Las vacaciones de Violetta
Prólogo
,,Que ya te ame, mil vidas atras"
Słońce już powoli zachodziło nad zabieganym Buenos Aires, ale w pięknym, mieniącym się zielenią parku słychać było słabe dźwięki dochodzące z mieszczącego się nieopodal Studio21. Tego dnia zakończył się kolejny rok szkolny i uczniowie szkoły muzycznej wykorzystywali ostatnią okazję do zaśpiewania i zatańczenia razem. Wesoła muzyka i przytłumione śmiechy sprawiały, że cała okolica wydawała się być piękniejsza i bardziej kolorowa niż cała reszta świata. Świecący neon z napisem ,,Resto-Band", wyłaniający się zza wysokich drzew, zapraszał wszystkich do ciepłego wnętrza baru. Ładnie utrzymanymi alejkami przechadzały się pary trzymające się za ręce, matki z wózkami dziecięcymi czy grupki dzieci bawiące się w berka.
Pod jednym z najbardziej rozłożystych drzew, na którego pniu można było dojrzeć mnóstwo deklaracji miłości czy przyjaźni, siedziała grupka przyjaciół. Śpiewali piosenkę o tytule ,,Esto no puede terminar", a ich głosy łączyły się tak harmonijnie i idealnie czysto, że ludzie przystawali, by obdarzyć ich choćby uśmiechem. Chłopak w kolorowej czapce z daszkiem wybijał na pniu drzewa rytm piosenki, czarnowłosa dziewczyna w opasce na głowie grała na gitarze, wysoka blondynka tańczyła wraz z koleżanką z burzą brązowych loków i chłopakiem w granatowej kamizelce, a reszta towarzystwa dopełniała wszystko swoimi głosami. Dziewczyna w różowej sukience i o delikatnych rysach twarzy trzymała za rękę chłopaka w koszuli w kratę, co chwila rzucając mu czułe spojrzenia. Obok niej siedziała rudowłosa, szturchana w ramię przez blondyna z zawiadackim uśmiechem na twarzy. Na pokrowcu od gitary pozostawionym na ziemi przycupnęła brunetka o uroczym kształcie twarzy i długich włosach zaplecionych w warkocz; śpiewała wraz ze wszystkimi, ale co kilka chwil zerkała nieśmiało na chłopaka o hiszpańskich rysach.
Z twarzy ich wszystkich można było wyczytać, że są szczęśliwi. Mimo faktu, iż nie wiedzieli, co ich jeszcze spotka i czy będzie to dobre, cieszyli się chwilą obecną i tym, że mogą ją przeżywać z przyjaciółmi. Przyjaciółmi, których - po tak długich poszukiwaniach - wreszcie udało im się odnaleźć. Wszyscy byli sobie nawzajem przeznaczeni. I wszyscy, razem czy osobno, tworzyli coś pięknego, coś niepowtarzalnego. Coś, co płonęło ogniem niemożliwym do ugaszenia.
- Maxi, teraz ,,Juntos somos mas"! - zawołała czarnowłosa, uderzając rytmicznie o struny gitary. - Lu, zaczynasz!
Blondynka zaczęła śpiewać, a cała reszta wyklaskiwała rytm piosenki w akompaniamencie gitary. Za chwilę dołączyła reszta dziewczyn, a chłopaki przy kolejnej zwrotce. Każdy dźwięk, każdy ich ruch, był spontaniczny, ale idealnie współgrał z całą resztą.
Encuentro todo en mi musica
Porque estoy siempre bailando
Yo necesito que mi musica
Mediga que estoy buscando
Buscando en mi
Po parku poniósł się ich wesoły śmiech. Czarnowłosa odłożyła gitarę i usiadła obok Maxiego, chłopaka w czapce z daszkiem. Po chwili pojawił się brunet z zarzuconą na plecy gitarą, którego Francesca powitała szerokim uśmiechem i krótkim pocałunkiem.
- Jak myślicie, co nas czeka? - zapytała nagle Violetta, zwracając uwagę wszystkich zebranych przyjaciół. - No wiecie, w te wakacje. I później. Ten rok był piękny...
- Myślę, że nie możemy przewidzieć, co się stanie. - odparła po chwili Stefy, dziewczyna z warkoczem. - Ale jestem pewna, że jeśli będziemy dalej razem, to kolejny rok będzie równie piękny jak ten.
Violetta uśmiechnęła się delikatnie. Od dłuższego czasu martwiła się nadchodzącymi wakacjami. Może i było to trochę dziwne, bo powinna się przecież cieszyć. I to wcale nie tak, że się nie cieszyła – po prostu radości towarzyszył także strach przed... nieznanym. Kiedy wróciła do Buenos Aires, rozpoczęła nowy etap w swoim życiu, przepełniony cierpieniem, ale również ogromem szczęścia i miłości. Bała się, że to szczęście gdzieś ucieknie i już nie wróci.
- Viola, nie martw się tak. - zwróciła się do niej Francesca, od razu wyczuwając nastrój przyjaciółki. - To będą najpiękniejsze wakacje w naszym życiu. Będziemy śpiewać i bawić się, razem, i nie pozwolimy, by cokolwiek lub ktokolwiek zniszczył to, co mamy.
Wszyscy przytaknęli ochoczo na słowa Włoszki.
- Zrobiło się sentymentalnie. - zaśmiał się Daniel, szturchając Camilę w bok.
Całe towarzystwo wybuchło śmiechem. Po chwili park znów wypełnił się dźwiękami piosenki, tym razem ,,Ser mejor”.
Francesca miała rację. To miały być najpiękniejsze wakacje w ich życiu.
Hola, amigos! <3
Wczoraj niechcący opublikowałam wersję roboczą tego posta (głupia Madzia), więc pewnie niektórzy już się spodziewali czegoś nowego. Licznik odwiedzin momentalnie podskoczył o dwa razy, więc jest mi szalenie miło i mam nadzieję, że wybaczycie mi tą małą gafę. :)
Nie wiem, dlaczego postanowiłam wrócić na Dame tu amor. Chyba po prostu się stęskniłam. Za Wami, za pisaniem. Wiem, że od bardzo długiego czasu nie było nic na ,,Algo se enciende de nuevo", ale niedługo pojawi się tam kolejny rozdział. Miałam problemy z komputerem, a później złapałam jakąś blokadę i nie mogłam nic napisać. Jak widzicie, przeszło mi, bo zaczynam kolejne opowiadanie! :D A raczej kontynuację mojego kochanego Violetta Story.
Zmieniłam szablon, dodałam player z moimi ukochanymi piosenkami, założyłam sobie gg (numer nadal jest ten sam), więc wszystko jest już gotowe. Oficjalnie tutaj wracam, bo trochę mnie jednak nie było.
Kocham Was. Jeśli to czytasz, kochany czytelniku, zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Chciałabym wiedzieć, ile Was tu jeszcze jest i kto będzie czytał o wakacjach paczki przyjaciół, którą w sumie doskonale znacie :) Pewnie niektórych z Was znam, bo - hej! - już kiedyś tu byłam. Mam nadzieję, że o mnie pamiętacie.
Dobra, bo ta notka wyszła dłuższa niż prolog. Ale tak bardzo się cieszę, że znowu tu jestem! <3
Wasza na zawsze,
Maddy.
PS pierwszy rozdział niebawem, oczekujcie!
EDIT jest jakiś problem z komentarzami, przynajmniej ja go mam i kilka osób też mi zgłaszało... Nie wiem, o co chodzi, ale jeśli nie możecie dodać komentarza, to zjedźcie na dół i w archiwum kliknijcie ,,2014", wyświetlą wam się posty i wtedy powinno się udać (u mnie działa).
Zajmuję ♥
OdpowiedzUsuńWrócę ;**
OdpowiedzUsuńI jestem. Tak się cieszę, że wróciłaś!!!
UsuńMnie pewnie nie pamiętasz, bo zaczęłam czytać Dame Tu Amor już po twoim odejściu.
Ale teraz będę komentować ;)))
Co do Prologa, to jest świetny.
Czyli... wakacje u Violi? Fajnie :D
Krótko mówiąc, czekam na Rozdział 1 <33
Pozdrawiam ;***
~KellyV.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńZajmuję ❤kochana
OdpowiedzUsuńJ.
Jaka miła niespodzianka! Strasznie się ciesze na powrót Camili i Daniela. Prolog świetny. Z niecierpliwością czekam na rozdział! Chciałam jeszcze dodać, że miałam problem z dodaniem komentarza na komputerze, wiec piszę z telefonu. Że tak powiem, nie chce mi się kliknąć okienko komentarza. Może to problem z moim laptopem, ale w razie czego cię o tym informuję :-)
OdpowiedzUsuńA
MADDY <3 WRACAM NIEDŁUGO
OdpowiedzUsuńNo wreszcie udało mi się napisać ten komentarz. Rzeczywiście, jest coś nie tak. Łał, Ola, Ty to jesteś spostrzegawcza, normalnie nobla za to xD. Nie, nic :D
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że wróciłaś na tego bloga. Uwielbiałam tą historię i czytałam, zanim jeszcze miałam konto na bloggerze. Był to jeden z pierwszych blogów, na które zajrzałam. Nawet nie wiesz, jaką radość mi sprawiłaś, swoim powrotem na "starą ziemię" :D OD teraz, masz we mnie wierną czytelniczkę, możesz być tego pewna. Będę czytała i komentowała każdy rozdział. Szczerze mówiąc zaskoczyłaś mnie z tym blogiem, ale bardzo dobrze się stało :)
Prolog świetny, cieszę się na nowe spotkanie ze starą paczką. Nie mogę się doczekać przyszłych losów mojej ulubionej pary-Cami i Daniela. Są idealni pod każdym względem ♥ Mam nadzieję, że przyjaciele spędzą te wakacje przyjemnie, ale nie ominą ich szalone i niebezpieczne przygody. Nie mogę się doczekać rozdziałów, będę ich wyczekiwała.
Pozdrawiam, wierna fanka ♥
Alexi :>
<3
OdpowiedzUsuńValió la pena esperar...
Ti amo:)