstanie z tego nowy hit. Mijały sekundy, minuty, ale nic... W końcu zrezygnowałam i z ciężkim westchnieniem odsunęłam się od instrumentu. Kątem oka dostrzegłam stosik kartek. Schyliłam się po nie i zaczęłam je przeglądać. Były to zapisy nutowe, niektóre skończone, niektóre dopiero w fazie tworzenia... Na każdej kartce widniały te same inicjały. D.L. Nie zastanawiając się dłużej, ponownie stanęłam przy keybordzie i zaczęłam grać. Słowa idealnie pasujące do melodii pojawiły się niczym zapowiedź lepszego jutra.

Dime lo que quieras
y no me hagas llorar
No! Juegues conmigo
me hagas ilucionar
Dime las palabras
que digan la verdad
No! Prometas cosas
que no van a pasar

Wszystko się idealnie dopełniało, mój głos, te słowa i ta melodia. Tak jakby ktoś napisał ją specjalnie dla mnie, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Ktoś, kogo tożsamości może nigdy nie poznam, pomógł mi odnaleźć słowa opisujące mój obecny stan. W myślach podziękowałam tej osobie, mając nadzieję, że kiedyś ją odnajdę. 
~,~
Violetta
Powinnam się domyślić. Przecież nic nie może trwać w bezruchu wiecznie, każdy potrzebuje w końcu rozwinąć swoje skrzydła i wzlecieć wysoko, pokazując, że jeszcze stać go na robienie wielkich rzeczy. Czas przyszedł również na Ludmiłę Ferro, która wreszcie ukazała nam chociaż odrobinę swojego prawdziwego ja. Trochę mnie to zdezorientowało, bo przyzwyczaiłam się do wrednej i aroganckiej Ludmiły, która uważa się za najlepszą. Ale jak mogłam nie zauważyć, że ostatnio jakoś... ucichła? Przestałam ją widywać na korytarzach w przyciągających uwagę strojach, nie przerywała już moich rozmów z przyjaciółmi swoimi bezsensownymi przemowami, podczas których stawała na ławce i łudziła się, że kogoś obchodzi jej paplanina. Nie, Ludmiła tak jakby znikła, a ja chyba nigdy nie poświęcałam jej osobie na tyle uwagi, by to dostrzec w porę. Sama musiała dać o sobie znać.
- Pablo nas wzywa do sali głównej, Violu. - moje rozmyślania przerwał głos Francesci.
Pokiwałam głową w zadumie i podążyłam za nią. Stanęłyśmy obok reszty uczniów Studia. Po krótkiej chwili oczekiwania do pomieszczenia wszedł Pablo w towarzystwie Marottiego i reszty nauczycieli. Zorientowałam się, że przedstawią nam wyniki castingów, bo Marotti podskakiwał niecierpliwie z wielkim uśmiechem na twarzy, zapewne nie mogąc się już doczekać.
- Wiemy już, kto weźmie udział w tegorocznym reality-show. - zaczął Pablo, na co przez salę poniósł się szmer zainteresowania. - Marti odczyta nazwiska...
Marotti zarzucił szalik na plecy i przerwał mu urażonym tonem:
- Marotti. 
ablo machnął ręką i podał prezenterowi kopertę.
- Camila Torres, Maximiliano Ponte, Leon Verdas, Ludmiła Ferro, Violetta Castillo, Tomas Heredia, Natalia Navarro, Francisco Romerro. - wyrecytował Marotti, po czym odrzucił kawałek papieru za siebie.
Rozległy się gromkie brawa, ktoś poklepał mnie po plecach, a po chwili stałam już na scenie wśród innych wyczytanych przez Marottiego. Na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech, chociaż byłam odrobinę oszołomiona. Nie spodziewałam się, że się dostanę, bo przecież w tamtym roku już brałam udział w reality-show, więc myślałam, że tym razem szansę dostanie ktoś inny. Nawet poczułam małe wyrzuty sumienia, że po raz kolejny zabieram komuś sposobność do osiągnięcia wielkiego sukcesu. Ale zaraz przyćmiło je poczucie nieskończonego szczęścia.
- A gdzie Ludmiła i Camila? - zapytał Pablo, rozglądając się po pomieszczeniu.
Naty pospiesznie wyjaśniła, że Ludmiła się źle poczuła i musiała iść do domu, a ja przytaknęłam jej i powiedziałam, że Camili nie ma z tego samego powodu. Pablo zmarszczył brwi, jakby nie dał się nabrać, ale zostawił ten temat w spokoju.
- No dobrze, powiedzcie im zatem o tym, że dostały się do reality-show i przekażcie wszystkie najważniejsze informacje. - westchnął. - W pary jesteście podzieleni tak, jak zostaliście wyczytani, czyli Cami i Maxi, Leon i Ludmiła, Violetta i Tomas, Naty i Francisco. 
~,~
Lara
Z lekkim westchnieniem usiadłam na łóżku, wśród stosu poduszek. Postanowiłam zrobić sobie taki jakby dzień wolny od toru, zgiełku tam panującego i rąk ubrudzonych olejem. Gdy tylko wróciłam ze szkoły, od której niestety nie mogłam sobie tak po prostu uciec, rozpoczął się mój dzień wytchnienia. No tak, miał się zacząć.
- Lara, co ty robisz? - w drzwiach mojego pokoju stanął tata. - Ubieraj się, idziemy na tor.
Przewróciłam oczami i podciągnęłam ciepłą kołdrę pod brodę, by zasygnalizować, że nie mam najmniejszego zamiaru wychodzić dziś z łóżka, a co dopiero gdzieś iść. Tata jednak nie zrozumiał aluzji i założył ręce na pierś, jakby oczekiwał, że zaraz zerwę się na równe nogi i popędzę z nim na tor.
- Nie idę. - odezwałam się po chwili, widząc, że ojciec raczej nie zorientuje się o co chodzi do wieczora.
Tata zmarszczył czoło, zdziwiony. 
- Jak to nie idziesz? - zapytał z niedowierzaniem.
zruszyłam ramionami i oparłam się plecami o ścianę. 
- Po prostu. Dzisiaj robię sobie wolne. - uśmiechnęłam się, ale tacie najwyraźniej nie było do śmiechu, bo patrzył na mnie dziwnym wzrokiem.
No tak, jak mogłabym zapomnieć. On nie zna pojęcia "dzień wolny", bo dla niego praca jest najważniejsza. Dla mojego ojca dzień bez pracy to dzień stracony, bo przecież leniuchowanie jest takie nudne i nikomu nie potrzebne. Bo co takiego dla ludzkości robię leżąc w łóżku? Nic. A on bez przerwy chciałby coś robić dla ludzkości, a konkretniej dla samego siebie, bo gdyby nie to, że lubi pieniądze, które ma z toru, dawno by go sprzedał. 
- Lara, żartujesz sobie ze mnie? Dzisiaj mama Nico przychodzi na tor razem z nim, masz ją oprowadzić. - powiedział zdenerwowany tata. - Nie możesz dzisiaj zostać w domu.
Nico. Nico, Nico i cały czas ten Nico. Ta jego matka naprawdę musi być nadziana, skoro ojcu aż tak zależy. Gdyby nie była, to nawet by pewnie nie zwrócił uwagi na tego chłopaka, ot sobie kolejny bywalec toru, wiele takich jest. 
- No dobrze, ale najpierw przyznaj, że jego matka ma kasę. Dlatego tak ci zależy, nie? - uniosłam brwi. 
Tata znowu zrobił tą samą minę co ostatnim razem, gdy go o to zapytałam.
- Nie ma kasy. Ledwo wiążą koniec z końcem. - odparł cicho. - Czekam na dole.
~,~
Ludmiła
Czy ja w ogóle chcę, by mnie przyjęli do tej swojej "paczki"? Czy może tylko sobie to wmawiam, bo boję się nowych doświadczeń i nowych ludzi? Powinnam poznać kogoś innego, może nawet spoza Studia, zakumplować się i stworzyć sobie własną grupę przyjaciół. Ale nie umiem, nie potrafię. Ciągle siedzi mi w głowie obraz roześmianych Francesci, Camili, Violetty, Stefy i Naty. One mają prawdziwą przyjaźń i miłość i dzięki temu są szczęśliwe, a ja nie mam nic. Nie mam nic, co mogłoby wywoływać na mojej twarzy choć cień uśmiechu.
A więc tak, chcę. Chcę, by mnie przyjęli, bo czuję, że tylko wśród nich mogę poczuć się doceniona i spełniona. Oni wiedzą, jaka kiedyś byłam, jak wiele złego wyrządziłam... I gdyby mi wybaczyli, znaczyłoby to, że wcale nie jestem taka zła i wszystko da się jeszcze odbudować. Naty zapomniała i dała mi drugą szansę, ale ona czekała. Natomiast oni mają siebie i nie potrzebują mnie do kompletu. Jestem zbędna. A tak bardzo chciałabym nagle stać się im potrzebna.
- Lu, ktoś do ciebie. - ciszę zakłócił głos mamy, która zajrzała ostrożnie do mojego pokoju przez uchylone drzwi.
Pokręciłam głową, jakbym chciała się od tego wszystkiego odciąć.
- Nie, powiedz, że mnie nie ma, proszę. - wymamrotałam. - Nie mam ochoty z nikim rozmawiać.
- Nieładnie tak kłamać, Lu. - moim oczom ukazała się postać uśmiechniętego Federico.
Mama wycofała się powoli, a ja patrzyłam na chłopaka wielkimi oczami, zapominając o całym bożym świecie.
- Co tu robisz? - zapytałam cicho.
Fede podszedł bliżej, ale zauważył moją minę i zatrzymał się w odległości kilku metrów od mojego zasłanego różową pościelą łóżka.
- Przyszedłem poprawić ci humor. - wzruszył ramionami, uśmiechając się lekko.
Czy mogę nazwać Federico swoim przyjacielem? Martwi się o mnie, bo gdyby tak nie było, to by do mnie nie przyszedł. A może czegoś ode mnie oczekiwał w zamian? Nie, przecież mówił, że mu zależy. Tak naprawdę. Nie mogę zaprzepaścić jedynej szansy na zdobycie jego zaufania.
- To miłe. - odparłam cicho. 
Uśmiechnął się jeszcze raz i usiadł obok mnie na łóżku, na co ja się momentalnie odsunęłam. Przez jego twarz przemknął cień rozczarowania, ale zaraz powrócił na nią uśmiech. Zganiłam się w myślach. Nie powinnaś trzymać dystansu! Ale Ludmiła Ferro zawsze trzymała dystans, a nie tak łatwo wyzbyć się starych nawyków i zwyczajów.
- Chciałabyś porozmawiać o tym, co czujesz? - odezwał się po chwili ciszy Fede.
To pytanie tak dziwnie zabrzmiało. Nigdy nikt mnie o to nie pytał. Naty dobrze wiedziała, że nie lubię zwierzać się innym ze swoich problemów, wolę je sama rozwiązywać, by szybciej zapomnieć. Jeśli ktoś inny się o nich dowie, to istnieje cień szansy na to, że w przyszłości wywlecze ja na wierzch.
- Nie. 
Federico westchnął i odwrócił wzrok.
- Ale tu nie chodzi o ciebie. Po prostu nie lubię się zwierzać. - wyjaśniłam prędko.
- Czasami warto się wygadać. - stwierdził Fede, przenosząc wzrok na mnie.
Zarumieniłam się pod wpływem tego spojrzenia. Te błyszczące brązowe oczy, dosłownie jak fabryka czekolady, wwiercają się w ciebie, a ty nie masz pojęcia, czy kiedykolwiek uda ci się oderwać od nich wzrok. 
- Rumienisz się. - zachichotał. 
Spuściłam głowę, by ukryć te przeklęte różowe plamy, które pojawiły się na moich policzkach. Nigdy nie lubiłam rumieńców.
- Nie ma się czego wstydzić. - wyszeptał i uniósł palcem wskazującym mój podbródek.
Zadrżałam pod wpływem jego dotyku. Byliśmy tak blisko siebie, że mogłabym jednym ruchem ręki przeczesać jego brązowe włosy, które aż się prosiły o to, by ich dotknąć, mogłabym pogłaskać jego policzek, mogłabym... Opanuj się!
- Co robisz? - szepnęłam, chociaż wiedziałam, co on chce zrobić. 
Jego usta były bardzo blisko moich. 
- Jestem! - do pomieszczenia wpadła zdyszana Naty z wielką torbą na ramieniu.
Miała rozczochrane włosy i zarumienione z emocji policzki, ale wyglądała na szczęśliwą, w jej oczach tańczyły wesołe ogniki. Nie zauważyła tego, że od siebie odskoczyliśmy, bo zrzuciła ciężki pakunek z ramienia i odetchnęła głęboko, po czym spojrzała na nas i uśmiechnęła się szeroko.
- Co tak siedzicie? Przerwałam wam coś? Przepraszam, ale ja i Lu musimy odrobić stracony czas, więc ty sobie pójdziesz. - powiedziała dosłownie na jednym wdechu, jakby zapomniała o czymś takim jak oddychanie.
Wypchnęła zdezorientowanego Federico za drzwi i pocałowała go w policzek, po czym zawołała:
- Babski wieczór, przykro mi! 
Zza drzwi dało się słyszeć jęk zawodu, na co Naty zaśmiała się jeszcze głośniej.
~,~
Daniel
Tylko dla jej dobra. Wszystko tylko dlatego, że za wszelką cenę chciałbym ją ochronić przed okrucieństwami tego świata. Chociaż dobrze wiem, że Camila sama sobie dobrze poradzi ze wszystkim, boję się, że mimo zerwania Diego jakoś do niej dotrze. A więc muszę mu pokazać, że dla mnie panienka Torres była tylko kolejną przygodą, zabawą na kilka tygodni. Już mi się znudziła. Tak właśnie musi myśleć Fernandez. Akurat w tej kwestii nie będzie trudno go przechytrzyć, bo on wie aż za dobrze, że stały związek to dla mnie coś nierealnego. Znaczy, tak było. Ale on nie musi wiedzieć o tym, że coś się zmieniło.
Postanowiłem obrać taktykę, która na jakiś czas zdezorientuje Diega, który założył sobie, że się zmieniłem. Pozwolę mu myśleć, że tak naprawdę dla mnie czas stanął w miejscu i jestem tym samym Danielem, z którym się widział tyle lat temu. Chcę pomagać, ale nie zostaję z jedną osobą czy grupką ludzi na dłużej, bo nie lubię monotonii. Tak właśnie jest. Nic się zmieniło.
Tylko jak długo uda mi się udawać? Kłamstwo ma krótkie nogi. 
~,~
Leon
Usiadłem na murku otaczającym teren Studio21. Doskonałe miejsce do przemyśleń, bo o tak późnej porze mało kto pałęta się w pobliżu szkoły. A więc można pogrążyć się w swoich myślach, rozkoszować się ciszą i spokojem. Nic nie przeszkadza, nawet najmniejszy szelest. Tutaj czas jakby staje w miejscu, zatrzymuje się specjalnie dla ciebie, byś mógł przystanąć i wszystko jeszcze raz przeanalizować, dokładniej i rzetelniej, bo w wirze codziennych zajęć nie jest to możliwe.
- Leon. - jej głos przebił się przez barierę marzeń, którą wokół siebie utworzyłem.
Taka niewinna, bezbronna. Niby zwyczajna, nic nie znacząca, a jednak wyjątkowa. Niepowtarzalna. Nie ma drugiej takiej dziewczyny na świecie, żadna nie ma tak idealnie skrojonej twarzyczki, żadna nie ma tak anielskiego głosu, żadna nie ma tak pięknego wnętrza. Tylko ona. Potrafi sprawić, że moje serce bije szybciej najmniejszym gestem, takim jak odgarnianie włosów z czoła czy przygryzanie wargi w skupieniu. To, co ona robi i mówi, jest dla mnie najpiękniejsze na świecie, bo wiąże się to z nią. Wszystko, co jest wokół niej staje się automatycznie idealne i nieskazitelne, zupełnie jak ona.
- Co tu robisz tak późno? - zapytałem. - Marzniesz. 
Zbliżyła się do mnie i wyciągnęła ręce. Posadziłem ją sobie na kolanach i przytuliłem do siebie, bo cała drżała z zimna. Miała na sobie sukienkę na ramiączkach, a był późny wieczór i w Buenos Aires robiło się bardzo chłodno.
- Chciałam cię zobaczyć. - wyszeptała.
Dobrze wiedziała, gdzie mnie znaleźć. Uśmiechnąłem się na tą myśl - Violetta wie o mnie więcej niż ktokolwiek inny z całej naszej paczki. Wie, że moim ulubionym kolorem jest niebieski, wie, że uwielbiam się przytulać, że jestem uczulony na truskawki, że mam ulubioną koszulę, której nigdy nie założyłem... 
- Mogłaś zadzwonić, przyszedłbym do ciebie. Przeziębisz się. - potarłem jej ramiona, by się trochę rozgrzała.
Ziewnęła jak mały kotek, marszcząc nosek i wtuliła się we mnie mocniej. 
- Nic mi nie będzie. - po tych słowach przymknęła powieki i zasnęła.
Poczułem dumę, bo jej tata powiedział mi kiedyś, że Violetta zasypia, gdy czuje się bezpiecznie. Posiedziałem jeszcze chwilkę na murku, wpatrując się w jej piękną twarz, po czym wstałem powoli z nią w ramionach i skierowałem się do posiadłości jej rodziny. 

Przepraszam, że tak długo. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, jestem po prostu leniem i zajmowałam się wszystkim, tylko nie pisaniem. Nie wiem dlaczego, chyba nie miałam weny i ochoty. Ale dzisiaj wszystko wróciło i napisałam rozdział. :D Nie martwcie się, to było przejściowe, każdy chyba czasami tak ma. Ten rozdział zadedykuję Mai, bo ją kocham. <3 Następny rozdział prawdopodobnie w piątek, bo w tym tygodniu mam wiele sprawdzianów i spraw do załatwienia i zwyczajnie nie będę miała czasu. Aha, no i jakby ktoś chciał wiedzieć, to Maddy założyła sobie tumblra. Tak tylko wam mówię, żebyście wiedzieli. xD I to tyle ode mnie. Dzięki Wam za wszystko! <3 Kocham Was i do następnego!
Buziaki, M. ;*

30 komentarzy:

  1. BOOOOOOOOOOOOOOSKI!!!!!!!!!!
    Omomomomomomom..... Fedemila, Leonetta ^^
    Pięknie kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja kochana Maddy :)
    Czekam na ten rozdział i czekam.. aż w końcu widzę to piękną liczbę : 51. No dobra, może sama w sobie nie jest taka piękna, ale rozdział z pewnością zasługuje na to miano. No więc czytam sobie i czytam i nie mogę wyjść z podziwu ( z rozdziału, nie z liczby :D)
    Wszystko się zmienia. To doskonale pasuje do Twojego opowiadania. Chodzi mi o całokształt. Każdy z bohaterów zmienia się, inni znacznie i powoli,drudzy szybko i mało. Nieważne. Ważne, że tak pięknie ukazujesz ludzkie życie. Nikt nie pozostaje taki sam, przynajmniej w mojej opinii. Każdy się zmienia, chociaż troszeczkę. Po za tym nikt nie lubi monotonności :)
    Chyba najbardziej spodobała mi się perspektywa Ludmiły. Widać ile zmian w niej zaszło, na lepsze oczywiście. Poznajemy ją lepiej, dowiadujemy się, że wcale nie jest taką wredną jędzą. Jest człowiekiem. Ma uczucia. Natalia i Federico już otworzyli swoje ramiona do Lu, czy inni pójdą w ich ślady?
    Jest jeszcze Daniel, Diego i Camilla. Nie do końca wiadomo co będzie dalej. Widać jedynie, że Daniel zrobi wszystko by Cami nie stała się żadna krzywda. Mam nadzieję, że mu się uda.
    Lara. Cały czas próbuje się dowiedzieć, co się dzieje z jej ojcem. Jest bardzo sceptycznie nastawiona, oskarża ojca o kierowanie się wartościami materialnymi. Tymczasem mi się wydaje, że on się zakochał...
    Leon i Violetta. Jak zwykle wszystko pięknie i wspaniale. Oni się po prostu kochają. Tylko i aż. Nie mogą bez siebie żyć, ani przeżyć jednego dnia bez wspomnienia o tej ukochanej osobie. I to jest miłość :)
    To chyba koniec mojego komentarza. Starałam się by wyszedł długi, ale nie wiem czy odniosłam sukces.
    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. I kurde Fedemiła najfajniejsza!
    Taka boska, jejejejej <3
    Eh... <3
    No ale super też była Leonetta. Nom. Super bardzo.
    A Naty ciota, przerwała moim gołabeczkom. Pierwszy raz w życiu mam ochotę ją ukatrupić! :)
    O lol. A Daniel? Co on kombinuje.... Dziwny jakiś.
    Camila, ignorantko. Daniel L... Leaiva? Jak on kurde miał? Leiva? No już nie wiem. Ale to o twojego byłego chłopaka chodzi! lol. xd
    Dobra. Wszystkiego najlepszego, zdrówka!
    I do następnego.
    I tumblra polecam, bo fajny jest! :D
    Xenia <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny, wspaniały, cudowny, boski, niesamowity mogłabym tak wymieniać długo ale mi się nie chcę. Świetnie opisujesz uczucia naszych bohaterów, mam nadzieje że w końcu będzie moja Fedemiła. To czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny xD zapraszam do mnie leonetta-voyporti.blogspot.com i sorki, że z anonima, ale mi się logować nie chcę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super :) Tak długo czekałam, ale opłacało się, bo jestem taka wesołaaaa! Siedzę sobie i szukam blogów, a tutaj nagle na którymś zauważyłam, że na Dame tu amor pojawił się 51 rozdział!
    Świetny. No i długi - taki jakie lubię :)
    Nie umiem się rozpisywać, więc to chyba tyle :)
    Pozdrawiam, życzę weny i czekam na kolejny rozdział
    Ola :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny ;-)
    Super rozdzal
    Naty im przerwała taką słodką chwile
    Czekam na next'aaa<3

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj Maddy, bardzo Cię przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, tak bardzo mi za siebie w tym momencie wstyd. Pokornie błagam Cię o wybaczenie ;*
    Czy już Ci mówiłam, że masz ogromny talencior, niczym niezmierzony, niczym bezkresny ocean, można w nim utonąć, jest tak ogromniasty, że ja wciąż nie ogarniam go moim wzrokiem, biorąc pod uwagę nawet fakt, że raczej nie należę do osób krótkowzrocznych? Jeśli nie, to mówię teraz. Masz ;)

    ,,Niech się dzieję wola nieba, z nią się zawsze godzić trzeba." - podpisuje się pod stwierdzeniem Aleksandra Fredry. Co jak co, ale mi najbardziej podobała się Leonetta. Ja po prostu kocham ją w Twoim wykonaniu. Jest taka czuła, delikatna, ich relacja jest przepełniona uczuciami, emocjami, pięknymi opisami. Kurczę to jest genialne. Ja uwielbiam subtelność, drobne, delikatne gesty, które w rzeczywistości znaczą więcej niż niejeden pocałunek, a Ty opisujesz to w taki sposób. A w ogóle to już najbardziej urzekły mnie przemyślenia Leona, jego miłość do Violetty, to w jaki sposób on ją postrzega, nie tylko jej urodę, cy figurę, ale przede wszystkim to taka ona jest w środku, jej duszę. On kocha ją za jej piękną osobowość. Jak już pewnie wiesz, kocham Leosia, a sposób w jaki Ty go przedstawiasz i kreujesz urzeka mnie w stu procentach. brak mi słów. Może w następnym komentarzu napiszę pieśń pochwalną na jego cześć ;)

    Natalia pogodziła się Ludmiłą. No nie wiem, co o tym myśleć. Bo niby panna Ferro się zmieniała, stała się dobrą osóbką, współczującą, cierpiącą, obnażającą swoje uczucia, pragnącą bliskości innych. Jednak moim zdaniem ludzie nie zmieniają się od tak sobie. Z dnia na dzień, do tego potrzebny jest czas, mnóstwo czasu. A Ludmiła to jednak wciąż ta sama Ludmiła. Nie mówię nawet, że specjalnie, ale przez przypadek, może w jakiś sposób zranić Naty. Moją kochaną Natalię, która w żadnym stopniu, nie załguje na cierpienie. Więc ja, proszę ją tylko i wyłącznie o czujność i zachowanie dystansu, póki co.

    Okej, jest już dosyć późno, a ja padam z nóg, więc chyba skończę mój komentarz. Mam nadzieję, że miał on chociaż jakąś znikomą wartość xD Kochanie moje, Ty masz taaaki talent, pisz dla nas dalej, pisz, pisz i nie przestawaj <3

    Kocham Cię, Diana ;***

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak patrzę na powyższe komentarze czuję się głupio, ponieważ wiem, że moja wypowiedź nie będzie nawet w połowie tak długa, jak moich poprzedniczek. Mam nadzieję, że cię tym nie zawiodę. Nie potrafię długo się wypowiadać.

    Zapewne zdajesz sobie sprawę z tego, że rozdział bardzo mi się spodobał. Wiele razy pisałam ci, że masz niesamowity talent. Idealnie opisujesz uczucia bohaterów, co dodaje uroku całemu opowiadaniu.

    Natalia doszła do porozumienia z Ludmiłą. Wydaję mi się, że tym razem, dziewczyna naprawdę się zmieniła. Wiem jednak, że możesz mnie jeszcze czymś zaskoczyć. Cóż, już nie mogę się doczekać tej niespodzianki!

    Uprzedzałam, że mój komentarz nie będzie długi. Na tym zdaniu, moja wypowiedź powinna się już zakończyć. No cóż, pozdrawiam!

    P.S: Zapraszam cię również do siebie na nowy rozdział. Liczę na szczerą opinię:
    violetta-and-her-world.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Madzia ;)
    Femiła, ahh pozwół że najpierw to ją skomentuję. Nie mogę no! Fede przyszedł poprawić humor Lu, oszaleję *.* on jest taki kochany, jakby tak do mnie przyszedł to bym się zsikała!:d serio.... fejm i basta !:D . Dobra Keep Calm Maja! opanuj emocje!:D .
    Natalia im przerwała?! normalnie jej tego nie wybaczę :D ale i tak ją uwielbiam ;d
    Wiem, ze jeszcze będa miec okazje nasze gołąbeczki porozmawiać sam na sam xd

    Leonetta? hmmmmmmm urocza, uroczunia!*.
    Leoś kocha Viole za to jaka jest, nie jak wygląda czy coś, to jest niespotykane i jedyne w swoim rodzaju:d

    Daniel i Cami,, jeny Cami, taka mało kapująca nagle ;d
    No przeciez to o jej miłość chodziło ;d

    No nic, dziękuję za dedykację ;)
    Cieszę się, że kolejny wspaniały rozdział był dla mnie.
    To miłe i kochane.
    Też Cię Uwielbiam ;**
    Maja;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział genialny jak zawsze:)
    Kocham to jak piszesz:)
    Już nie mogę się doczkać nastąpnego:)
    Pozdrawiam i życzę weny:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana, no co mogę innego powiedzieć niż to, że rozdział fenomenalny?
    Może to głupie, ale cieszy mnie to, ze Fran i reszta nie przyjęli Ludmi z otwartymi ramionami tak od razu. To by było takie... takie sztuczne? Nie wiem, czy to dobre słowo, ale chodzi mi o to, że ludzie nie dają drugiej szansy od tak. Zawsze maja wątpliwości i są nieufni. Tym bardziej, biorąc pod uwagę fakt, co Lu im zrobiła i jak nieraz namieszała. Więc ogromniasty plus za to, że nie przesłodziłaś ich charakterów!
    Cieszę się jednak, że Naty w nią tak bardzo wierzy. No i Federico też. Bo obawiam się, że gdyby nie oni, Ludmiła stwierdziłaby, że jej przemiana nie ma żadnego sensu. A tak, jak widzi, że komuś na niej zależy, to zapewne będzie się starała, żeby to jej nowe "ja" było czymś prawdziwym.
    W ogóle ten Federico jest taki uroczy... Tak bardzo chciałby się do niej zbliżyć, przejść za ten mur, który wokół siebie wzniosła, dotrzeć do jej serduszka... I już miałam nadzieję na mega romatyczny pocałunek, a tu Naty xD O zgrozo!
    A czy Cami nie wie, że D.L. to Daniel? ;p A może tylko ja chciałabym, zeby to był on xD Kurcze... Że też los musi im rzucać kłody pod nogi. Kiedy w końcu Cami znalazła kogoś, kto zawrócił jej w głowie, tak na serio, to musi się wydarzyć coś, co to popsuje... A Daniel naprawdę mocno ją kocha, skoro zrezygnował z niej, by ją chronić... Chciałabym, żeby się już między nimi wszystko wyjaśniło!
    A Leonetta... On tak ślicznie o niem mówi... Też bym chciała poznać kogoś takiego, kto kochałby mnie tak jak Leon Violettę... Ach... ♥
    No i na koniec Lara... Co ten jej tata kombinuje? Wyjaśniłabyś to już, bo mnie zżera ciekawość!

    Powodzenia na sprawdzianach! Masz je wszystkie rozwalić! A potem uraczysz nas kolejnym cudowniutkim rozdzialikiem! Właśnie tak!
    Ściskam mocno;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ajj, taki długaśny, przynajmniej dla mnie - ale to dobrze :D
    Sytuacja z Lu i Naty największym szokiem dla wszystkich hihi XD Najlepszy Federico, który wyglądał jakby wygrał darmowy bilet do kina! A potem Marti i Marotti z szaliczek - śmiałam się się do ekranu komputera :D
    Oooo, nie no, ojciec Lary musi być zakochany w mamie Nico!
    Naty przerwała w takim pięknym momencie Fedemiły/Femiły!
    Daniel? Daniel, co? Co on kombinuje?!
    Ooo, Leon ma ulubioną koszulę, której nigdy nie założył? Boi się, że ja zniszczy? XD
    Dobra, wyjątkowo napisałam dużo jak na mnie ;D Rozdział mi się podobał jak zawsze, mój ulubiony moment to chyba Federico i Ludmiła, ka których punkcie ostatnio mi odbija :D

    Czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejciu !
    Genialny
    Cudowny
    Wredna Naty ...Przerwała w taki pięknym momencie :D
    Oj Daniel , Daniel ... Coś sie szykuje
    I jeszcze Leonetta , która fanastycznie zakonczyłaś rozdział ;)
    Czekam na następny ;**

    OdpowiedzUsuń
  15. Przecudowny rozdział, z resztą jak każdy!
    Czekam na następny.;)
    PS: Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu. Więcej informacji znajdziesz na http://suzanstory.blogspot.com/
    Buziaki;*
    Z.

    OdpowiedzUsuń
  16. Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu.
    Więcej informacji tutaj:
    http://zycie-nie-jest-zawsze-szczesliwe.blogspot.com/
    Gratuluję xD

    OdpowiedzUsuń
  17. Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu!!
    Więcej informacji tu:
    http://leonetta-te-esperare.blogspot.com/2013/11/liebster-blog-award.html
    Gratuluję :-D xD
    /~~Kriena

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten blog został nominowany do LBA ! Szczegóły na moim blogu http://violetta-cami-naty.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Zostałaś nominowana do LBA więcej informacji tutaj : http://zycie-to-nie-pargraf.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Wspaniałe ! :D
    Czeeekam na kolejne :33

    OdpowiedzUsuń
  21. nominuję cię do lba :D
    szczegóły tu: http://vilu-diary.blogspot.com/p/blog-page_3.html i zapraszam przy okazji na rozdział 2, jeżeli masz ochotę :3
    Pozdrawiam, i postaram się szybko skomentować twój rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  22. Przybyłam i ja :D
    Jeśli mój komentarz będzie beznadziejny, to przepraszam, ale od 30 minut próbuje zrobić Gifa i mi to nie wychodzi. Ale dobra, ja nie mam zamiaru pisać tutaj o mojej głupocie, a o rozdziale :D
    Viola i Leon - ich miłość jest piękna i czysta. Niejedna dziewczyna chciałaby, aby chłopak kochał ją tak bardzo, jak Leon kocha Violettę. To ona jest dla niego najważniejsza. To piękne, w jaki sposób o niej mówi, jak się o nią troszczy. Jest dla niego całym światem. Czego chcieć więcej? Chyba życzyć, aby zawsze ich uczucie było tak silne, jak jest teraz. Żeby zawsze trwali w tej miłości. Bo w tej chwili ich miłość jest największym skarbem jakim mają.
    Lu - wierzę, że kiedyś zostanie przyjęta do reszty paczki, ale musi minąć trochę czasu. Oni muszą się oswoić z nową Lu. Muszą zobaczyć i przekonać się, że blondynka naprawdę się zmieniła. Lu też musi jeszcze dojrzeć do swojej zmiany, że jest już inną osobą. Lu jednak w swojej przemianie nie jest sama. Ma Naty, która ją wspiera i w nią wierzy i ma Fede, który też w nią wierzy i jej pomoże. Jestem pewna, że za jakiś czas Lu będzie przyjaźniła się zresztą. Oni ją przyjmą. Tylko po prostu jak już wspomniałam, musi minąć trochę czasu, a Lu niech walczy i niech się nie poddaje. Za nim Leon został przyjęty do reszty grupy trochę też minęło, nie przyjęli go od razu, ale za sprawą i osobą Violetty to się udało. Lu ma Naty i Fede, którzy sprawią, że blondynka zostanie przyjęta do paczki :
    Cami - przecież to Daniel. Dobrze wiemy, że nadal go kocha.
    Daniel będzie udawał i przybierze Maskę? Pytanie tylko, czy na dobre mu to wyjdzie? Czy nie wpakuje się w większe tarapaty? Powinien walczyć o to, aby odzyskać Cami. Rozumiem, że się o nią boi, ale czy wytrzyma bez niej długo?

    Maddy, pamiętaj, że Cię uwielbiam i nie tylko :D
    Ale ja mam jedno, ale gdzie u Ciebie PODZIAŁ SIĘ ANDRES?! :d

    OdpowiedzUsuń
  23. Zostałaś nominowana do LBA nam oim blogu:
    violetta-y-leon.blogspot.com
    Gratuluję! <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Genialne !!!!!!!
    Naty ja być zła na ciebie za Femiłe ...
    Troszkę Leonetki, mega !
    Czekam na next !
    Ally <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Mmmmmm *.* Feduś kocha się w Ludmi *.* Ta debilka Naty musiała wszystko zepsuć ;dd Cudoooowny rozdział. Na prawdę, masz talent do pisania :* Mówię serio ;D
    No i jesteś nominowana do LBA <3 Szczególiki u mnie ;*
    http://violetta11mystory.blogspot.com/

    Gratki, Natt ;3

    OdpowiedzUsuń
  26. Wspaniały <3 I jaki długi *.* Ja bym takiego nie umiała napisać :D Dawaj Fedemile, szybkooo :C I Leonette !
    Ps. Zostałaś nominowana do LBA ! <3 Więcej na moim blog : dame-tu-amor.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  27. Kiedy next???????????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś albo jutro. Przepraszam was bardzo za opóźnienia, ale nie wyrabiam już z tym wszystkim.

      Usuń
  28. Maddy! Na samym początku chcę cię bardzo, bardzo, bardzo przeprosić. Nie skomentowałam ostatnich dwóch rozdziałów. Przeczytałam - ale mojego komentarza brak. Jest mi naprawdę głupio.
    A teraz do rzeczy:
    Nie dziwię się przyjaciołom, że nie zaakceptowali jeszcze takiej Ludmiły. To naturalne, że mogą być podejrzliwi. Nikt nie zmienia się od tak. Zachowanie Federica mogło się im wydać dziwne. Pobiegł za blondynką.
    W rzeczywistości on coś do niej czuje. Zatroszczył się o nią. Spytał, co jej jest i pozwolił się jej wygadać. Było mi ich szkoda, kiedy Naty wygoniła chłopaka, może by coś więcej się stało... xd
    Camila i Daniel. Same kłopoty. Nie wiem Dan jak to zrobisz, ale masz mi odzyskać Cam. Nie będziesz płacił za swój błąd. Wiem, że on pokona Diega.
    D.L. te inicjały coś mi mówią... Daniel Leiva? :D Ale jestem spostrzegawcza xD
    A teraz wiedząc, że napisałaś rozdział 52 przechodzę właśnie do niego.
    Pozdrawiam,
    Caro <3

    OdpowiedzUsuń