czwartek, 19 września 2013

Violetta Story - Chapter 44.

Violetta Story, chapter 44.

Camila
     Federico uśmiechnął się szeroko, jakby nie zauważył naszych zdezorientowanych min.
- Przytulicie mnie, powiecie, jak bardzo tęskniliście czy coś? - odezwał się radosnym tonem. 
  Popatrzyłyśmy po sobie z Fran i w momencie rzuciłyśmy mu się w ramiona. Roześmiał się głośno i przytulił nas do siebie. 
- Czemu nie mówiłeś, że wracasz? - pisnęła Francesca, gdy już się od siebie odsunęliśmy. - Przygotowalibyśmy ci jakąś imprezę powitalną!
Fede pokręcił energicznie głową.
- Chciałem wam zrobić niespodziankę. - odparł. - A gdzie reszta? Brakuje mi... Violi i Leona. Wołajcie ich! Niech się przywitają z Federico!
  Luca roześmiał się nerwowo i odszedł szybkim krokiem, zostawiając nas samych z rozentuzjazmowanym Fede. Miałam drobne trudności z dobraniem dobrych słów. Nie wiedziałam, jak mu wytłumaczyć, że Violetta i Leon właśnie wracają z Hiszpanii. Francesca najwyraźniej nie miała tego typu wątpliwości, bo natychmiast mu odpowiedziała:
- Pojawiłeś się w samą porę, bo Viola i Leon powinni za jakiś czas wrócić z Hiszpanii.
Federico zmarszczył brwi.
- A po co, do jasnej ciasnej, oni byli w Hiszpanii? - zapytał odrobinę zszokowany. 
Francesca już otwierała usta, by coś powiedzieć, ale szybko jej przerwałam, by nie palnęła jakiejś głupoty.
- Długa historia. - uśmiechnęłam się lekko. - Viola na pewno ci wytłumaczy jak wróci.
Fede pokiwał głową powoli, jakby przyswajał te informacje. Po chwili jednak na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Cami, Fran, przedstawicie mi tych panów? - wskazał ruchem głowy na Marco i Daniela, którzy z podejrzliwością przyglądali się naszej trójce. 
Pociągnęłam Daniela za rękę, by stanął obok mnie i zmierzwiłam mu włosy.
- To jest Daniel, mój chłopak. - powiedziałam. 
Daniel nie wykonał żadnego ruchu, tylko przyglądał się Federico, jakby chciał go zaraz udusić gołymi rękami. 
- Cam jest moją dziewczyną. - syknął, akcentując wyraźnie słowo "moja". - A tak w ogóle to miło cię poznać. - dodał szybko, gdy wbiłam mu łokieć w biodro. 
Zauważyłam kątem oka, jak Francesca toczy zażartą bitwę z Marco, który za wszelką cenę chciał ją wyciągnąć z Resto. Oboje byli z natury uparci, więc, obawiając się o ich zdrowie psychiczne, rozwiązałam szybko ich spór. Przyciągnęłam ich bliżej i przedstawiłam sobie Marco i Federico.
- Miło poznać. - wysyczał Marco.
Nie wiem, czy jego głos był taki oschły dlatego, że był zazdrosny o Francescę, czy dlatego, że wbijała mu ona paznokcie w ramię, ale nie będę wnikać.
~,~
Ludmiła
Jak ktoś taki jak ja mógł się zakochać? Przecież to się nie mogło stać. Ludmiła Ferro nie traci czasu na takie żałosne istoty, jakimi są faceci. To znaczy, nie traciła. Bo aktualnie jej myśli zaprząta pewien chłopak.
Westchnęłam cicho, odgarniając włosy z twarzy. Od kilku godzin próbowałam wyrzucić z głowy twarz Nico, ale niezbyt mi to wychodziło. Mama pytała już tysiąc razy dlaczego tak szybko wybiegłyśmy i miała do mnie nawet pretensje, bo nie zdążyła przymierzyć tych ślicznych butów, które widziała na wystawie. Kiedyś to było moje jedyne zmartwienie - przegapiona okazja na zakup czegoś ładnego. Dużo się zmieniło.
- Nico. - szepnęłam, wyglądając przez okno. 
Jego imię brzmiało jak najpiękniejsza melodia dla moich uszu. Gdy je słyszałam, przechodziły mnie przyjemne ciarki. Nie chciałam się tak czuć. Ale już dawno straciłam panowanie nad swoimi uczuciami.
- Lu! - pisnęła mama, wchodząc do mojego pokoju. - Nie możesz przesiedzieć tutaj całego wieczoru. Brak słońca źle robi na cerę, przecież wiesz.
Wywróciłam oczami.
- Mamo, jest wieczór. Słońce i tak już zaraz zajdzie.
Mama chciała jeszcze coś powiedzieć, ale przerwał jej dźwięk, który wydał z siebie mój telefon leżący na biurku. Wzięłam go do ręki i odczytałam wiadomość od... Naty?
Imprezujemy w Resto. Jest Federico, niedługo przyjedzie Leon z Violettą. Nie chcesz się dołączyć?
Zmarszczyłam brwi. Po pierwsze: skąd się wziął w Argentynie Federico? Pod drugie: dlaczego Natalia się mną przejmuje i zaprasza mnie do zabawy? Przecież nie jestem mile widziana wśród jej przyjaciół. 
- Idź do przyjaciół, Lu. - odezwała się mama.
Podskoczyłam lekko. Zaglądała mi przez ramię, by zobaczyć wiadomość. Schowałam telefon do kieszeni szortów i założyłam ręce na pierś.
- Nieładnie tak czytać cudze wiadomości. - powiedziałam.
- Oj tam, nie przesadzaj, Lu. - machnęła ręką, uśmiechając się szeroko. - Idź, bo sama cię zaprowadzę.
Pokręciłam głową z powątpiewaniem, ale zarzuciłam torebkę na ramię i dałam mojej rodzicielce buziaka w policzek. Skierowałam się do drzwi i usłyszałam jeszcze za sobą wołanie mamy:
- Wracaj późno i baw się dobrze!
Zaśmiałam się cicho i wyszłam na świeże powietrze. 
~,~
Violetta
Gdy wysiedliśmy z samolotu i odetchnęłam wreszcie świeżym powietrzem, miałam ochotę krzyknąć ze szczęścia. Przez te kilka godzin lotu byłam zmuszona do oddychania powietrzem przesiąkniętym zapachem spoconej skóry i wyżutej gumy. Poza tym, byliśmy przecież w Buenos Aires! W domu!
- Masz ochotę krzyczeć? - szepnął mi Leon do ucha, gdy staliśmy w dość długiej kolejce, by odebrać swoje walizki.
- Czytasz mi w myślach. - zachichotałam cicho. 
Kiedy już każde z nas trzymało rączkę swojej walizki, mogliśmy złapać taksówkę, by podwiozła nas do domu. W połowie drogi przypomniałam sobie, że obiecałam wszystkim, że zaraz po powrocie zjawimy się w Resto.
- Tato, przebiorę się i idę do Resto. - powiedziałam, odgarniając włosy z twarzy. 
Tata spojrzał na mnie z powątpiewaniem.
- Jest późno, Violetta... - zaczął, kręcąc głową.
Przerwałam mu, bo jakby się już rozkręcił, to znalazłby tysiąc powodów, według których nie powinnam tego wieczoru wychodzić z domu. 
- Nie widziałam się z przyjaciółmi bardzo długo. Pójdę, czy tego chcesz, czy nie.
Tata westchnął i przeniósł wzrok na Leona, który przysłuchiwał się naszej wymianie zdań.
- Masz jej pilnować. - nakazał mu, na co Leon pokiwał energicznie głową. 
~,~
Ludmiła
Niepewnym krokiem wkroczyłam do Resto. Imprezujemy... Imprezują? To mi jakoś nie wyglądało na imprezowanie. Każdy znalazł sobie jakiś kąt w barze i łaził w tę i z powrotem, mamrocząc coś pod nosem. Domyśliłam się, że nie mogą się już doczekać, aż wróci Violetta z Leonem. 
Podeszłam do Federico, który siedział na jednym z krzeseł i ze sceptyzmem przyglądał się Luce, próbującemu coś zmajstrować z balonów. Na pierwszy rzut oka widać było, że nie jest ani trochę zainteresowany tym, jakie tym razem zwierzę brat Francesci zrobi z balona. 
- Cześć, Fede. - przywitałam się, siadając obok niego. - Postanowiłeś wrócić. 
Spojrzał na mnie, wyrywając się z zamyślenia.
- Ludmiła. No proszę, nadal tu jesteś. - zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów.
Parsknęłam śmiechem i odrzuciłam włosy na plecy.
- Dlaczego miałoby mnie tu nie być? - zapytałam z ironicznym uśmiechem na twarzy.
Federico przeczesał dłonią swoje brązowe włosy i westchnął. Nie wiem dlaczego, ale śledziłam każdy jego ruch z taką uwagą, jakby od tego zależało moje życie. Zmienił się odkąd ostatni raz go widziałam. Może nie z wyglądu, ale coś w jego sposobie mówienia było inne.
- Wiesz, tyle starań, a i tak nic nie osiągnęłaś. - odparł. - Inna już by się dawno wycofała.
Zmrużyłam podejrzliwie oczy. Był zdecydowanie zbyt pewny siebie. Jakby już wygrał. Jakby walka się skończyła. 
- Ale Ludmiła Ferro się nie poddaje. - wycedziłam przez zęby. - Powinieneś to wiedzieć.
Podniósł się z krzesła i poprawił dżinsową kurtkę, którą miał na sobie. 
- Jak zasłużysz, to dam ci zdjęcie z autografem, Ludmi. - mrugnął do mnie i skierował się w stronę Camili.
Otworzyłam usta ze zdziwienia. Kiedyś nie ośmieliłby się powiedzieć czegoś takiego. Zmienił się. Dlaczego mi się to podobało?
~,~
Violetta
Złapałam Leona za rękę i mocno ją ścisnęłam. Odwzajemnił ten gest i uśmiechnął się do mnie zachęcająco.
- Będzie dobrze. - zapewnił mnie. - Przecież nas nie zjedzą. Tęsknili. 
Wzięłam głęboki oddech i przymknęłam na chwilę powieki, by pozbyć się tego bezsensownego strachu. Czego tu się bać? Przecież to moi przyjaciele.
- Idziemy. - zadecydowałam i ruszyłam przed siebie. 
Niepewnym krokiem wkroczyłam do Resto, a Leon zaraz ze mną, nie puszczając mojej dłoni. Wszystkie głowy zwróciły się w naszą stronę, każda para oczu była utkwiona w naszych twarzach. Nie wiedziałam jak się zachować. Ciszę przerwał radosny okrzyk:
- Violetta! - przede mną nagle pojawił się uśmiechnięty od ucha do ucha Federico. 
Pisnęłam z radości i przytuliłam się do niego z całej siły. Nie spodziewałam się go tutaj, przecież był we Włoszech. Ale zaskoczenie jeszcze spotęgowało moją radość.
- Skąd się tu wziąłeś? - zapytałam, gdy już się od siebie oderwaliśmy. - Mogłeś zadzwonić!
Fede zaśmiał się i odparł:
- To miała być niespodzianka. Specjalnie dla ciebie siedziałem tutaj z tymi nudziarzami, którzy potrafią tylko w nerwach obgryzać paznokcie. 
Przeniosłam wzrok na osłupiałych przyjaciół. Byli wszyscy - Camila, Francesca, Maxi, Naty, Marco, Daniel, Tomas, Stefy, Napo, Braco, Broadway, a nawet Ludmiła. Nagle straciłam panowanie nad sobą i rzuciłam się w objęcia tak dawno nie widzianych przyjaciół. Przytulałam każdego po kolei, nie mogąc powstrzymać łez. Gdy już wszyscy się wyściskaliśmy, nadszedł czas na zbiorowego przytulasa. Czułam się jak najszczęśliwsza dziewczyna na ziemi.
- Ale tęskniłam! - zawołała Francesca, kiedy zdołaliśmy się wyplątać z uścisku. 
Roześmialiśmy się wszyscy. 
- Hm, przyznaję, że nudno było bez ciebie, Castillo. - odezwała się Ludmiła z lekkim uśmiechem na twarzy. 
Zmarszczyłam brwi, ale podeszłam do niej i rozłożyłam ramiona.
- Nie przytulisz swojego największego wroga? - uśmiechnęłam się szeroko. 
Ludmiła roześmiała się i objęła mnie ostrożnie, jakby nie była pewna, czy powinna. Wtedy cieszyłam się z tego, że ją widzę. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek zatęsknię za Ludmiłą Ferro, ale jednak. 
- Ojej, to takie dziwne. - wymamrotał Maxi, przecierając oczy. 
Oderwałyśmy się od siebie i wybuchłyśmy niekontrolowanym śmiechem. Maxi wyglądał przekomicznie ze zdezorientowaną miną. 
- Czemu nie zadzwoniliście po swoją starą nauczycielkę śpiewu? - usłyszałam głos Angie. 
Rzuciłam się jej na szyję, a ona roześmiała się i przytuliła mnie do siebie mocno. Stęskniłam się za każdym z nich z osobna i za wszystkimi razem. Nie potrafiłam wyrazić swojego szczęścia w tamtym momencie.
- Vilu, ale ja się stęskniłam za tobą. - wyszeptała mi Angie do ucha. 
Nagle rozległa się ogłuszająco głośna muzyka. Odwróciliśmy się wszyscy jak jeden mąż i zobaczyliśmy Lucę z wielkim uśmiechem na zarumienionej z emocji twarzy.
- IMPREZUJEMY! - wydarł się. 
Leon porwał mnie do tańca i zaczęła się impreza. Wreszcie wszystko wróciło do normy.
~,~
Federico
Powrót do Buenos Aires był dla mnie jak powrót do lepszego życia. Owszem, bardzo podobało mi się w trasie, jaką zafundowało mi You-Mix, cieszyłem się z tego, iż mogłem trochę pobyć z mamą we Włoszech, ale... W Argentynie znalazłem to, czego tak długo szukałem - przyjaciół, takich prawdziwych, którzy zostaną ze mną do końca. 
Usiadłem na jednym z krzeseł ustawionych z boku i westchnąłem. Wspaniale było patrzeć na to, jak szczęśliwi są wszyscy wokół. 
- Hej, Fede. - dosiadł się do mnie Tomas z jakąś szatynką u boku. - Poznałeś już Stefy?
Przyjrzałem się dokładniej dziewczynie. Miała długie, brązowe włosy opadające na ramiona falami, oczy tego samego koloru i uroczy kształt twarzy. 
- Nie. - odparłem. - Może mi ją przedstawisz? - uśmiechnąłem się lekko.
- Stefy, to jest Federico. Fede, to jest Stefy. - powiedział Tomas rozbawionym tonem. - No, i już się znacie.
- Miło mi cię poznać, Stefy. - dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. - Jesteście razem?
Tomas pokiwał energicznie głową, obejmując Stefy ramieniem. Nie wiem dlaczego, ale wolałbym usłyszeć inną odpowiedź. Gdzieś w głębi serca wiedziałem, że Stefy mi się spodobała. Ale nie mogłem dać tego po sobie poznać. To przecież dziewczyna mojego przyjaciela. W trasie zauroczyło mnie wiele dziewczyn, nic dziwnego, że tutaj także się taka znalazła. Niedługo mi przejdzie, zawsze przechodzi. Otrząsnąłem się z zamyślenia i wstałem z krzesła.
- No, to ja zostawiam was samych. - zaśmiałem się serdecznie. - Może uda mi się odbić Violettę Leonowi. - zażartowałem.
- Trzymamy kciuki. - odparł Tomas z rozbawioną miną.
Odszedłem w kierunku Violi i Leona, którzy bawili się w najlepsze na parkiecie. 
~,~
Camila
Wyszliśmy z Danielem z Resto, bo zaczęła mnie boleć głowa od tej głośnej muzyki. Usiedliśmy sobie na ławce nieopodal baru. 
- Cam, opowiedzieć ci kawał? - zapytał Daniel, obejmując mnie ramieniem. 
Wywróciłam oczami, bo zadał mi to pytanie już chyba dziesiąty raz tego wieczoru, ale przytaknęłam lekko, by wreszcie opowiedział mi ten swój kawał.
- Przychodzi baba do lekarza, a... - zrobił dramatyczną przerwę. - A lekarz to baba!
Patrzyłam na niego jak na wariata, gdy zwijał się ze śmiechu. Po kilku chwilach się uspokoił i spojrzał na mnie dziwnie.
- Co jest, Cam?
Udałam zamyśloną i popukałam się palcem w brodę.
- Hm, no nie wiem... To wcale nie było śmieszne. - uniosłam brwi. 
Ostatnio zastanawiam się, czy Dan specjalnie robi z siebie idiotę, czy naprawdę ma aż tak mały móżdżek.
- Nie znasz się w ogóle na żartach, Cam. - naburmuszył się, zakładając ręce na pierś. - A tak poza tym, to mogłabyś przynajmniej udawać, że cię śmieszą moje kawały.
Westchnęłam i dałam mu buziaka w policzek, po czym przytuliłam się do jego ramienia.
- No przepraszam, będę milsza. - zapewniłam go, odrobinę rozbawiona. - A ty spróbujesz być trochę poważniejszy?
Daniel zmarszczył brwi i zamyślił się. Wyglądał przekomicznie, ale starałam się nie wybuchnąć śmiechem, bo by się jeszcze bardziej obraził.
- Ale przecież ja jestem poważny. - wypalił w końcu. 
Pokręciłam głową z powątpiewaniem i zmierzwiłam mu włosy.
- Tak. Jesteś najpoważniejszy na świecie. - uśmiechnęłam się lekko. - I za to cię kocham.
Dan napuszył się jak paw i przeciągnął dłonią po włosach, wprowadzając w swojej fryzurze jeszcze większy nieład.
- Zapomniałaś jeszcze o tym, że jestem najprzystojniejszy, najmilszy, najzabawniejszy, najsilniejszy, najmądrzejszy i...
Trzepnęłam go otwartą dłonią w ramię i zgromiłam wzrokiem. 
- I do tego najskromniejszy. - dodałam ze sceptyzmem. 
Pokiwał energicznie głową, jakby nie wyczuł ironii w mojej wypowiedzi. Roześmiałam się. I jak tu nie kochać takiego idioty? Kochanego idioty.
~,~
Angie
Około trzeciej w nocy towarzystwo zaczęło się rozchodzić do swoich domów. Ja postanowiłam zabrać się z Violettą, by w razie czego ją obronić. Germanowi mogło się nie spodobać to, że jego córka wraca tak późno do domu. 
- Violu, nie trzaskaj tak drzwiami, wszyscy pewnie śpią. - szepnęłam. 
W tym momencie światło się zapaliło. Podskoczyłyśmy obie na widok Germana siedzącego na kanapie. Miał surowy wyraz twarzy.
- Witam panie. - uśmiechnął się z ironią. - Macie może zegarek? Bo nie wiem, która godzina jest.
Violetta wyjęła z torebki swój telefon i spojrzała na wyświetlacz. 
- Dochodzi czwarta nad ranem, tatusiu. - odparła słodkim głosikiem. - Nie powinieneś spać?
German zmarszczył brwi.
- Bardzo śmieszne. - uśmiechnął się z politowaniem. - Siadaj sobie, córeczko, porozmawiamy.
Violetta uniosła jedną brew i założyła ręce na pierś. Ja tylko przenosiłam wzrok z jednego na drugie. Byłam ciekawa, co wyniknie z tej wymiany zdań.
- Tato, jeśli chcesz rozmawiać o tym, że za późno wróciłam, to proszę cię, nie traćmy czasu. - westchnęła. - Tyle się z nimi nie widziałam. 
German chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował i przyciągnął Violettę do siebie, przytulając ją mocno. 
- Porozmawiamy rano, ale o tym, o czym chciałaś rozmawiać w samolocie, dobrze? - zapytał. 
Viola pokiwała głową i ucałowała go w policzek, po czym pociągnęła mnie za rękę i razem weszłyśmy na górę, do jej pokoju. Usiadłyśmy na łóżku zasłanym różową pościelą.
- Angie, tęsknię za Olgą i Ramallo. - odezwała się Violetta po chwili ciszy. 
Pogłaskałam ją po włosach i uśmiechnęłam się do niej pocieszająco.
- Twój tata na pewno postara się o to, by wrócili. - zapewniłam ją. - A teraz idź spać, bo rano wracasz do Studia. 
Viola ziewnęła przeciągle i przetarła oczy, rozmazując jeszcze bardziej makijaż, który i tak nie był już w zbyt dobrym stanie. 
- Dobranoc, Angie. - powiedziała, gdy już wychodziłam.
- Kolorowych snów, Violu. - szepnęłam, po czym zamknęłam za sobą drzwi jej pokoju.
~,~
Leon
Rano obudziłem się pełen pozytywnej energii. Miałem ochotę śpiewać, tańczyć i krzyczeć ze szczęścia. Wszystko było takie kolorowe. Gdy już się ogarnąłem, zszedłem na dół po schodach i przywitałem się z rodzicami.
- Jak się spało? - zapytała mama, smarując kromkę chleba masłem.
Uśmiechnąłem się szeroko.
- Wspaniale. - odparłem. - Kocham was, wiecie? - ucałowałem mamę w policzek, przytuliłem tatę i wyszedłem z domu.
W drodze do Studio podśpiewywałem sobie pod nosem piosenkę, która ostatnio krążyła mi po głowie. Wystarczyło ją tylko przelać na papier, ale za każdym razem, gdy tego próbowałem, wylatywała mi z głowy. Postanowiłem jednak się tym nie przejmować i raźnym krokiem wkroczyłem do Studio. Już na wejściu ujrzałem roześmianą Violettę otoczoną przyjaciółkami.
- Cześć. - przywitałem się, obejmując ją od tyłu w pasie. 
Odwróciła się do mnie i przytuliła mnie mocno. Nie spodziewałem się tego, więc chwilę zajęło mi odzyskanie równowagi, ale na szczęście się nie przewróciłem. 
- Ojej, są tacy słodcy. - usłyszałem rozmarzone westchnienie jednej z dziewczyn, z którymi rozmawiała Viola.
- No dobra, Violetta, udusisz mnie! - zaśmiałem się serdecznie, na co ona odsunęła się ode mnie.
- Przepraszam, ale gdybym mogła to bym dzisiaj wszystkich wyściskała! - zawołała z uśmiechem. 
Jej policzki były zaróżowione z emocji. Kochałem w niej tą energię do życia. To pozytywne nastawienie.
- Pablo wzywa na zebranie, ludzie! - krzyknęła Camila, przebiegając obok nas. 
Po drodze do sali głównej zgarnęła za sobą Daniela, który był zajęty rozmową z Maxim. Zaraz za nią biegł Marco niosący Francescę na barana, dalej Naty z rozczochranymi włosami i na końcu Tomas ciągnący za sobą Stefy. Wszyscy wyglądali na szczęśliwych. Wziąłem Violettę na ręce i - nie zważając na jej protesty, podążyłem do sali głównej za resztą przyjaciół. 

I jest rozdział. Czasu nie mam na dłuższe rozwodzenie się nad nim, więc zostawiam tą kwestię wam. :) Mam nadzieję, że się podobało. Kocham was. <3 Do następnego!
Buziaki, M. ;*

17 komentarzy:

  1. O matko *.* Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa !!
    Pikaczu!:D jak mi się strasznie podoba to ! <3
    I kroi sie moja Femila ;* tak ? no pewnie że tak xd!
    Leonetta wróciła ! jestt!
    Daniel i jego poczucie humoro haha co kawał ;d
    padam dzisiaj normalnie, ty wiesz z czego i czemu xd
    Wszystko mi sie podoba i jakbym miała rozpisać to epopeja by wyszła dlatego powiem krótko: JEST GENIALNIE <3!
    Kocham cię wiesz? ;3
    Maja ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. pozytywny rozdział idealny na smutny, szary dzień! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. świeetne <3
    Leon i Viola *-*
    I Marco *-*
    trololol xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo wesoły rozdział idealny na taki ponury deszczowy dzień (bo nie wiem jak u Cb, ale u mnie pół dnia pada -.-)
    Leonetta wróciła, Fede też - no i extra! <3
    Dan i jego niesamowicie śmieszne żarciki ;D
    Czyżby Lu była rozdarta między Nico a Fede? Ich wątek zapowiada się całkiem ciekawie i jestem cholernie ciekawa jak się rozwinie :)
    Co tu więcej mówić, rozdział rewelacyjny, jak zwykle zresztą <3
    No po prostu meeeeeega!
    czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. fajny licze na wiecej naxi

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział! <3
    Czekam na następny. <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Lud będzie z Fede tak? Mam nadzieję :) W następnym dasz trochę Naxi? Jaka słodka Laeonetta *,* Daniel *.* Ogólnie rozdział wspaniały :D Czekam na następny ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana Maddy,

    Co ja mam tu pisać? Jak bardzo mi się podobało? Jak świetnie piszesz? Przecież Ty już to wszystko wiesz. Zaczynam się robić nudna :P Przepraszam ;*

    Przechodząc do samego rozdziału. Jak ja się cieszę, że Leon i Viola wreszcie wrócili. Zasłużyli sobie na szczęście, tyle wycierpieli. Fajnie, że mogą zobaczyć się z przyjaciółmi, którzy za nimi tak bardzo tęsknili, zresztą z wzajemnością ;)

    Marco i Daniel zazdrośni o naszego przystojniaka z Włoch - mmmmm... Ciekawe, ciekawe xD Nie dziwię się, w końcu takie ciacho *.*

    Stefy wpadła w oko Fede. Z tego może wyjść niezła kłótnia, ale zobaczymy jak dalej rozwiniesz ten wątek. Do czego posunie się Federico? Czy nie przekroczy granic? Mam nadzieję, że dowiemy się tego już wkrótce ;)

    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział!

    Buziaki, Diana ;***

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow świetny rozdział mam nadzieje, że będzie Fedmiła czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mówta, co chceta, ale najlepsza końcówka.
    P.S.: Rządam Fedemiły! :D
    X. <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Super <3 Byłabym wdzięczna za coś z Cami i Danielem, może kłótnia, bo dawno nie było, albo zazdrość Daniela o np. Byłego chłopaka Cami. Byłoby ciekawie

    OdpowiedzUsuń
  12. Nikogo nie zaszokuję tym wyznaniem, które zaraz poczynię, jednak jestem skłonna to napisać: Genialny rozdział!
    Ponieważ zawsze takie są, więc nasłuchałaś się zapewne tego od swoich wszystkich czytelników, ale musiałam to napisać.
    Uwielbiam Federico! Cieszę się więc, że i on pojawił się w tym opowiadaniu, bo mogę teraz liczyć na tak bardzo kochaną przez wszystkich Femiłę <3
    Nie podoba mi się natomiast to, że Fede się spodobała Stefy... Ale nie poradzisz nic... Czekam w każdym razie na rozwój wypadków, bo jestem pewna, że rozwiniesz to w ciekawy sposób!
    Muszę ci powiedzieć, że podziwiam Twój styl... Jak ja często to mówię? Chyba czytam za dużo dobrych blogów... Poza tym podobno słodzę lepiej niż cukier :P W każdym razie jest to szczera prawda, że uwielbiam twego bloga, chociaż rzadko komentuję... Wybacz mi, proszę.
    Czekam na następny rozdział,
    Pozdrawiam,
    Carmen E.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zostałaś nominowana do LBA !
    ( moje-opowiadanie-o-violettcie.blogspot.com )

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń